Eksplozja w garażu - czyli Matka Polka i domowa winnica
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

Eksplozja w garażu - czyli Matka Polka i domowa winnica

dr Paulina Michalska
 

Zamarzyło mi się kiedyś robić domowe wino. Mój tato kiedyś robił, moja siostra, to i ja chciałam spróbować sił. I nawet się w ubiegłym roku udało, choć początki nie były takie łatwe.

 
870 Dzialaj z nami
 

Ciemną nocą w ostatniej chwili

Zaczynam podejrzewać, że jesteśmy wraz z mężem mistrzami ostatniej chwili. Są takie rzeczy, które robimy „za pięć dwunasta”, jak na przykład sadzenie winorośli. Kupiliśmy kilkanaście sadzonek i tak sobie leżały spokojnie, aż przyszedł dzień, a właściwie ciemna noc, gdy olśniło nas, że następnego dnia wyjeżdżamy na dwa tygodnie i sadzonki zwyczajnie nam padną.

Nie pamiętam, czy padał deszcz, ale na bank było ciemno jak w piekle. Mieliśmy na głowach czołówki, mąż kopał dołki, a ja sadziłam i podlewałam. Żeby nam te sadzonki nie padły niepodlewane, obok każdego posadzonego krzaka wsadziliśmy odwróconą do góry dnem, napełnioną wodą butelkę. Plan był super. Nic nie „padło” pod naszą nieobecność, tylko sąsiad tej nocy wyszedł ze swojego domu, bo zobaczył dwa światełka nerwowo krzątające się w naszym ogródku. Dobry z niego sąsiad. Zmartwił się.
 
870 grapes 2656259 1280
 

In vino veritas (w winie prawda)

Tak posadzone winorośle wyrosły nam nad wyraz bujnie i już w następnym roku zaczęły owocować. Ale była radość. Z roku na rok owoców było tak dużo, że w ubiegłej jesieni dojrzeliśmy do decyzji, by zacząć robić własne wino. Nie byliśmy w stanie zjeść tego wszystkiego.

Balony do wina kupiliśmy na pchlim targu. Te nowe mają jakieś astronomiczne ceny. Trochę poczytałam, zamówiłam resztę sprzętu w sklepie internetowym o wdzięcznej nazwie „bimberek.pl” i przystąpiłam do działania. Nie muszę wam tłumaczyć, jak wyglądała mina kuriera, który zobaczył mnie w drzwiach z naszą gromadką dzieci i wręczał mi paczkę całą oklejoną firmową taśmą z wielkimi napisami „bimberek.pl” ? No właśnie.

Innym razem wręczał mi przesyłkę z przerażeniem pytając: - To siekiera, prawda? Kto pakuje siekierę tylko w folię stretch? Syn zamarzył o siekierze na urodziny, a my mamy sporą górkę drewna kominkowego za domem do porąbania. Obiecaliśmy mu tę siekierę pod warunkiem, że będziemy mieć zawsze zapas porąbanego drewna do kominka. Ale… Nie o siekierze miało być.
 

Bąbelki wybuchły w garażu

Wino… Przyznam się, że wyszło przepyszne. Obserwowaliśmy jak bąbelkuje, dojrzewa… Po prostu poezja. Zlaliśmy je do butelek i dumnie postawiliśmy w garażu na półce. Nie mamy jeszcze takich specjalistycznych półek do leżakowania. Naszym musiało wystarczyć leżakowanie w pionie.
 
870 bottles 50573 1280

Do pewnego, feralnego popołudnia. Jak się później okazało, jednak nie do końca wszystkie bąbelki wyparowały i proces fermentacji się nie zakończył, gdy przelaliśmy wino do butelek. Jedna z nich bowiem eksplodowała w garażu. Nie będę się rozpisywała ile godzin to sprzątałam, bo pod tą półką trzymaliśmy jeszcze dwie paczki paneli, które nam zostały „na wszelki wypadek”. Folia na nich była już nieco sfatygowana, więc musieliśmy te paczki odpakować i każdy panel osobno osuszyć. O myciu ścian nie wspomnę.


Ptaki wszystko zjadły…

W tym roku też mieliśmy w planach przygotowanie wina. Już bogaci w doświadczenia z ubiegłego roku wiedzieliśmy, jakich błędów nie popełniać. Naczytałam się i nasłuchałam fachowców, więc odwlekałam zbiory winogron do pierwszego przymrozku. Przymrozek przyszedł, ale my mieliśmy dwa dni później wyjechać na dość długo i naprawdę nie uśmiechało mi się robienie wina w tej sytuacji. Przecież te kilka dni nie zrobi różnicy.

Ale zrobiło. Kiedy już psychicznie dojrzałam do zbiorów i zakomunikowałam mojemu mężowi, że nazajutrz biorę się do roboty, siedzieliśmy wtedy przy południowej kawce i napawaliśmy się widokiem pięknej polskiej złotej jesieni, zauważyłam, jak w sekundę pojawiła się, dosłownie znikąd, chmara ptaków. Ale taka wielka, jak w filmie Hitchcocka! Przyleciała, usiadła na naszych winoroślach i „zeżarła” wszystko, co tam było. W dziesięć sekund było „po ptokach”. Zanim ubrałam buty i pobiegłam je przegonić, nie zostało nic. Stałam jak wryta i bezgłośnie otwierałam usta w szoku.
 
870 wild geese 1150167 1280

Tak więc, biorąc przykład ze mnie, nie odkładajcie spraw na później. Co masz zrobić jutro, zrób dziś. Pamiętajcie!

U nas wina w tym roku nie będzie. Mam nadzieję, że to z zeszłego też nie wybuchnie i będziemy mogli poczęstować nim gości w naszą okrągłą rocznicę ślubu w grudniu.

Autorka z wykształcenia jest kulturoznawcą i fizykiem medycznym. Pracuje z małżeństwami, które pragną mieć dzieci jako instruktor Creighton Model System - głównego narzędzia NaPROTechnology®. Jest mamą pięciorga dzieci i pasjonatką podróżowania.
 
CZYTAJ TAKŻE:

Zdjęcia: Pixabay.com, Pexels.com
 
870 Dzialaj z nami
 
Fixed Bottom Toolbar