Grzeczne dziecko, czy o to nam chodzi w wychowaniu?
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

Grzeczne dziecko, czy o to nam chodzi w wychowaniu?

Joanna Sztaudynger
 
Pamiętam warsztaty dla rodziców, w których brałam udział wiele lat temu. Na pierwszych zajęciach prowadząca poprosiła, żebyśmy wymienili cechy charakteru, które chcielibyśmy widzieć u naszych dzieci, gdy dorosną. Odpowiedzialność, asertywność, empatia, umiejętność tworzenia trwałych więzi, wytrwałość, odwaga… Piękne postawy. Cenimy ludzi, na których można polegać, są zdecydowani w działaniu, realizują zamierzone cele, a jednocześnie są wrażliwi na innych. Jak wychować takiego człowieka, skoro jako dziecko ma być grzeczne?


Wychowawcy szczęśliwi, rodzice zadowoleni

Panie w przedszkolu uwielbiają grzecznych wychowanków, a rodzic chętnie przyjmuje pochwałę, że Jaś był dziś grzeczny, grzecznie się bawił i grzecznie zjadł obiad. Grzecznie się ubrał, by wyjść na spacer i grzecznie szedł w parze ze Stasiem. A gdy po grzecznie zjedzonym podwieczorku wychodził na plac zabaw, to pani przypomniała: „tylko grzecznie” i Jaś był grzeczny.

Na szczęście Kasia też jest grzeczna. To dopiero wstyd, gdy dziewczynki nie ma za co pochwalić. Chodzenie po drzewach, policjanci i złodzieje, krzyk, pisk… tego sobie nie życzymy. Kolorowanka, lalki i po cichutku. Dziecko ma być grzeczne.


Kłopotliwe pytania

Grzeczne, czyli jakie? Niesprawiające trudności, spełniające oczekiwania nie tylko dorosłych, ale i rówieśników, niekonfliktowe, ugodowe, ustępujące. Miłe, uprzejme i sympatyczne. I nie za głośne. Żeby dziecko rzeczywiście takie było, musi zrezygnować ze swoich potrzeb, nie stawiać granic i dobro innych uznawać za istotniejsze niż swoje. Zdrowe dzieci tak nie mają. Zdrowe dzieci nie są grzeczne.

Bywają kłopotliwe, gdy domagają się tego, na czym im zależy. Zainteresowane konkretnym tematem, zadają trudne pytania. Nie zadawalają się łatwymi odpowiedziami. Gdy ktoś bierze ich własność bez pytania, siłą same ją odbierają lub idą się poskarżyć. Z płaczem! Niesmacznej zupy nie jedzą. Ciekawe świata, zjeżdżalnię na placu zabaw wykorzystują do wszystkiego, najrzadziej do zjeżdżania. W kościele czy u cioci na imieninach nie siedzą posłusznie na kolanach taty.


Poznać możliwości i ograniczenia

Żeby dziecko stało się takim dorosłym, jakiego cenimy, musi się buntować, głośno mówić „nie” i płakać, kiedy jest nierozumiane. Kiedy, jak nie przy wspierających rodzicach, zapewniających bezpieczeństwo, znajdzie lepszą okazję, by poznawać siebie? Swoje możliwości i ograniczenia, mechanizmy działające w relacjach z innymi, co można, jakie zachowania są korzystne i zapewniają powodzenie. Dzieciństwo to dobry moment, by zacząć ogarniać świat i swoje w nim miejsce. Popełnianie błędów jeszcze tak wiele nie kosztuje, w razie kryzysu opiekunowie zapewnią miękkie lądowanie. Trudno tego wszystkiego uczyć się, będąc grzecznym.


Co u ciebie, tak naprawdę?

Gdy słyszę „grzeczne dziecko”, zastanawiam się, czy wszystko u niego OK, czy może się czegoś boi. Skąd ma pomysł na to, by wpisywać się w schemat, po co mu być takim, jak chcą inni? Co się stało, że nie ma własnego zdania, że nie walczy o swoje, że nie krzyczy a tylko słucha? Że z ciekawości nie przekracza zakazu mamy i nie idzie na sąsiednie podwórko? Że je to, co mu się poda, i sprząta po sobie, zamiast natychmiast wracać do koleżanek, bo przecież właśnie w tym momencie w zabawie wydarza się najlepsze? Grzeczne dziecko niepokoi i zachęca, by podejść do niego bliżej i z troską zapytać: „Co u ciebie, tak naprawdę? Naprawdę”.


O co nam chodzi?

Jeśli pomysł na grzeczne dziecko wyrzucimy do śmietnika, to być może głębiej zastanowimy się, o co nam, dorosłym, chodzi. Co najbardziej cenimy u dziecka? Powiem za siebie. Chęć do współpracy, gotowość, by mnie wysłuchać i rozmawiać o kwestiach spornych – obojętnie, czy spór dotyczy ogórka na kanapce, czy bitwy o szpadelek w piaskownicy, czy kilka lat później – kwestii alkoholu na imprezie u znajomych. Jeśli rozmowa, a nawet dyskusja, wydarza się od najmłodszych lat, dziecko wie, że jego zdanie jest brane pod uwagę. Ufa rodzicowi, a wtedy, nawet gdy trzeba zrobić coś nieprzyjemnego, co do czego nie ma dyskusji (jak pójście do lekarza i przyjęcie leków czy powrót z imprezy do domu o bezpiecznej porze), jest gotowe zgodzić się na to. Nie ulec, nie przegrać, ale w zaufaniu wybrać to, co proponują ci, o których wie, że go szanują i kochają. Pozwolić dziecku na bunt i nawet wtedy być blisko, to wyzwanie. Może będzie łatwiejsze, gdy zauważymy, że świat nie potrzebuje grzecznych i posłusznych dorosłych.
 
Autorka jest filologiem polskim, publicystką, autorką książek, redaktorem naczelnym w wydawnictwie. Mama czworga dzieci.
 
Zdjęcie: Pixabay.com
 
Baner790x105 Zakonczenie artykułu WERSJA 4
Fixed Bottom Toolbar