Z miesiąca na miesiąc sytuacja w demografii coraz trudniejsza
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

Z miesiąca na miesiąc sytuacja w demografii coraz trudniejsza

dr Krzysztof Szwarc

Tradycyjnie już pod koniec miesiąca Główny Urząd Statystyczny opublikował dane dotyczące aktualnej liczby zdarzeń demograficznych (za okres do października 2021 roku), na podstawie których można ustalić kierunki rozwoju kraju w kontekście sytuacji ludnościowej. Niestety, po raz kolejny zaprezentowane dane wskazują na postępujący regres demograficzny, trudno o wskazanie iskierki nadziei – po prostu jej nie widać.


Rekordowo niska liczba urodzeń

W październiku odnotowano w Polsce 26,5 tys. urodzeń, to najniższa liczba od lutego, kiedy to urodziło się 26 tys. dzieci. Z reguły to miesiące letnie charakteryzują się największym natężeniem urodzeń, stąd spadek był oczekiwany. Podana liczba za dziesiąty miesiąc roku jest aż o 3,3 tys. mniejsza niż we wrześniu (spadek o 11 proc., GUS skorygował podane wcześniej dane za wrzesień o 1,2 tys. na niekorzyść), co jest różnicą porównywalną z analogicznym spadkiem w roku 2020.

Jednakże we wcześniejszych latach zdarzały się przypadki, gdy to październik był ostatnim miesiącem „letniego boomu”, nawet z liczbą urodzeń wyższą niż w miesiącu wcześniejszym, a wyraźny spadek zaczynał się dopiero w listopadzie lub w grudniu.

Wspomniane 26,5 tys. jest najniższą liczbą urodzeń w październiku najprawdopodobniej aż od 1946 roku, a na pewno od roku 1970, od kiedy to GUS publikuje dane w ujęciu miesięcznym. Warto wspomnieć, że na początku lat 80-tych notowano w październiku nawet 56 tys. urodzeń. Sumaryczna liczba urodzeń za okres styczeń-październik w roku 2021 wynosi (po korektach GUS) 278,1 tys., aż o 24,6 tys. mniej niż w analogicznym okresie roku 2020. A przypomnijmy, że cały miniony rok zakończył się liczbą urodzeń na poziomie 356,5 tys., jedną z najniższych w powojennej historii Polski.

Wszystko wskazuje na to, że rok 2021 przyniesie absolutnie najmniejszą liczbę urodzeń co najmniej od 1946 roku. W dwóch pozostałych miesiącach tego roku prawdopodobnie zostanie odnotowanych łącznie mniej niż 50 tys. urodzeń, co oznacza, że w całym roku spodziewamy się liczby na poziomie około 320-325 tys., a więc około 30-35 tys. mniej niż w roku 2020.

Przyczyn takiego stanu rzeczy można doszukiwać się w wielu aspektach. Przede wszystkim od wielu lat obserwowana jest mniejsza skłonność młodych ludzi do posiadania dzieci, między innymi na skutek niepewnej sytuacji zawodowej i mieszkaniowej, a co za tym idzie niestabilnej sytuacji ekonomicznej. Już dawno minęła „moda na dzieci”, co było jeszcze w latach 80-tych postrzegane jako naturalna kolej rzeczy.


Maleje ilość potencjalnych rodziców

Tych czynników można by wymieniać więcej, mają one wpływ na dzietność nie tylko od tego roku, ale od co najmniej 25 lat. Jednakże warto wspomnieć o elemencie, który współcześnie zaczyna odgrywać coraz większe znaczenie i będzie miał coraz większy wpływ na liczbę urodzeń w kolejnych miesiącach. To bardzo szybko malejąca liczba potencjalnych rodziców, która jest rezultatem niezwykle szybko malejącej liczby urodzeń w latach 90-tych. Osoby wówczas urodzone są obecnie w najlepszym wieku do tego, by zostać rodzicem (mają 25-30 lat). Skoro z każdym rokiem było ich zdecydowanie mniej (zdarzały się wówczas spadki liczby urodzeń rok do roku niemal o 50 tys.) to kolejne spadki są oczywistością. Do tego należy dodać epidemię COVID-19, która także odgrywa niemałą rolę w kształtowaniu się decyzji prokreacyjnych młodych osób. W danych GUS widoczne są fale zakażeń, w przypadku liczby urodzeń, ale 9 miesięcy później.

Na domiar złego wzrasta liczba zgonów. W październiku dość szybko wzrastała liczba zakażeń koronawirusem, co było związane z początkiem czwartej fali epidemii. W ślad za tym notowano kolejne liczby osób zmarłych. W dziesiątym miesiącu bieżącego roku zmarło w Polsce 36 tys. osób, o 2 tys. więcej niż we wrześniu i jednocześnie aż o 10 tys. mniej niż w październiku 2020 roku. Jednak nie doszukiwałbym się w tym porównaniu optymizmu, gdyż tegoroczna jesienna fala zakażań zaczęła się później i jej szczyt przypadł na przełom listopada i grudnia (w zeszłym roku miał on miejsce w połowie listopada). Oznacza to, że w kolejnych miesiącach znów liczba zgonów będzie bardzo duża.


Liczba zgonów przewyższa liczbę urodzeń

Zestawiając wysoką liczbę zgonów z niską liczbą urodzeń uzyskujemy ujemny październikowy przyrost naturalny na poziomie minus 9,5 tys. Jest to już 25-ty kolejny miesiąc, gdy liczba zgonów przewyższa liczbę urodzeń. Oznacza to, że z każdym kolejnym miesiącem liczba mieszkańców naszego kraju się zmniejsza. I to coraz bardziej.

Tylko w dziesięciu miesiącach tego roku zmarło aż o 129,3 tys. osób więcej niż się urodziło. Dla porównania w analogicznym okresie ubiegłego roku było to minus 54,4 tys., a w 2019 roku (jeszcze przed pandemią) minus 22,6 tys. Zatem już na obecnym etapie roku (styczeń-październik) przyrost naturalny jest na niższym poziomie niż miało to miejsce w najgorszym pod tym względem ubiegłym roku, kiedy w okresie styczeń-grudzień zmarło o 122,1 tys. osób więcej niż się urodziło. Prawdopodobnie na koniec tego roku liczba ludności Polski utrzyma się jeszcze powyżej 38 milionów (obecnie jest to 38,14 mln), ale należy oczekiwać, że już w roku 2022 spadnie poniżej tego poziomu.


Mniej małżeństw zawartych jesienią

Po kilku miesiącach z rzędu z liczbą ślubów powyżej 25 tys. sytuacja wróciła do stanu relatywnie niskiego. W październiku związki małżeńskie zawarło 15 tys. par. To o 11,2 tys. mniej niż we wrześniu i o 3,7 tys. mniej niż w październiku zeszłego roku. Corocznie największe natężenie ślubów przypada w okresie letnim i spadek w październiku był spodziewany. W kolejnych miesiącach najprawdopodobniej będzie on postępował, a dodatkowo spotęguje to czwarta fala zakażeń koronawirusem. W bieżącym roku w ciągu pierwszych dziesięciu miesięcy roku udzielono ślubów 155,4 tys. parom, podczas gdy w ubiegłym roku w tym okresie było ich 132,2 tys. Jednakże ubiegłoroczne restrykcje były bardziej surowe dla osób zamierzających zawrzeć związek małżeński.

Sytuacja demograficzna kraju z każdym kolejnym miesiącem staje się coraz trudniejsza. Ewentualne działania decydentów w obszarze demografii mogą wpłynąć w pierwszej kolejności na wolniejsze jej pogarszanie się. Liczba urodzeń nie zacznie wzrastać, a liczba zgonów maleć. Przyrost naturalny będzie ujemny jeszcze przez wiele, wiele lat, co jest konsekwencją zaniedbań w tym zakresie w przeszłości.

Autor jest demografem, pracownikiem Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, członkiem Sekcji Demografii Historycznej Polskiego Komitetu Demograficznego PAN, członkiem Polskiego Towarzystwa Statystycznego, redaktorem statystycznym Zeszytów Naukowych Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, członkiem Rady Rodziny przy Ministerstwie Rodziny i Polityki Społecznej, a także Rady Rodziny przy Wojewodzie Wielkopolskim. Tata trojga dzieci.
 
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com
Fixed Bottom Toolbar