Dzień Matki inaczej
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

Dzień Matki inaczej

dr Paulina Michalska

Za nami Dzień Matki. Uwielbiam ten dzień. Jest nawet lepszy niż urodziny. Dzieci są jakby grzeczniejsze niż zwykle, dostaję mnóstwo laurek, kwiatów, buziaków i ,,przytulasów”. Pamiętam też o swojej mamie, która na szczęście jeszcze żyje i mogę do niej zadzwonić czy pojechać. Dzień ten pod wieloma względami jest niesamowity i cudowny.

Zdaję sobie jednak sprawę, że cały ten natłok wszystkiego wokół nas – zdjęć uśmiechniętych mam ze swoimi dziećmi w Internecie, na portalach społecznościowych, w radio, w telewizji jest dla pewnej grupy kobiet trudne. I nie – nie postuluję wcale, by zaprzestać takich praktyk. Pokazujmy piękno macierzyństwa, cieszmy się i chwalmy naszymi rodzinami. Zachęcajmy tym samym tych niezdecydowanych, by może „zaryzykowali” i zdecydowali się na założenie rodziny.


Nie mogę być mamą…

Jednak duchowo bliskie są mi również te kobiety, które bardzo chciałyby być mamami, ale na razie nie mogą się nimi stać. Głównie z przyczyn medycznych. Pracuję na co dzień z małżeństwami niepłodnymi. Historie, które zawsze jednakowo mocno mnie poruszają, często są do siebie bardzo podobne. Ślub, marzenie o powiększeniu rodziny i z miesiąca na miesiąc oczekiwanie, że może tym razem udało się i za kilka miesięcy będziemy mogli tulić w ramionach upragnionego bobasa. Czasem trwa to kilka miesięcy, czasem kilka lat. Diagnozowanie i leczenie niepłodności często jest długim i zawsze trudnym procesem. Zdarza się, że na jego końcu wcale nie ma dobrych wiadomości. Może się bowiem okazać, że dziś medycyna nie dysponuje środkami, które mogłyby zaradzić takim czy innym problemom zdrowotnym powodującym w rezultacie niepłodność.


Trudne uczucia

Małżeństwa, które do mnie trafiają są na różnych etapach żałoby po stracie dziecka. Niemożność poczęcia dziecka jest bowiem w kategoriach psychologicznych również traktowane jako strata. Małżonkowie przechodzą więc wszystkie etapy żałoby, takie same jak rodzice, którzy stracili dziecko na przykład na skutek choroby, czy nieszczęśliwego wypadku.

Są małżeństwa, które potrzebują wsparcia, towarzyszenia, pomocy psychologicznej, ale są też takie, które mówią, że wszystko już w sobie „przepracowały”. Na jednym z etapów żałoby kobiety opowiadają, że nie mogły poradzić sobie z widokiem mam z wózkami na ulicy, w parku, nawet w reklamie telewizyjnej. Innym etapem jest zamknięcie się na przyjaciół, którzy mają dzieci, nieprzyjmowanie zaproszeń na imprezy towarzyskie, na których mogą być rodziny z dziećmi. W głębi serca jest w tych małżonkach przecież zdolność do zachwycania się maleńkim człowiekiem, jego widok rozczula przecież każdego, ale na tym etapie żałoby jest to dla nich zbyt trudne.

Te wszystkie uczucia, emocje, jakie mają są czymś zupełnie normalnym i zrozumiałym w ich sytuacji. Tu nie ma złej woli ani chorej zazdrości. Oni nie życzą nikomu źle, oni po prostu chcieliby też móc tego wszystkiego doświadczyć, chcieliby móc dawać miłość komuś jeszcze. Muszą tylko przez to wszystko przejść. Przez żal, złość, niemoc, utratę sensu, ból i cierpienie. Czasem sami, czasem z pomocą specjalisty. Kiedy już przejdą wszystkie etapy żałoby, jednocześnie często odwiedzając szereg różnych gabinetów lekarskich, przychodzi zupełnie inny etap w ich życiu. Są w stanie o wszystkim opowiedzieć ze spokojem, są w stanie zaufać komuś tak bardzo, że podzielą się swoimi najgłębszymi myślami i uczuciami. Wtedy też już widok zdjęć koleżanek ze swoimi pociechami w Dzień Matki na Facebooku nie wytrąci ich z równowagi. Będą nawet potrafili się uśmiechnąć na ten widok, rozczulić się i może nawet napisać jakiś miły komentarz. Ale oni są już na innym etapie.


Spełnić marzenie

Pojawia się zatem pytanie - co robić? Cieszyć się z tego swojego macierzyństwa, ojcostwa czy nie? Mamy udawać nieszczęśliwych, żeby innym było lżej przeżywać ich trudności? Odpowiedź jest jedna - absolutnie nie! Nikt, nawet małżeństwa niepłodne, nie oczekuje od nas udawania, że nie cieszymy się własnym szczęściem. Najlepsze, co możemy zrobić, to - jak mawia nasz dobry znajomy - po prostu być. Być naprawdę, słuchać, czasem milczeć, towarzyszyć. Kiedyś ta skorupa zamknięcia się na innych zmięknie, przyjdzie inny etap.
Moje drogie znajome – marzące o dzieciach żony swych wspaniałych mężów. Pamiętałam o was wszystkich tego dnia – Dnia Matki. Wiecie, że nie udaję przed wami kogoś kim nie jestem, a jestem mamą i dobrze o tym wiecie. Wiecie też, że życzę wam, by i wasze pragnienia się spełniły – w sposób naturalny, duchowy czy adopcyjny.
 
Autorka z wykształcenia jest kulturoznawcą i fizykiem medycznym. Pracuje z małżeństwami, które pragną mieć dzieci jako instruktor Creighton Model System - głównego narzędzia NaPROTechnology®. Jest mamą pięciorga dzieci i pasjonatką podróżowania.

Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com
Fixed Bottom Toolbar