Badania dowodzą, że tradycyjna kolejność wyborów życiowych gwarantuje dostatnie życie

wykresprof. Michał A. Michalski


W miarę jak dzieci dorastają i z każdym rokiem stają się bliższe dorosłości rodzice coraz wyraźniej uświadamiają sobie, jak bardzo zależy im na tym, by ich dziecko poukładało sobie dobrze życie. Nie trzeba pewnie nikogo przekonywać, że w dużej mierze szczęście rodziców zależy właśnie od tego, czy w swoim przekonaniu udało im się dobrze przygotować swoje dzieci do samodzielnego życia.

Dzieci natomiast zaczynają z czasem coraz bardziej rozumieć swoich rodziców, którzy z troską spoglądali nie tylko na ich świadectwa szkolne, ale także pierwsze randki i inne decyzje wskazujące na nieuchronnie zbliżającą się dorosłość. Pewnie też – nierzadko zaskoczeni swoją postawą – spoglądają z coraz większą wyrozumiałością na różne ograniczenia, które nakładali na nich rodzice, a które wydawały się wtedy tak niemiłosierne, a czasem po prostu nieludzkie… Większość zapewne ma w pamięci sformułowania typu: „masz być w domu najpóźniej o 22:00”, „porozmawiamy o kieszonkowym, jak poprawisz oceny z matematyki” albo „czy ten twój chłopak ma w ogóle jakiś pomysł na życie?”.

Co ciekawe, okazuje się, że w tej różnie formułowanej trosce - której wspólnym mianownikiem najczęściej było założenie, że najpierw należy skończyć szkołę, potem wziąć ślub i dopiero wtedy zostać rodzicem - nie tylko przejawiały się tradycyjne poglądy na życie rodzinne, ale że była to – i wciąż jest – skuteczna recepta na zapewnienie stabilności życiowej sobie i swoim bliskim. W ostatnich latach wykazała to para badaczy Ron Haskins i Isabel Sawhill z Brookings Institution, którzy dowiedli, że kolejność podejmowania kluczowych decyzji życiowych dotyczących wykształcenia, pracy zawodowej, małżeństwa i rodzicielstwa na osiągnięcia ekonomiczne ma ogromne znaczenie. Ich badania potwierdzają, że nie jest przypadkiem, że tzw. tradycyjny porządek wyborów życiowych jest przepisem na dostatnie życie, a gdy go zignorujemy, z dużą dozą prawdopodobieństwa tym, co osiągniemy będzie ubóstwo.

Wspomniana para badaczy stwierdza, że „jeśli młodzi ludzie ukończą szkołę średnią, zdobędą pracę, wezmą ślub, zanim będą mieli dzieci, mają około 2% szans, że dotknie ich bieda, i ponad 75% szans, że dołączą do klasy średniej, zarabiając co najmniej 50 tysięcy dolarów rocznie” (R. Haskins, I. Sawhill, Creating an Opportunity Society, Brookings Institution Press, Washington D.C. 2009. Cyt. za: N. Schulz, Home Economics. The Consequences of Changing Family Structure, AEI Press, Washington D.C., 2013, s. 39.)

Wydaje się więc, że to czego przeważnie przez wieki rodzice wymagali od swoich dzieci, wynika wprost ze sprawdzonego i efektywnego przepisu na udane i szczęśliwe życie. W czasach, gdy przekonuje się nas, że różne pomysły na życie są tak samo dobre, warto sięgać do wyników badań takich jak te. Pokazują one wyraźnie, że nie każda ścieżka życiowa tak samo sprzyja rozwojowi i osiągnieciom w wymiarze indywidualnym, rodzinnym i społecznym. Stawką tu jest nie tylko szczęście naszych dzieci, ale także naszych wnuków i nas samych.


Grafika na podstawie: R. Haskins, I. Sawhill, Creating an Opportunity Society, Brookings Institution Press, Washington D.C., 2009.



prof. Michał A. Michalski - kulturoznawca, etyk gospodarczy, badacz współzależności miedzy kulturą, rodziną i gospodarką. Profesor nadzwyczajny w Zakładzie Etyki Gospodarczej Instytutu Kulturoznawstwa Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Autor ponad pięćdziesięciu publikacji (w języku polskim i angielskim) z zakresu współzależności między rodziną, kulturą i rozwojem społeczno-gospodarczym. Członek Polskiego Stowarzyszenia Etyki Biznesu EBEN Polska, Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, Polskiego Towarzystwa Kulturoznawczego, członek European Network for Research on Supplementary Pensions oraz Fellow of the European SPES Institute. Ponadto, ekspert w ramach Bazy Ekspertów UAM, a także członek Rady Rodziny przy Wojewodzie Wielkopolskim. Prywatnie mąż i ojciec pięciorga dzieci.
Fixed Bottom Toolbar