Siedzę w domu – czyli co można zrobić, żeby praca zdalna nie była pasmem rozproszeń
- Redakcja
- Kategoria: RODZINNA TARCZA ANTYKRYZYSOWA

Ci z nas, którzy doświadczenia pracy zdalnej mieli już za sobą, doskonale zdają sobie sprawę nie tylko z trudności, z jakimi przychodzi się mierzyć, pracując w domu, ale także wiedzą, jak na ogół postrzegana jest taka praca. Innymi słowy, wiedzą, że oprócz problemów organizacyjnych i potrzeby ogromnej samodyscypliny, trudnością może się okazać również postawa rodziny czy znajomych, którzy na ogół myślą, że jak „się siedzi w domu”, to znaczy, że ma się czas na… praktycznie na wszystko - od pogaduch o każdej porze, poprzez mniejsze bądź większe przysługi, na „wstaw pranie, to nie zajmie dużo czasu” skończywszy…
Nie wiadomo, jak długo potrwa stan, który zmusił większość z nas do pracy zdalnej; nie wiadomo, ilu z nas uzna, że mogłoby tak pracować na stałe, a ilu z ulgą wróci do swoich biur. Wydaje się jednak oczywiste, że bardziej zrozumiemy złożoność pracy zdalnej i na słowa, że ktoś pracuje w domu pewnie już tak entuzjastycznie nie zakrzykniemy: Ale ci fajnie! Bo takie na ogół są reakcje, na wieść, że ktoś pracuje w miejscu zamieszkania. Czy jednak rzeczywiście jest tak „fajnie”?
Jak wszystko, praca zdalna ma swoje plusy i minusy. Tak, ma się więcej swobody decydowania o kolejności wykonywanej pracy, a niekiedy o czasie, kiedy będzie wykonywana. Tak, żaden szef-maruda nie jęczy nad uchem. Tak, żaden wkurzający współpracownik nie utyskuje od samego rana. Tak, nie traci się czasu na dojazdy i stanie w korkach… itd… Ale z drugiej strony: na ogół bardzo trudno oddzielić czas pracy zawodowej od prywatnego, co powoduje trudności z odpoczynkiem czy nadmierne zaangażowanie w pracę – czyli o wiele trudniej o tzw. work life balance; czasami doskwiera brak odskoczni i skonsultowania czegoś ze współpracownikami; izolacja może też powodować rodzaj osamotnienia zawodowego, a wówczas trudniej o identyfikację z zespołem, co niewątpliwe nie pomaga w motywacji do pracy… itd…
Innymi słowy, zapewne nie wszyscy wybraliby pracę zdalną, choć wielu z nas musi się teraz w niej odnaleźć. Być może niektórzy na początku nawet odetchnęli, że będą mogli teraz „siedzieć w domu” i nie trzeba będzie każdego dnia zrywać się z rana i gnać na złamanie karku, żeby zdążyć poodwozić dzieciaki i na czas dotrzeć do biura. Dość szybko jednak dla wielu stało się jasne, że bez porannej kawy ze współpracownikami, bez zamknięcia za sobą drzwi życia prywatnego - szczególnie jeśli wokół ustawione w kolejce do komputera są dzieci w wieku szkolnym czy wymagające stuprocentowej uwagi przedszkolaki - może być naprawdę trudno. I że taka praca w domu, to coś o wiele więcej niż się wydawało: wymaga naprawdę sporo wysiłku, organizacji, samodyscypliny i niekoniecznie jest lekka, łatwa i przyjemna.
Co jednak zrobić, żeby była w miarę znośna i co istotne - wydajna? Na ten temat sporo już napisano. Dla szczególnie zainteresowanych tutaj dostępna jest książka (za darmo) „Tu się pracuje! Socjologiczne studium pracy zawodowej prowadzonej w domu na zasadach telepracy” autrostwa Jacka Gądeckiego, Marcina Jewdokimowa i Magdaleny Żadkowskiej. W różnych miejscach można też znaleźć przeróżne rady, np. w Internecie krążą „dekalogi” dla pracowników pracujących zdalnie. Wydaje się jednak, że wszystkie te materiały można sprowadzić do kilku (w porywach do kilkunastu) punktów. Innymi słowy, żeby zdalna praca nie była wyłącznie udręką i nie kojarzyła się z pasmem „rozpraszaczy”, warto:
1. Wydzielić miejsce do pracy (nawet jeśli miałby to być tylko mały stolik i krzesło) – innymi słowy nie pracować (w miarę możliwości) np. w łóżku czy traktując kuchenny stół jak biurko.
2. Jasno zrobić podział dnia na czas pracy zawodowej i czas wolny „domowy” – innymi słowy starać się nie mieszać jedną ręką zupy, prowadząc w tym czasie służbową rozmowę.
3. Ustalić zasady opieki nad dziećmi, szczególnie jeśli dwie osoby wykonują teraz pracę zawodową w domu.
4. Zrobić wyraźne granice między korzystaniem z Internetu w celach służbowych a dla rozrywki, np. korzystając z portali społecznościowych.
5. Ubierać się i ogólniej mówiąc dbać o swój wygląd mimo, że nie wychodzi się z domu, innymi słowy nie pracować np. w pidżamie.
6. Zaplanować każdy dzień pracy (i trzymać się tego planu!).
7. Ustalić grafik prac domowych, żeby wszystkie obowiązki nie spadały na osobę pracującą zdalnie, bo „siedzi w domu”.
8. Poinformować domowników, rodzinę i znajomych o godzinach swojej pracy zawodowej i „niedostępności” w tym czasie nawet na krótką pogawędkę.
9. Pozbyć się wszystkich rozpraszaczy w czasie pracy, np. nie otwierać prywatnej poczty, wyłączyć powiadomienia z portali społecznościowych czy portali informacyjnych.
10. Nie zajmować się pracą (bez względu na to, jak może nam się wydawać pilna) po godzinach „urzędowania”, np. nie sprawdzać maili służbowych po zakończeniu godzin pracy, nie odbierać telefonów służbowych.
Tyle teoria.
Nie wiadomo, jak długo potrwa stan, który zmusił większość z nas do pracy zdalnej; nie wiadomo, ilu z nas uzna, że mogłoby tak pracować na stałe, a ilu z ulgą wróci do swoich biur. Wydaje się jednak oczywiste, że bardziej zrozumiemy złożoność pracy zdalnej i na słowa, że ktoś pracuje w domu pewnie już tak entuzjastycznie nie zakrzykniemy: Ale ci fajnie! Bo takie na ogół są reakcje, na wieść, że ktoś pracuje w miejscu zamieszkania. Czy jednak rzeczywiście jest tak „fajnie”?
Jak wszystko, praca zdalna ma swoje plusy i minusy. Tak, ma się więcej swobody decydowania o kolejności wykonywanej pracy, a niekiedy o czasie, kiedy będzie wykonywana. Tak, żaden szef-maruda nie jęczy nad uchem. Tak, żaden wkurzający współpracownik nie utyskuje od samego rana. Tak, nie traci się czasu na dojazdy i stanie w korkach… itd… Ale z drugiej strony: na ogół bardzo trudno oddzielić czas pracy zawodowej od prywatnego, co powoduje trudności z odpoczynkiem czy nadmierne zaangażowanie w pracę – czyli o wiele trudniej o tzw. work life balance; czasami doskwiera brak odskoczni i skonsultowania czegoś ze współpracownikami; izolacja może też powodować rodzaj osamotnienia zawodowego, a wówczas trudniej o identyfikację z zespołem, co niewątpliwe nie pomaga w motywacji do pracy… itd…
Innymi słowy, zapewne nie wszyscy wybraliby pracę zdalną, choć wielu z nas musi się teraz w niej odnaleźć. Być może niektórzy na początku nawet odetchnęli, że będą mogli teraz „siedzieć w domu” i nie trzeba będzie każdego dnia zrywać się z rana i gnać na złamanie karku, żeby zdążyć poodwozić dzieciaki i na czas dotrzeć do biura. Dość szybko jednak dla wielu stało się jasne, że bez porannej kawy ze współpracownikami, bez zamknięcia za sobą drzwi życia prywatnego - szczególnie jeśli wokół ustawione w kolejce do komputera są dzieci w wieku szkolnym czy wymagające stuprocentowej uwagi przedszkolaki - może być naprawdę trudno. I że taka praca w domu, to coś o wiele więcej niż się wydawało: wymaga naprawdę sporo wysiłku, organizacji, samodyscypliny i niekoniecznie jest lekka, łatwa i przyjemna.
Co jednak zrobić, żeby była w miarę znośna i co istotne - wydajna? Na ten temat sporo już napisano. Dla szczególnie zainteresowanych tutaj dostępna jest książka (za darmo) „Tu się pracuje! Socjologiczne studium pracy zawodowej prowadzonej w domu na zasadach telepracy” autrostwa Jacka Gądeckiego, Marcina Jewdokimowa i Magdaleny Żadkowskiej. W różnych miejscach można też znaleźć przeróżne rady, np. w Internecie krążą „dekalogi” dla pracowników pracujących zdalnie. Wydaje się jednak, że wszystkie te materiały można sprowadzić do kilku (w porywach do kilkunastu) punktów. Innymi słowy, żeby zdalna praca nie była wyłącznie udręką i nie kojarzyła się z pasmem „rozpraszaczy”, warto:
1. Wydzielić miejsce do pracy (nawet jeśli miałby to być tylko mały stolik i krzesło) – innymi słowy nie pracować (w miarę możliwości) np. w łóżku czy traktując kuchenny stół jak biurko.
2. Jasno zrobić podział dnia na czas pracy zawodowej i czas wolny „domowy” – innymi słowy starać się nie mieszać jedną ręką zupy, prowadząc w tym czasie służbową rozmowę.
3. Ustalić zasady opieki nad dziećmi, szczególnie jeśli dwie osoby wykonują teraz pracę zawodową w domu.
4. Zrobić wyraźne granice między korzystaniem z Internetu w celach służbowych a dla rozrywki, np. korzystając z portali społecznościowych.
5. Ubierać się i ogólniej mówiąc dbać o swój wygląd mimo, że nie wychodzi się z domu, innymi słowy nie pracować np. w pidżamie.
6. Zaplanować każdy dzień pracy (i trzymać się tego planu!).
7. Ustalić grafik prac domowych, żeby wszystkie obowiązki nie spadały na osobę pracującą zdalnie, bo „siedzi w domu”.
8. Poinformować domowników, rodzinę i znajomych o godzinach swojej pracy zawodowej i „niedostępności” w tym czasie nawet na krótką pogawędkę.
9. Pozbyć się wszystkich rozpraszaczy w czasie pracy, np. nie otwierać prywatnej poczty, wyłączyć powiadomienia z portali społecznościowych czy portali informacyjnych.
10. Nie zajmować się pracą (bez względu na to, jak może nam się wydawać pilna) po godzinach „urzędowania”, np. nie sprawdzać maili służbowych po zakończeniu godzin pracy, nie odbierać telefonów służbowych.
Tyle teoria.
A praktyka? - Mamo… - Możesz później, teraz pracuję. Piszę o tym, jak powinna wyglądać praca zdalna. - Mogę ci zrobić zdjęcie? Będzie ilustracja do artykułu..?
Cóż... może jednak niekoniecznie...
Cóż... może jednak niekoniecznie...
Małgorzata Tadrzak-Mazurek
Zdjęcie ilustracyjne/Pixabay.com