Matka Polka ma dzisiaj wychodne
Zdjęcie: Pixabay.com

Matka Polka ma dzisiaj wychodne

dr Paulina Michalska

Proszę, powiedzcie, że wychodzicie z przyjaciółkami na miasto, na kawkę, na kijki, na basen, na zakupy czy dokądkolwiek, byle na chwilę odetchnąć innym powietrzem, przewietrzyć szare komórki, dostarczyć im nowych przeżyć. Godziny spędzone na rozmowach telefonicznych się nie liczą. Wychodzicie? To dobrze. Szczególnie w ostatnich czasach myślę jest to nam potrzebne, by nie popaść w depresję.


Happy wife – happy life

Nie uważacie, że te wyjścia są jak odkrywanie taniego super-lumpeksu za rogiem (jawnie przyznaję się do zakupów w lumpeksach, szczególnie zimowej garderoby narciarskiej), albo sklepu typu „graty do chaty” z milionem niepotrzebnych, ale świetnie wyglądających „przydasiów”? Przecież wiadomo, że kobiety nie muszą kupować, by poczuć się lepiej. Nam naprawdę wystarczy czasem samo patrzenie. A że raz po raz coś sobie kupimy, to tylko dla dobra rodziny. Bo jak mawiają Australijczycy „Happy wife – happy life” (Szczęśliwa żona – szczęśliwe życie).


Powrót do przeszłości i imienia

Czyż nie jest trochę tak na tych „wyjściach”, jak byście wróciły do przeszłości, do innego wymiaru. Ba! To jest jak podróż w miejsca, które kiedyś znałaś, w których lubiłaś przebywać. I przypominasz sobie te wszystkie uczucia i przypominasz sobie choćby jak masz na imię.

Na co dzień słyszysz bowiem tyle określeń siebie, że zapominasz swojego prawdziwego imienia. Najczęściej słyszysz pewnie: mamo, kochanie, proszę pani, ciociu... Ale własne imię słyszysz dość rzadko (ja tak mam – gdy mąż zwraca się do mnie po imieniu to już wiem, że coś się za chwilę wydarzy).
 
870 girls 5625252 1280

Z miłości do rodziny zadbać o siebie

No, chyba że na grupie wsparcia właśnie. Tak nazywamy grupę koleżanek, które, gdyby trzeba było, skoczyłyby za nas w ogień. Wychodzimy na kawkę, na kolację, na „heheszki” (żartowanie z kogoś lub czegoś). Wspieramy się w naszym przeżywaniu małżeństwa i rodzicielstwa. Bez tej grupy, śmiem przypuszczać, moje życie nie miałoby takiego smaku. Mąż, dzieci – to wszystko jest najważniejsze na świecie. Dla mojej rodziny zrobiłabym wszystko. Ale żeby mieć dla nich cierpliwość i zrozumienie, oprócz miłości oczywiście, muszę też zadbać o siebie. Nie próbuję nawet wracać myślami do czasów „ostrej pandemii”, gdy wszystko było zamknięte. Jak myśmy to wytrzymały? Nie pamiętam.

„Grupa wsparcia” to zupełnie inny wymiar życia. Tu rządzimy się własnymi niepisanymi prawami. Przede wszystkim zakaz rozmów na tematy: „jak schudnę, to dopiero będę ekstra babka” albo „Widziałyście te promocyjne ceny na pieluchy?” O nie! Co to to nie!

Nie rozważamy też poezji Asnyka czy Mickiewicza, żeby była jasność, ale staramy się na chwilę nie myśleć o rzeczach, którymi żyjemy na co dzień.

870 dog 2588014 1280

Kelner wytrzymuje wybuchowe zamówienie

Na ostatnim spotkaniu miałyśmy niezły ubaw z koleżanki w ciąży, która zamówiła żurek i cappuccino jednocześnie, a do tego pepsi. Kelner nie wytrzymał i zasugerował zmianę zamówienia, bo jak sam określił, mogło się to źle skończyć. Zalała go fala naszego śmiechu i bez przekonania przyjął jedyne wytłumaczenie, że koleżanka jest w ciąży i że na pewno nie będzie tu żadnej akcji, bo jej to nie zaszkodzi.

Zjadła ze smakiem, popiła cappuccino i pepsi i nic jej oczywiście nie było. Jakbym tak na nas patrzyła z boku, to pomyślałabym, że grupa nieźle zakręconych kobiet wyszła z domu po bardzo długim pobycie w zamknięciu i daje upust swoim emocjom. Wstyd przyznać, ale nastolatki nie przebiłyby nas w walce na salwy niekontrolowanego śmiechu. Moje córki na pewno podsumowałyby takie zachowanie „obciachowe”, mimo, że pewnie same tak robią, gdy są z koleżankami w jakimś lokalu.


Grupa wsparcia nie do przecenienia

Po takim „wyjściu”, jak nietrudno się domyśleć, mamy siłę na wszystkie nocne wstawania, na chorowanie dzieci i męża, na trudności w pracy, na fochy nastolatków i wiele jeszcze innych codziennych sytuacji. Same korzyści. Nakład finansowy niewielki (ile kosztuje kawa i ciacho, albo sałatka i herbata zielona?), a radość nie do przecenienia. Zatem! Zwołajcie swoją „grupę wsparcia” na najbliższy tydzień i ładujcie swoje akumulatory! Pamiętajcie! Happy wife – happy life!

Autorka z wykształcenia jest kulturoznawcą i fizykiem medycznym. Pracuje z małżeństwami, które pragną mieć dzieci jako instruktor Creighton Model System - głównego narzędzia NaPROTechnology®. Jest mamą pięciorga dzieci i pasjonatką podróżowania.

Zdjęcia: Pexels.com, Pixabay.com
Fixed Bottom Toolbar