Tęsknię za Andersenem

Tęsknię za Andersenem

Agnieszka Dubiel 

Tęsknię za Andersenem. Tak zupełnie poważnie. Gdy czytam jego baśnie – ale te prawdziwe, oryginalne, zawsze mam przed oczami bajarza siedzącego przy kominie, który mówi do dzieci zgromadzonych dookoła: „A teraz posłuchajcie!”.

Dobro warte poświęcenia
I te dzieci, słuchające z rozdziawionymi buziami... Słuchają długich baśni, które jeszcze nie zostały okrojone do płaskiego streszczenia, a autor wtrąca swoje króciutkie komentarze odnoszące się do wartości ludzkich, a nawet religijnych. Czy ktoś jeszcze pamięta, że mała Gerda uratował Kaya, ponieważ była niewinnym dzieckiem? Że wchodząc do pałacu Królowej Śniegu odmawiała „Ojcze nasz”, a słowa modlitwy zmieniały się w potężne anioły? Kto pamięta, że Mała Syrenka zwyciężyła nie dlatego, że zdobyła serce pięknego księcia, ale dlatego, że poświęciła swoje życie, aby on mógł żyć szczęśliwie z inną wybranką? W prawdziwej baśni (jak i w prawdziwym życiu) dobro warte jest poświęcenia.

Czy mistrz przystaje do naszych czasów
Zresztą to niejedyna cecha baśni Andersena. Charakteryzują się one też pięknymi plastycznymi opisami (wystarczy przeczytać pierwsze kilka zdań „Brzydkiego kaczątka” czy opis lasu w „Dzikich łabędziach”) i stwarzaniem nowego świata, osobnego dla każdej opowieści. Wiem, że Andersen nie przystaje już do naszych czasów. Opisywane wydarzenia nieraz są brutalne, by nie powiedzieć, że okrutne. Jednak przekazują prawdę o życiu. Być może w tamtych czasach cierpienie i śmierć nie były skrzętnie ukrywane przed dziećmi. Może wystarczyło je otoczyć tajemnicą innego świata?

Ślady Andersena w dzisiejszej literaturze
Szukam czasem śladów Andersena we współczesnych książkach dla dzieci. Misja trudna, ale nie niemożliwa. Mamy w domu jedną taką pozycję, roboczo nazywaną „niebieską książką”. Uwielbiała ją jeszcze Panna T., uwielbiam ją i ja. Panna H. kładzie się przy mnie, opiera główkę na moim ramieniu i cała zamienia się w słuch. Czasem zastanawiam się, czy nie zasnęła, tak spokojnie i cichutko leży. A baśnie zabierają nas w mało znane tereny północno – zachodniego krańca Polski, aż na Wyspę Uznam. „Baśnie z piaszczystej wyspy” Pawła Pieńkowskiego mają w sobie właśnie to, za czym można tęsknić: tajemnice, piękne opisy nieznanych terenów, ukryte wartości. Są na tyle długie, że dają wytchnienie i pozwalają przenieść się zupełnie gdzie indziej. A przy tym posługując się pięknym językiem przybliżają nam takie zwyczajne sprawy, jak zabawy dzieci na plaży czy na górce z piaskiem. Trzeba uważnie słuchać i mądrze wnioski wyciągać, żeby odkryć ukryte w nich dobro. I naprawdę, nie jest to zadanie zbyt trudne nawet dla współczesnego czterolatka.

Nie rozmywać dobra i zła
Czytałam też ostatnio książkę dla nastolatek. Taką zwyczajną, która opisuje trudności dorastania, komplikujące się relacje, zmaganie z uzależnieniem własnym i przyjaciół. Pokazuje świat, w którym ludzie, przytłoczeni trudną rzeczywistością, poszukują najmniejszych promyków nadziei. Rzecz dzieje się w Polsce, w trudnym roku 1984. My jako czytelnicy już wiemy, jaki będzie finał. Wiemy, co się wydarzy za kilka lat – i to nam daje przewagę. Ale też naukę, że zawsze trzeba mieć nadzieję. Napisana żywym barwnym językiem. Nie zwodzi czytelnika cukierkowym obrazem rzeczywistości, niektóre poruszane sprawy są po prostu trudne. W recenzjach i komentarzach do tej powieści odkryłam ze zdumieniem, że jest to pozycja napisana w nurcie konserwatywnym. Taka zwyczajna mi się wydawała. Byli w niej zwyczajni ludzie, wyznający normalne wartości. I dobrze się kończyła. Wyraźnie zarysowane dobro bowiem pozwala dokładnie oddzielić je od zła. Jeśli rozmyjemy dobro i zło, wszystko stanie się relatywne, zamażemy tę granicę i znajdziemy się w szarej nicości. A wtedy naprawdę trudno będzie wykrzesać nadzieję. Bo zło można zwyciężyć tylko prawdziwym dobrem, a nie neutralną szarością. „Biały Teatr Panny Nehemias” Zuzanny Orlińskiej ukazuje dobro, które powolutku, dyskretnie, ledwie zauważalnie – ale jednak zwycięża.

Literatura naprawdę piękna
Tak, tęsknię za Andersenem – dla siebie, dla dzieci. Chciałabym, żeby czytały literaturę, która naprawdę jest piękna. Taką, która opisując dobro i zło, nie pomija prawdy, nieraz trudnej. A jednocześnie niesie nadzieję. Dobro, prawda i piękno – tego szukam w książkach, również tych dla dorosłych.


Autorka jest mamą pięciorga dzieci, tłumaczką języka angielskiego. Prowadzi bloga panilyzeczka.manifo.com. Jest również współautorką książki ,,Gdy świat jest domem – blog Sosenki. Gdy dom jest światem – blog Pani Łyżeczki”, a także laureatką konkursów literackich.

Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com
Fixed Bottom Toolbar