Biustonosz w tramwaju – czyli jak poskromić codzienny chaos
- wtkaczyk
- Kategoria: MATKA POLKA

dr Paulina Michalska
To był jeden z tych dni, w których lepiej, żebym nie miała dzieci, bo jeszcze bym je gdzieś zgubiła albo co gorszego. Macie tak? Teraz to się ładnie nazywa, jakoś tak medycznie – mgła pocovidowa czy coś takiego. Ale mam wrażenie, że matki (i ojcowie zresztą też) mają tak od zawsze. Na każdym etapie rodzicielstwa, choć na początku, jak myślę, znacznie częściej.

Objawy totalnego zmęczenia
I tzw. „zawiecha” w tramwaju, i przespany jeden przystanek to najłagodniejsze objawy totalnego zmęczenia i, jak to mówią teraz młodzi, „odklejki” w naszym wydaniu. Wiecie już, co mam na myśli? Na pewno znacie z autopsji.
Wspomniany tramwaj to „pikuś”. Zasypiasz na sekundę i jesteś na drugim końcu miasta. Pół biedy, jeśli się nie spieszysz na przykład na szczepienie z dzieckiem. Czasem zasypiasz na sekundę a na mleku zdążył się zrobić kożuch, dziecko wysmarowało kremem siebie, szafę, telewizor i psa, zupa się przypaliła, a mąż zdążył wrócić z pracy.
To, jak wspomniałam, wersja light. Hitem było, gdy mój mąż, pisząc pracę habilitacyjną, był już tak zmęczony, że zasnął w sekundę między upiciem łyka herbaty a połknięciem go. Zasnął z tą nieprzełkniętą herbatą w buzi a obudziła go dopiero strużka spływająca po brodzie. Trwało to może dziesięć sekund.

Ocalić od zapomnienia
A macie tak, że na przykład zapominacie, czy umyliście już zęby? Ja tak mam. Dla pewności myję jeszcze raz, bo lepiej raz za dużo, niż raz za mało. A zastanawialiście się czasem, czy zamknęliście dom a jesteście już pod biurem?
Ja często zapominam zmienić buty i w aucie odkrywam, że jadę w kapciach.
Znajomi mojego kolegi pakowali auto na wyjazd na narty. A że parking mieli w piwnicy, to nosili wszystko do samochodu w klapkach i T-shirtach. Gdy już wszystko załadowali, wsiedli i pojechali. I o zgrozo dopiero w górach, na miejscu uświadomili sobie, że nie mają kurtek ani butów zimowych.
Najgorsze, co przydarzyło się mojemu mężowi, to zapomnieć spakować fotelika z dzieckiem do auta. Załadował wszystko, dziecko w foteliku czekało na swoją „kolej” tuż przy aucie, wszystko zapakowane, mąż ruszył ale na szczęście po kilku metrach przypomniał sobie, że dziecka nie wziął. Stąd się chyba biorą te wszystkie opowieści o ojcach, którzy przyjeżdżają do przedszkola po dziecko, które chore w domu leży. Komu się to przydarzyło chociaż raz – ręka do góry!
Jeśli już przy odbiorze dzieci jesteśmy, to wiele razy zdarzyło mi się pojechać na czas po dziecko, a na miejscu okazywało się, że pomyliłam dni i tego akurat jest jakieś kółko i mam godzinkę „kiszenia” się pod szkołą.
Bielizna jedzie tramwajem
Jednak najśmieszniejsze, co mi się przydarzyło to w porannym „amoku” ubrać biustonosz na koszulkę, gdy pod nią już jeden miałam. Moja koleżanka nawet kiedyś z dyndającym biustonoszem przy plecaku wparowała do pracy. Rano zaspała, miała jakieś ważne wydarzenie, czy spotkanie. Spakowała sobie plecak, żeby niczego nie zapomnieć, położyła na krześle, na którym leżał biustonosz.

Rano w całym tym zamieszaniu chwyciła plecak a haftka od biustonosza przyczepiła się do plecaka tak, że tego nie zauważyła. Drogę do pracy pokonała tramwajem. Przez chwilę nawet się zastanawiała, dlaczego wszyscy dziwnie jej się przyglądają, ale tak była zajęta myśleniem, by się nie spóźnić, że nie wnikała już w powody takiej reakcji. Wparowała do biura, a wszyscy na jej widok parsknęli śmiechem. Wtedy jej się dopiero wszystko w głowie poukładało – dziwne spojrzenia w tramwaju…
Jak ogarnąć chaos
Pisałam wam już chyba o znajomej mamie, która myśląc, że zaspała, zaczęła budzić dzieci do szkoły? Wyszykowała wszystkich i ruszyli na tramwaj. Po drodze dzieci narzekały:
- Oczka mnie szczypią, śpiący jestem!
- Tak! Oczka szczypią, bo pewnie późno wieczorem książkę przy latarce czytałeś! Biegniemy, bo się spóźnimy!
- A dlaczego gwiazdy jeszcze świecą? A dlaczego żaden tramwaj nie jedzie?
Wtedy mama spojrzała na zegarek. Była czwarta nad ranem!

Tych historii mogłabym opowiedzieć jeszcze sporo. Ufam, że same też macie ich „na pęczki”. Ale wierzcie, że kiedyś będzie spokojniej. Dzieciaki podrosną, przestaniecie się tak ciągle spieszyć, niedosypiać, biegać w kółko między przychodnią a przedszkolem. Naprawdę! Dacie radę!
Uśmiechajcie się do mam z dyndającymi biustonoszami przy plecaku, czy z przyklejonym żelkiem do łokcia przy swetrze. Pomyślcie, że nie tylko wy nie ogarniacie tego chaosu! To naprawdę pomaga. A za kilka lat będziecie miały sporo oryginalnych historyjek do opowiedzenia koleżankom przy kawce na „grupie wsparcia”.
Autorka z wykształcenia jest kulturoznawcą i fizykiem medycznym. Pracuje z małżeństwami, które pragną mieć dzieci jako instruktor Creighton Model System - głównego narzędzia NaPROTechnology®. Jest mamą pięciorga dzieci i pasjonatką podróżowania.
CZYTAJ TAKŻE:
Zdjęcia: Pixabay.com, Pexels.com