Pięć lat programu „Rodzina 500+”

family 942970 1280dr Krzysztof Szwarc 

1 kwietnia 2016 roku zaczęły obowiązywać przepisy wprowadzone przez ustawę o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci, potocznie zwane programem „Rodzina 500+”. Miały one dwa główne cele: poprawić trudną sytuację demograficzną kraju poprzez zwiększenie dzietności oraz korzystną zmianę sytuacji materialnej rodzin.

Rewolucja w polityce rodzinnej
Zaproponowane rozwiązanie przewidywało przyznawanie rodzicom po 500 złotych miesięcznie na drugie i kolejne dziecko do ukończenia 18 roku życia oraz na pierwsze w przypadku rodzin o niższych dochodach. Poprzez wprowadzenie tego programu zrewolucjonizowano dotychczas prowadzoną politykę prorodzinną. Jednakże ta „rewolucja” stanowi dość spore obciążenie dla budżetu państwa. Według danych MRiPS przez pierwsze 3,5 roku do polskich rodzin trafiło łącznie 87,4 mld złotych. Do tego należy doliczyć koszty obsługi programu. Zatem można śmiało zaryzykować szacunek, że w ciągu pięciu lat wydatki z budżetu na realizację programu przekroczyły 100 mld złotych.

Co się zmieniło dzięki tej inwestycji?
Przede wszystkim należy podkreślić, że po wprowadzeniu programu liczba urodzeń cały czas utrzymuje się na poziomie wyższym niż prognozował Główny Urząd Statystyczny w roku 2014. W pierwszym pełnym roku przyznawania świadczenia (2017) w Polsce urodziło się ponad 400 tysięcy dzieci, co było dosyć wyraźnym wzrostem w porównaniu z wcześniejszym okresem. W kolejnych latach liczba ta malała, osiągając poziom 355 tysięcy w roku 2020. Można odnieść wrażenie, że program zadziałał tylko na początku jego funkcjonowania. Aczkolwiek bez specjalnych badań, w których rodzice wypowiedzieliby się na temat siły wpływu programu na decyzję o posiadaniu dziecka nie dowiemy się jak jest faktycznie.

Jednakże dane demograficzne dają podstawy ku temu, by zaryzykować stwierdzenie, iż program „Rodzina 500+” miał wpływ na demografię, ale nie poprawił jej znacząco. Trzeba bowiem mieć na uwadze fakt, że w roku 2020 było wyraźnie mniej potencjalnych rodziców niż w 2017 roku i w latach wcześniejszych. Wiąże się to z malejącą liczbą urodzeń w drugiej połowie lat osiemdziesiątych i w latach dziewięćdziesiątych, co skutkuje coraz mniejszą liczbą kobiet w wieku odpowiadającym największemu natężeniu płodności (28-30 lat). Dlatego też do oceny zmian sytuacji demograficznej należy posłużyć się odpowiednimi wskaźnikami.

Dzietność wyższa, ale niewystarczająca
Najodpowiedniejszym w tym aspekcie jest współczynnik dzietności, który (w dużym uproszczeniu) informuje o potencjalnej średniej liczbie urodzeń przez każdą kobietę w ciągu swojego okresu rozrodczego. W 2017 roku miernik ten po raz pierwszy w XXI wieku przekroczył 1,4 i mimo tendencji malejącej nadal utrzymuje się powyżej tej granicy. Jest to wprawdzie niska wartość, ale wyższa niż kiedykolwiek przed wprowadzeniem programu w XXI wieku. Zatem sytuacja w aspekcie dzietności stała się lepsza, jednak do ideału jeszcze sporo brakuje (dla zastępowalności pokoleń współczynnik ten powinien być równy co najmniej 2,1).

Co godne uwagi, zaobserwowano wyraźnie wyższą dzietność w miastach – omawiany współczynnik osiąga tam wartości powyżej 1,5. Z demograficznego punktu widzenia rozszerzenie programu na pierwsze dziecko mogło przynieść mniejsze pozytywne oddziaływanie, gdyż nie było czynnikiem tak bardzo motywującym do posiadania drugiego dziecka jak przed zmianą. Istnieje mała szansa na to, że – mimo wprowadzania kolejnych programów prorodzinnych - w najbliższych latach liczba urodzeń w Polsce znów przekroczy 400 tysięcy z uwagi na wspomniane coraz mniej liczne kolejne roczniki rodziców. Może zdarzyć się sytuacja, że liczba urodzeń się zmniejszy, ale wzrośnie współczynnik dzietności – należy o tym pamiętać.

Lepsza jakość życia rodzin, choć brak waloryzacji
Drugim celem programu była poprawa jakości życia rodzin. Wskaźniki zasięgu ubóstwa ukazują, że działania te odnoszą spodziewany skutek. Według danych GUS w 2015 roku 29,4% małżeństw z co najmniej trójką dzieci na utrzymaniu kwalifikowało się do pomocy społecznej, podczas gdy w 2019 roku było to 16,3%. Zatem zasięg ubóstwa wyraźnie się zmniejszył. Niestety, na niekorzyść oceny funkcjonowania programu przemawia brak jego waloryzacji. W 2016 roku za jednorazowe świadczenie na 1 dziecko (500 złotych) można było kupić średnio 7,5 typowych koszyków żywnościowych (bochenek chleba, litr mleka, kostka masła, kilogram ryżu, 100 g herbaty, kilogram kurczaka, kilogram kiełbasy suchej, kilogram sera twarogowego), natomiast w roku 2019 już tylko 6,5. Biorąc pod uwagę tylko ten koszyk realna siła nabywcza świadczenia zmniejszyła się do roku 2019 o około 70 złotych.

Do rzetelnej oceny wpływu programu „Rodzina 500+” na sytuację demograficzną kraju oraz materialną rodzin niezbędne są kompleksowe badania. Przytoczone wyżej dane mogą być tylko przesłanką do postawienia hipotez, które należy zweryfikować naukowymi metodami.

Autor jest demografem, pracownikiem Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, członkiem Sekcji Demografii Historycznej Polskiego Komitetu Demograficznego PAN, członkiem Polskiego Towarzystwa Statystycznego, redaktorem statystycznym Zeszytów Naukowych Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, członkiem Rady Rodziny przy Ministerstwie Rodziny i Polityki Społecznej, a także Rady Rodziny przy Wojewodzie Wielkopolskim. Tata trojga dzieci

Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com
Fixed Bottom Toolbar