Afera ze szkolnymi seksankietami w Szczytnie

school 2051712 1280W Szczytnie na polecenie Wydziału Edukacji, Zdrowia i Opieki Społecznej Urzędu Miejskiego, uczniowie czwartych, szóstych i siódmych klas szkół podstawowych mieli odpowiadać pytania: "Czego obawiasz się najbardziej przy uprawieniu seksu?", "Co mogłoby cię skłonić do współżycia?", "Jak myślisz, ilu twoich rówieśników ma pierwszy stosunek za sobą?", "Jaki wiek jest odpowiedni, aby rozpocząć współżycie seksualne?" Tego typu pytań - trudnch do zaakceptowania przez wielu rodziców -  i podobnych było aż 64.

Jedna z mam uznała pytania za skandaliczne i zaalarmowała portal tygodnik.szczytno.pl. Temat podjęły później kolejne media m.in.: portal DoRzeczy.pl, Pch24.pl czy "Nasz Dziennik". W wypowiedzi dla DoRzeczy.pl naczelnik Wydziału Edukacji tlumaczył, że chciał porównać wyniki ankiety z krajowymi badaniami Europejskiego Programu Badań Szkolnych nad Używaniem Alkoholu i Narkotyków. Bez zgody i wiedzy rodziców 10-letnie dzieci dowiedziały się zatem, że powinny zastanawiać się nad współżyciem płciowym, że rówieśnicy być może uprawiają już seks. Tymczasem w czwartej klasie mogli znaleźć się uczniowie w wieku dziewięciu lat (np. jeśli poszli do szkoły w wieku sześciu lat). 

Tę szokującą ankietę przygotowała krakowska firma Centrum Profilaktyki i Reedukacji "Atelier". Początkowo zakres pytań nie wzbudził zastrzeżeń u pracowników magistratu. "Kiedy ja dowiedziałem się o tej sprawie, wzbudziło to moje zastrzeżenia i natychmiast zaleciłem, żeby przerwano ankietę. Dyrektorzy już przedsięwzięli działania, żeby z uczniami, których już zaankietowano, przeprowadzono specjalne zajęcia, rozmowy, wyjaśnienia" - poinformował dziennikarza "Naszego Dziennika" szef Wydziału Edukacji, Zdrowia i Opieki Społecznej Urzędu Miasta w Szczytnie.

Warmińsko-mazurski wicekurator oświaty Wojciech Cybulski powiedział portalowi tygodnik.szczytno.pl: "Potwierdziły się doniesienia prasowe. We wtorek robiliśmy kontrolę we wszystkich szkołach i rzeczywiście ta karygodna ankieta miała miejsce. Wykonana była na zlecenie urzędu miejskiego. Nie chcę na razie mówić o szczegółach, ale sprawa jest rozwojowa i stwierdziliśmy wiele uchybień w pracy szkół. W wielu miejscach złamano prawo oświatowe. Sytuacja jest po prostu karygodna".

Dyrektor szkoły, Katarzyna Ulatowska, w zeszłym tygodniu tłumaczyła: "W końcu przyszła informacja z urzędu, aby przestać ją wykonywać. Pytania przeglądałyśmy wcześniej i nie będę ukrywała, że nas zaniepokoiła ich treść. Ale polecenie jej wykonania przyszło z urzędu miejskiego. Jesteśmy młodymi dyrektorkami i chciałyśmy je uczciwie wykonać". 


KOMENTARZ REDAKCJI:
Co szokuje najbardziej w tej sprawie? Słowa dyrektor szkoły. Bo dyrektorów szkół rodzice obdarzają największym zaufaniem i oczekują, że będą partnerami w procesie wychowawczym dziecka. Jednym z zadań dyrektora szkoły jest przecież realizacja programu zatwierdzonego przez właściwe władze oświatowe. Jeżeli zatem na lekcji, podczas której powinien być realizowany program, przeprowadzono ankiety zawierające pozaprogramowe treści, których nie zaakceptowały ani władze oświatowe, ani rada rodziców, to staje się faktem, że w Szczytnie zdarzyło się coś więcej niż zwykła pomyłka lub niedopatrzenie. Dyrektorzy i nauczyciele, którzy byli tego dnia odpowiedzialni za dzieci wykonali polecenie. Nie zareagowali jednak, jak trzeba, nie zrobili nic, żeby ochronić dzieci przed groźnymi dla nich treściami. 

Słowa dyrektor Ulatowskiej pokazują, że być może dla wielu polskich dyrektorów przed troską o dzieci, idzie chęć zachowania stanowiska. To sygnał dla nas wszystkich, którzy interesujemy się polską edukacją, wychowaniem młodego pokolenia i polityką rodzinną. Prawdopodobnie wszyscy powiązani ze sprawą ankiety w Szczytnie powiedzą, że działali dla dobra dzieci. Cóż złego z robieniu diagnozy społecznej? Jednak gołym okiem widać, że zostały złamane zasady. RODZICE NIE WIEDZIELI o ankiecie, która była przeprowadzona w szkole. Nie da się cofnąć czasu. Do dziesięciolatków i jedenastolatków, w publicznej szkole, z inicjatywy urzędników, dotarły treści o tematyce seksualnej. Wielka szkoda, że w Szczytnie dobro dziecka znaczy dla pracowników urzędu i oświaty coś innego niż dla większości rodziców, którzy codziennie powierzają im swoje dzieci na wiele godzin.

A życzylibyśmy sobie, żebyście byli naszymi partnerami w wychowaniu. Nie chcemy się zastanawiać, jaki kolejny "numer" przygotują nam spece od nowych ideologii.
To byłaby wielka szkoda, gdyby w szkołach pracowali nauczyciele, których naczelną zasadą są słowa: Nie widzę, nie słyszę, ja tu tylko... pracuję.



Elżbieta LachmanElżbieta Lachman
mama pięciorga dzieci w wieku szkolnym
redaktor naczelna Polskiego Forum Rodziców







na podst.: dorzeczy.pl, pch24.pl, Nasz Dziennik, portal tygodnik.szczytno.pl 
zdjęcie ilustracyjne: pixabay.com, pfr.info.pl 






Fixed Bottom Toolbar