Demografia: najgorszy rok w powojennej historii kraju
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

Demografia: najgorszy rok w powojennej historii kraju

dr Krzysztof Szwarc
 
Rok 2021 był najgorszym w polskiej demografii w całym okresie powojennym. Dotyczy to zarówno dzietności, jak i umieralności oraz związanego z tymi zjawiskami przyrostu naturalnego.
 

Ubiegły rok z najmniejszą liczbą urodzeń od 1945 r.

Jak podaje Główny Urząd Statystyczny w całym ubiegłym roku na świat przyszło 331,1 tys. dzieci. Po 1945 roku nie było przypadku z mniejszą liczbą urodzeń. W najgorszym do tej pory pod tym względem roku 2020 było to o 24 tys. porodów więcej. W grudniu odnotowano 25,5 tys. nowonarodzonych dzieci, w skali całego poprzedniego roku mniej było tylko w styczniu (25,4 tys.). Relatywnie mała liczba urodzeń w okresie zimowym jest cechą charakterystyczną każdego roku. Jednakże jeszcze nigdy (od 1970 roku, kiedy to GUS zaczął publikować dane w ujęciu miesięcznym) w ostatnim miesiącu roku nie odnotowano tak niskiej wartości co w roku 2021. A zdarzały się lata, kiedy w grudniu na świat przychodziło ponad 50 tys. dzieci, w roku 1982 było to nawet 57 tys.
 
Spadek liczby urodzeń był spodziewany, nie jest to zatem niespodzianka. Zaskakiwać może jego tempo (o 70 tys. w ciągu 4 lat, co stanowi zmniejszenie o 17,5 proc.). Przyczyn takiego stanu rzeczy można doszukiwać się w wielu aspektach i będzie jeszcze okazja do tego, by szerzej podsumować miniony rok. Jednakże już teraz warto wspomnieć o dwóch elementach, które mają znaczący wpływ na kształtowanie płodności. Pierwszym z nich jest bardzo niekorzystna struktura społeczeństwa polskiego według wieku. Systematycznie zmniejsza się liczba potencjalnych rodziców, co jest rezultatem malejącej w szybkim tempie liczby urodzeń w latach dziewięćdziesiątych. Drugim ważnym czynnikiem jest panującą epidemia choroby COVID-19, która skutecznie powstrzymuje wiele osób przed prokreacją.
 

Wysoka liczba zgonów konsekwencją pandemii

Epidemia kształtuje polską demografię także w aspekcie umieralności. Relatywnie duża liczba zgonów jest zdecydowanie najważniejszą konsekwencją panowania koronawirusa. W 2021 roku zmarło ponad pół miliona mieszkańców Polski! Główny Urząd Statystyczny podał informację o 60,5 tys. zmarłych osobach w grudniu, po zsumowaniu danych za 12 miesięcy otrzymujemy liczbę 518,9 tys. To zdecydowanie najwięcej w całej powojennej historii kraju.
Do tej pory najwięcej osób zmarło w roku 2020, było to jednak o 45 tys. mniej niż rok późnej. Przygotowane przez GUS zestawienie obejmuje okres czwartej fali zakażeń, co jest widoczne w podanych liczbach. W żadnym innym miesiącu ubiegłego roku natężenie zgonów nie było tak wysokie jak w grudniu. Ponadto w powojennej przeszłości tylko raz zdarzyło się, by w ciągu jednego miesiąca zmarło więcej niż 60,5 tys. osób. Było to w listopadzie 2020 roku, kiedy to odnotowano 66 tys. zgonów. Wówczas trwała druga fala zakażeń.
 

„Ubytek naturalny” zamiast naturalnego przyrostu

Niska liczba urodzeń i wysoka liczba zgonów skutkują bardzo niskim przyrostem naturalnym, choć lepiej pasowałoby określenie „ubytek naturalny”. W 2021 roku zmarło aż o 187,8 tys. osób więcej niż się urodziło. Jest to kolejne demograficzne zjawisko, dla którego notowany jest rekordowo niekorzystny poziom. Tylko na skutek ruchu naturalnego (urodzenia i zgony) Polska w 2021 roku straciła prawie 200 tys. mieszkańców. To mniej więcej tyle osób, ile mieszka w Kielcach. Zatem strata jest potężna, można to obrazowo przedstawić jako zniknięcie z mamy jednego z większych miast kraju. Tylko w grudniu strata wyniosła minus 35 tys., najwięcej spośród wszystkich miesięcy ubiegłego roku. Grudzień był dwudziestym siódmym miesiącem z rzędu z ujemnym przyrostem naturalnym. Ostatni raz różnica między liczbą urodzeń a liczbą zgonów była większa od zera we wrześniu 2019 roku. I niestety, nie zanosi się na to, by sytuacja zmieniła się w najbliższych miesiącach.
 

W 2021 roku zawarto tylko 167,9 tys. związków małżeńskich

W grudniu 2021 roku zawarto w Polsce 7 tys. małżeństw. To wprawdzie więcej niż w listopadzie (5,5 tys.), ale jest to najgorszy wynik dla grudnia od co najmniej 1970 roku, a z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że od zakończenia II wojny światowej. Sumaryczna liczba nowych związków małżeńskich w 2021 roku wynosi 167,9 tys., co jest drugim najgorszym rezultatem w powojennej historii kraju, mniej było tylko w roku 2020 – 144,9 tys., ale wówczas obostrzenia epidemiczne były bardziej rygorystyczne niż w roku 2021. O ile liczba ślubów nie wróciła jeszcze do poziomów sprzed wybuchu epidemii to w przypadku rozwodów widoczne jest wyraźne zbliżenie „do normy”. W 2021 roku rozwiodło się 60,7 tys. małżeństw, więcej niż w roku 2020 (51,2 tys.), ale nieco mniej niż w roku 2019 (65,4 tys.). Niepokój wzbudza relacja liczby rozwodów do liczby nowych związków małżeńskich. W 2021 na 1000 ślubów przypadało średnio 361,5 rozwodów. Tylko raz (w 2013 roku) wskaźnik ten był nieznacznie wyższy (366,2).
 

Perspektywy demograficzne rysują się niekorzystnie

Za nami najgorszy rok w demografii w powojennej historii kraju. I niestety perspektywy są niekorzystne. Struktura ludności według wieku wskazuje na systematyczne starzenie się społeczeństwa, a dodatkowo trwa epidemia koronawirusa. Miejmy nadzieje, że przynajmniej ten drugi element w najbliższej przyszłości zostanie zneutralizowany. Jednakże nawet jeśli tak będzie to może to wpłynąć tylko na wolniejsze (niż miało to miejsce w ostatnich dwóch latach) pogarszanie się sytuacji demograficznej.
 
Autor jest demografem, pracownikiem Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, członkiem Sekcji Demografii Historycznej Polskiego Komitetu Demograficznego PAN, członkiem Polskiego Towarzystwa Statystycznego, redaktorem statystycznym Zeszytów Naukowych Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, członkiem Rady Rodziny przy Ministerstwie Rodziny i Polityki Społecznej, a także Rady Rodziny przy Wojewodzie Wielkopolskim. Tata trojga dzieci.
 
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com
 
Fixed Bottom Toolbar