Matkowanie w związku – rozmowa z Mają Mazur
Zdjęcie: Pexels.com

Matkowanie w związku – rozmowa z Mają Mazur

Nie garb się, za dużo sobie nałożyłeś, dlaczego tyle tłustego - ty nie możesz jeść takich rzeczy! Idź przywitaj się z ciocią, do mamy zadzwoniłeś? Bywa, że mężczyzna słyszy takie słowa z ust swojej ukochanej. Żona, która chroni, poucza, poprawia, wyręcza, mówi, co ma robić swojemu dorosłemu, w pełni sprawnemu mężowi, nie daje mu szansy na samodzielność. Przekonana, że bez jej pomocy współmałżonek zaśpi na ważne spotkanie, odmrozi sobie uszy, zgubi się w drodze do pracy – kontroluje go, mówi co powinien robić. O matkowaniu w związku oraz o jego wpływie na relację małżeńską - z Mają MAZUR mediatorką w Fundacji Każdy Ważny, rozmawia Aleksandra IRLA.
 
Artykuł powstał na podstawie nagrania, które w całości można obejrzeć TUTAJ.

Aleksandra Irla: - Jakie zachowania są przykładem matkowania w związku?
 
Maja Mazur: - Wachlarz takich zachowań jest szeroki. To mogą być pytania typu: Co dzisiaj ubrałeś? Dlaczego tę koszulę a nie inną? Przykładem matkowania jest kontrolowanie i decydowanie o tym co współmałżonek może jeść i w jakich ilościach, przygotowywanie posiłków nawet gdy nie mamy siły, jednoosobowe zajmowanie się wszystkimi sprawami dotyczącymi związku - również tymi, w których moglibyśmy oczekiwać wsparcia ze strony męża.
 
A.I.: - Zadawanie pytań: Czy zabrałeś portfel? Czy na pewno masz nasze bilety na samolot? Bywa też, że w towarzystwie żona robi mężowi uwagi typu: wyprostuj się, dlaczego tyle sobie nałożyłeś na talerz, nie jedz tłustego - przecież ci nie wolno! Dlaczego niektóre kobiety to robią - sobie, współmałżonkowi, ich związkowi?
 
Maja Mazur: - Lubimy się opiekować i lubimy się troszczyć. Natomiast w pewnym momencie z tej troski i naturalnej dla kobiet opiekuńczości, możemy wpaść w pułapkę nadmiernej kontroli. Ta druga osoba, tak samo jak my, jest dorosła, sprawcza, może realizować te same zadania, które my wykonujemy. Przecież, gdy wychowujemy nasze dzieci, nie chcemy, żeby w przyszłości były całkowicie zależne od drugiej osoby. Wychowujemy je do, powiedziałabym, współzależności, która tworzy w związkach wiele dobrego. Wyręczanie prowadzi do nadmiernej kontroli. Współmałżonek, który stale słyszy co ma robić, a czego nie, co powinien jeść, a czego mu nie wolno, traci chęć, żeby z nami rozmawiać. Może zacząć robić coś w tajemnicy przed nami.
 
A.I.: - Czyli zaczyna zachowywać się jak niegrzeczne dziecko, które ukrywa przed rodzicem, że broi?

Maja Mazur:
- Takie zachowanie jest tym bardziej możliwe im bardziej współmałżonka ograniczamy, traktujemy jak kogoś, kto nie jest sprawczy, komu pewnych rzeczy nie wolno zrobić. A każdy z nas ma w sobie duży kawałek autonomii. Lubimy decydować: o sobie, o tym co jest dla nas ważne. Matkowanie często dotyczy spraw bardzo małych, codziennych, takich, z którymi nasz współmałżonek doskonale umie poradzić sobie samodzielnie.
 
A.I.: - Jakie potrzeby matkującej kobiety zaspokaja to wyręczanie, przesadne chronienie w pełni sprawnego współmałżonka? Czy chodzi o kontrolę?
 
Maja Mazur: - Kontrola jest ogólnym pojęciem. Pod tym słowem możemy odkryć różne potrzeby, np. potrzebę łatwości, współpracy, sprawczości, być może nawet celu. Natomiast, jeżeli o tym nie rozmawiamy z drugą stroną tylko narzucamy jej co ma robić, a czego nie – powodujemy niezaspokojenie tych potrzeb u współmałżonka. Małżeństwo przestaje wtedy być relacją osób równych sobie. Strona kontrolująca stawia siebie ponad współmałżonkiem.
 
A.I.: - To przestaje być relacja dorosły - dorosły a staje się trochę jak relacja: dorosły - dziecko?
 
Maja Mazur: - Staje się trochę relacją podrzędności.
 
A.I.: - Czy z takiej matkującej relacji może wyniknąć coś dobrego dla związku?
 
Maja Mazur: - Jak z każdego kryzysu - również z tego, bo to jest sytuacja kryzysowa, może wyniknąć coś dobrego. Warunkiem jest, żebyśmy to zauważyły, odczytały komunikat od męża, że za dużo jest takich naszych zachowań, zorientowały się, że zbyt wiele spraw wzięłyśmy sobie do naszego metaforycznego plecaka. Ważnym sygnałem może być uczucie zmęczenia, przeciążenia, pojawienie się myśli typu: tylko ja w tym domu sprzątam, na nikogo nie mogę liczyć. Warto wtedy porozmawiać z mężem o tym, jak on widzi tę sytuację.
 
A.I.: - Powiedziałyśmy trochę o tym skąd w kobiecie może wziąć się potrzeba matkowania. A skąd w niektórych mężczyznach zgoda na takie traktowanie – na wyręczanie, decydowanie za niego? Bycie traktowanym jak dziecko jest chyba wbrew męskiej naturze?
 
Maja Mazur: - Zdecydowanie. Mężczyzna jest naturalnym opiekunem, ochroniarzem nas kobiet. To są piękne cechy, które dają nam poczucie, że jesteśmy „zaopiekowane”. Dlaczego niektórzy mężczyźni zgadzają się na traktowanie ich jak dziecko? Czasami taki obraz dostali w domu, ponieważ np. widzieli ich mamy budujące w ten sposób swoją relację z mężem. Ale bywa, że jest dokładnie odwrotnie: w moim domu nie było ciepła i wchodzę w związek z przekonaniem, że to ciepło jest wtedy, gdy robię dla swojej żony wszystko, dokładnie tak jak ona chce. A skoro ona chce mnie tak traktować, to ja się na to zgadzam, bo tak rozumiem bliskość.
 
A.I.: - Dużo złego powiedziałyśmy o matkowaniu w związku. Może się mylimy? Może to nie jest sytuacja kryzysowa tylko - układ idealny?
 
Maja Mazur: - Idealny może nie, ale często wygodny. Natomiast zazwyczaj z jednej lub z drugiej strony, po jakimś czasie, przychodzi dyskomfort. W pewnym momencie jedna lub druga strona czuje, że jest za dużo, że w tej relacji tracę siebie. I to poczucie, może się pojawić zarówno u żony, która zajmuje się w domu wszystkim od A do Z, jak też u męża, który stwierdza, że on też chce aktywnie budować ich małżeństwo, bo wszedł w ten związek, żeby wspólnie tworzyć rodzinę a nie tylko wykonywać polecenia.
A. I.: - Pani Maju, jak rozróżnić taką normalną, zdrową troskę o współmałżonka, którego kochamy więc dbamy i troszczymy się o niego, trochę się martwimy czy zdrowo się odżywia, czy udało mu się gdzieś dojechać na czas - od przesady, od matkowania dorosłemu mężczyźnie?

Maja Mazur: - To jest bardzo subtelna różnica, która polega na intencji. Warto zadawać sobie pytania kontrolne. Np.: dlaczego chcę o to poprosić swojego męża? Dlatego, że wiem lepiej czy dlatego, że widzę w nim kogoś, kto może mnie wesprzeć, kto może ze mną dzielić pewne obowiązki? Czy oczekuję, że mąż mnie posłucha i nie godzę się na odpowiedź odmowną? Czy jestem otwarta na jego zdanie, opinię czy wręcz informację, że dziś nie chce czegoś zrobić? Jeśli myśl o odmowie ze strony małżonka budzi we mnie duży opór, nie chcę jej przyjąć - to jest moment, gdy już nie mamy do czynienia z troską, lecz z kontrolą.
 
A.I.: Dziękuję za rozmowę.
 
Rozmawiała: Aleksandra IRLA
 
Maja Mazur jest mediatorem w Fundacji Każdy Ważny
 
 
OK Baner 790x105 Zakonczenie artykułu 2022 2x
 
Zdjęcia: Pixabay.com, Pexels.com
Fixed Bottom Toolbar