Życie bez energii
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

Życie bez energii

Witold Tkaczyk
 

Konflikt na Ukrainie ujawnił nie tylko militarne aspekty wojny, ale także spowodował, że wszyscy bardzie zaczęliśmy się przyglądać tematowi energii.

 
Stopka mailowa2
 

Dywersyfikacja koniecznością

Dopóki wymiana handlowa odbywa się w warunkach zaufania i pokoju, na zasadach rynkowych, niewiele osób zastanawia się, co stanie się w wypadku zakłócenia takiej równowagi.
 
Energia jest na pozór zupełnie normalnym towarem, jednak – jak się okazało – to tzw. dobro specjalnego znaczenia. Dlatego już od lat państwa, w tym że zmiennymi kolejami tego procesu także Polska, starały się wprowadzać tzw. dywersyfikacje źródeł energii – to znaczy pozyskiwać ją z kilku źródeł, a nie skazywać się na jedno, choćby najkorzystniejsze.
 

Kto zrozumiał, a kto nie

Przez dekady zarówno ropa naftowa i gaz ziemny dostarczane były do Polski ze wschodu. Dawniejszy ZSRS, a dzisiejsza Rosja, to kraj nadal bogaty w różne cenne surowce, w tym te konieczne do wytwarzania energii. Wobec coraz większego zagrożenia agresywną polityką Rosji, w Polsce podjęto projekty, które miały z czasem ograniczyć, a w skrajnej formie, uniezależnić nasz kraj od energetycznych surowców z Rosji. W zależności od tego, kto aktualnie rządził, zyskiwały one przyspieszenie, lub spowolnienie. Jednak, na szczęście, w kilka miesięcy po agresji Rosji na Ukrainę do Polski zaczął płynąć gaz z Norwegii – poprzez tzw. Baltic Pipe.
 
Zupełnie inaczej zachowywali się nasi zachodni sąsiedzi – Niemcy, którzy zdecydowali się, łamiąc wszelkie zasady europejskiej i transatlantyckiej solidarności, bezpieczeństwa i zdrowego rozsądku, a do tego odpowiednio „dostosowując” tzw. prawo unijne, na znaczące uzależnienie się od taniej ropy i gazu z Rosji, łącząc się bezpośrednio poprzez dwie nitki rurociągów Nord Stream.
 
W bardzo trudnej sytuacji znalazła się Ukraina, de facto skazana na rosyjskie surowce, na skutek swojego położenia geopolitycznego. Jednak – w przeciwieństwie do Polski (nie wybudowano u nas dotąd żadnej elektrowni jądrowej) i Niemiec (zamknięto tam wszystkie działające elektrownie jądrowe) posiada ona aż cztery elektrownie jądrowe, z których przed wojną uzyskiwano nawet połowę energii elektrycznej produkowanej na Ukrainie. W wyniku agresji Rosjanie zajęli największą z nich – Zaporoską Elektrownię Atomową, co znacznie skomplikowało sytuacje energetyczna w kraju naszego wschodniego sąsiada.
 

Cywile najbardziej poszkodowani

Ośmielony miękka postawą Europy wobec swoich agresywnych działań (np. zajęcia należącego do Ukrainy Krymu w 2014 r.), zasilany pieniędzmi z Nord Streamu, przywódca Rosji zdecydował się na zaatakowanie Ukrainy, w nadziei na szybkie zwycięstwo. Na szczęście, jak dotąd mu się to nie udało.
 
Wojna jednak odcisnęła swoje destrukcyjne piętno, głównie na ludności cywilnej Ukrainy, której infrastruktura energetyczna jest systematycznie przez Rosjan niszczona. Wobec tego obywatele tego kraju borykają się z wielkimi niedoborami energii – zarówno do ogrzewania zimą, jak i brakami energii elektrycznej. Szczególnie widoczne było to w pierwszych miesiącach wojny, kiedy tworzono specjalne punkty w których można było się ogrzać lub doładować swoje telefony. A braki lub niedobory energii wpływają nie tylko na codzienne życie indywidualnych mieszkańców Ukrainy, ale także na szersze negatywne zjawiska – w gospodarce, komunikacji, logistyce, ochronie zdrowia, obronności.
 

Nowoczesne rozwiązania ratują ludność

Wydaje się, że obecnie sytuacja się unormowała, Ukraina jest objęta pomocą również energetyczną (także z Polski), jednak sam problem nie zniknął i objawia się szczególne w miesiącach zimowych. Powrócono do dawnych, obecnie uznawanych za prymitywne (ale skutecznych) metod uzyskiwania ciepła i światła, np. ognisk. Na dłuższą metę jest to jednak rozwiązanie nie do utrzymania. Stąd wdrażane są nowoczesne rozwiązania umożliwiające pozyskanie energii z urządzeń miej narażonych na destrukcję ze strony wroga – agregaty, akumulatory, baterie i inne.
 
Pracują ukraińskie kopalnie węgla, naprawiane są na bieżąco linie energetyczne, co pozwala na utrzymanie kraju w pewnej, choć ciągle zagrożonej, stabilności energetycznej. Ukraińcy musza sobie radzić powracając do dawno już zapomnianych metod ogrzewania, oświetlania, zasilania urządzeń domowych i biurowych. Nie raz media pokazywały obywateli Ukrainy oraz samych dziennikarzy, którzy pracowali na terenie ogarniętego wojna kraju, borykających się z brakiem ciepła, światła, zasilania.
 

Katastrofa niczym w filmie grozy

Dla osób żyjących z dala od wojny są to sytuacje trudne do wyobrażenia. Doświadczają ich od czasu doi czasu na skutek jakiejś lokalnej awarii lub czasowych wyłączeń np. elektryczności z powodu prac konserwacyjnych, naprawczych i modernizujących. Dopiero zapoznanie się z medialnym przekazem daje im pewien pogląd na skalę problemu.
 
Aby lepiej wyobrazić sobie sytuację, w której może zabraknąć energii i dowiedzieć się, co może nas wtedy czekać, można wybrać się na najnowszy film zatytułowany „Zostaw świat za sobą”. Przedstawia on zdarzenia, kiedy przestają działać telefony, telewizja nie odbiera sygnału, a internet jest niedostępny. Bohaterowie nie mają żadnych informacji o tym, co się dzieje na świecie, czy mają do czynienia z kryzysem czy atakiem terrorystycznym.
 
Sytuacja na Ukrainie nie jest na szczęście aż tak tragiczna, jednak warto zdać sobie sprawę z jakimi wyzwaniami borykają się ukraińscy obywatele, którzy na skutek rosyjskiej agresji żyć muszą ze stałym zagrożeniem braku energii.
 
Autor jest redaktorem prowadzącym portal Polskie Forum Rodziców. W polu jego zainteresowań znajdują się historia, polityka, architektura, sztuki plastyczne, literatura, kultura popularna i komiks.
 
 
Zdjęcie: Pixabay.com
 
Stopka mailowa2
Fixed Bottom Toolbar