W sieci mediów – jak skłonić młode pokolenie do poszukiwania świata wartości i krytycznego myślenia
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

W sieci mediów – jak skłonić młode pokolenie do poszukiwania świata wartości i krytycznego myślenia

Witold Tkaczyk
 
Wiele zagrożeń, które obserwujemy we współczesnym świecie dotyczy rodzin. Trwa ostry spór, a nawet ideologiczna walka o oblicze przyszłego świata. Jaka będzie w nim rola rodziny, czy nasze dzieci będą zdolne do zachowania więzi międzyludzkich i czy będą potrafiły krytycznie myśleć.
 

Próba zawracania świata

Cały szereg działań podejmowanych aktualnie przez różne instytucje i organizacje, działające za pomocą nowoczesnych technologii komunikacyjnych, wynalazków cyfrowych, wykorzystujących media, ma na celu wywrócenie do góry nogami wielu zdobyczy cywilizacyjnych, zwłaszcza na płaszczyźnie osobowej i – niczym w totalitarnym koszmarze – stworzenie jakiegoś rodzaju ,,nowego człowieka”.
 
Dużą rolę w tym procesie odgrywają media, które pewne idee i zachowania promują, a inne piętnują. W idealnym założeniu media powinny nas przede wszystkim obiektywnie informować, oczywiście z możliwością dodania własnego komentarza, ale to już poza samą treścią informacji. Do dziennikarskiego abecadła należy zaliczyć zasadę (czy jeszcze uczą się jej obecni adepci dziennikarstwa?), że informacja powinna być zawsze wyraźnie oddzielona od opinii, lub komentarza.
 

Niby to samo, ale inaczej

Współcześnie doszło jednak do sytuacji, że dowolne dwie stacje, potrafią to samo wydarzenie tak przetworzyć i podać, że w obu wypadkach odbiorca otrzymuje zupełnie różną treść. To efekt przemieszania faktów z opinią podającego dany przekaz. Odbiorca otrzymuje już nacechowany wartościowo komunikat, który ma go nastawić pozytywnie, lub negatywnie do danej sprawy, lub osoby. Sam nie musi już myśleć krytycznie i wyrabiać sobie zdanie – dostaje to już gotowe ,,w pakiecie”.
 
- Przyglądając się programom telewizyjnym w kraju i na świecie widzę działalność orwellowskiego ministerstwa prawdy – mówi znany publicysta Witold Gadowski. – Widzę tam zamysł, by pozbawić nas krytycznego myślenia. Media nie przekazują informacji, a propagandę. Stały się narzędziami zniewalania.
 

Zawężanie horyzontów i pochwała lenistwa

Takie zabiegi zawężają nam nie tylko horyzonty myślenia i degradują zmysł krytyczny. Zostajemy zamknięci w rodzaju ,,bańki informacyjnej”. Podążamy tropem ulubionego nadawcy, programu i coraz rzadziej sprawdzamy przekazy z innych źródeł. To zjawisko dotyczy zwłaszcza Internetu. Tu algorytmy i dedykowane przekazy (ktoś jednak te algorytmy tworzy) liczą na nasze wygodnictwo i oferują treści i towary według starej zasady, „znacie, to posłuchajcie”. Mając (pozornie) wszystko podane jak na tacy, po co kombinować, poszukiwać, porównywać, sprawdzać?
 
Powoli przyzwyczajamy się do serwowanych nam gotowych rozwiązań i odpowiedzi. Przestajemy poszukiwać swojego świata wartości, a zdajemy się na poddawane nam schematy. Nakierowani na nowoczesność gubimy tradycje i korzenie. Tkwiąc w jednolitej narracji przestajemy szukać innych źródeł wiadomości, porównywać i samodzielnie dokonywać ocen. Tracimy zmysł krytyczny, zdając się na gotowe osądy mediów.
 

Informacja stała się towarem

Sama funkcja informacji też się zmieniła. To prawda, że niektóre wiadomości miały przełożenie czysto komercyjne – kto je odpowiednio wcześnie poznał mógł zbudować fortunę (np. otworzyć w 1989 r. sieć kantorów na granicy zaledwie w trzy dni po ogłoszeniu przez rząd uwolnienia rynku walutowego). Ale obecnie najwięcej informacji dotyczy nas samych. Sami je publikujemy, rozpowszechniamy i godzimy się na ich wykorzystywanie. Sprawdźmy, ile razy dziennie klikamy magiczne ,,akceptuję” lub ,,zgadzam się”.
 
- Nowa technologia sprawiła, że informacja stała się towarem – twierdzi publicysta i pisarz Rafał Ziemkiewicz. - Zarządzają nią i zarabiają na niej korporacje. 70 proc. Internetu należy do dwóch wielkich korporacji. Informacja jest obecnie narzędziem władzy i narzędziem do zarabiania pieniędzy.
 

Powrót cenzury?

W państwach totalitarnych obywatel zostaje poddany wszechstronnej kontroli. Władza chce o nim wszystko wiedzieć, by trzymać go w ryzach uzależnienia. Jakiekolwiek odstępstwo jest podejrzane i podlega karze. Treści według władzy niebezpieczne, bo krytyczne czy podważające jej autorytet nie są w ogóle dopuszczane. Rządzący cenzurują wszystko i wszędzie, poddając temu zabiegowi również media. W państwach totalitarnych obywatele nie mają dostępu do zakazanych filmów, audycji, tekstów, wypowiedzi. Blokowane są nieprawomyślne strony internetowe, a dostęp do sieci ograniczany. Czy jednak we współczesnym wolnym świecie, pełnym postów i blogów, można stosować podobne zabiegi cenzorskie?
 
- Media społecznościowe wydawały się fajne, jako świetne narzędzia, poprzez które można utrzymywać kontakty, odnaleźć dawnych kolegów, znajomych – mówi Mateusz Ochman, twórca internetowy. - Wydawało się, że może to posłużyć wzrostowi demokracji. Każdy mógł opisywać, przekazywać słowa. Ale dziś wielkie konsorcja zbierają nasze słowa, niszczą je, ale zapamiętują dane. Przypisują nam łatki, a nasze informacje są ukrywane, niewypuszczane, klasyfikowane jako nieprawomyślne. Wobec tego wolność Internetu jest ułudą.
 
Z jednej strony zachęca się nas do nieograniczonej ekspresji, wyrażania siebie, a z drugiej ogranicza wolność wypowiedzi i poglądów.
 
- Ludzie nie mają potrzeby walczyć o wolność. Wolność została zamieniona na iluzoryczne poczucie bezpieczeństwa. Media pozbawiają nas genu wolności. Mało osób się buntuje i ma odwagę mieć swoje zdanie – twierdzi W. Gadowski.
 
A Krzysztof Karoń, publicysta, autor książki ,,Historia antykultury” dopowiada: - Ludzi nie trzeba łamać, wystarczy ich sprowadzić na manowce patologicznego rozwoju. Obecnie dzieci są programowo demoralizowanie od samego urodzenia. A instytucji promujących takie działania stale przybywa i są finansowane z naszych pieniędzy. Nie chodzi o terror fizyczny, a o technikę, która ma nas pozbawić stabilnej wizji rzeczywistości.
 

Rodzina ostoją świata wartości

Czy można jeszcze powstrzymać zachodzące negatywne zjawiska w dziedzinie mediów? Na pewno trzeba mocno uświadamiać rządzące nimi mechanizmy. Nieodzowna jest też edukacja medialna prowadzona od poziomu nauczania w starszych klasach szkół podstawowych. Elementy takich zajęć – jak znajdowanie informacji, ich porównywanie, analiza, zrozumienie oraz klasyfikacja istnieją w programach edukacyjnych dla uczniów klas ósmych. To już jest jakaś podstawa, choć ciągle niewystarczająca.
 
Wiele zależy od wychowania w domu rodzinnym. To tu kultywuje się tradycje, utrwala wzorce zachowań, konfrontuje świat zewnętrzny z wyznawanymi wartościami. W sprzyjającej atmosferze rodzinnej dziecko ma szanse nauczyć się życiowych zasad i wartości, a także krytycznej oceny rzeczywistości. Nie są to elementy pożądane przez modne współczesne ideologie i ich wyznawców. Stąd nie dziwmy się, że nasilają się próby dezintegracji rodziny i postawienia dzieci w opozycji do rodziców. Roli jaką spełniają w tym procesie media nie należy lekceważyć.
 
Cytaty pochodzą z filmu Łukasza Korzeniowskiego „Rok 1984. Totalitaryzm 2.0”.
 
Autor jest dziennikarzem i grafikiem od wielu lat związanym ze środowiskiem twórców komiksu. Pisze scenariusze komiksów historycznych, będąc zarazem ich wydawcą. Pracuje na stanowisku sekretarza redakcji portalu Polskie Forum Rodziców. Prywatnie ojciec dwójki nastolatków.
 
Źródło: youtube.com/PCh24.pl
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com
Fixed Bottom Toolbar