Więcej wolnego od pracy czasu powinniśmy przeznaczyć na relacje z bliskimi
- wtkaczyk
- Kategoria: OPINIE

Czy więcej wolnego czasu da człowiekowi szczęście i wpłynie na lepsze relacje z bliskimi? Czy zmniejszenie wymiaru czasu pracy to dobry kierunek zmian, który pozwoli nam utrzymać, a nawet podwyższyć poziom naszej gospodarki? Przytaczamy ostatnią część rozważań dr Adama Zycha, ekonomisty, przedsiębiorcy, prezesa Fundacji Projekt PL.

Za wcześnie na czterodniowy tydzień pracy – twierdzi dr Adam Zych
Podsumowując poprzednie dywagacje, dr A. Zych stwierdza, że jest przynajmniej kilka mocnych ekonomiczno-politycznych argumentów przeciwko czterodniowemu tygodniowi pracy. Słaba produktywność pracy oraz niska całkowita produktywność czynników produkcji powodują, że potrzebujemy jeszcze lat lub dekad automatyzacji i rozwoju technologicznego, aby móc mówić o ustawowym ograniczeniu tygodnia pracy bez obniżenia standardu życia Polaków.
Po drugie, sytuacja globalna powoduje, że nie czas teraz na dyskusje czy wzrost gospodarczy jest dobry czy nie, musimy zwiększać nasze bogactwo, aby pozostać w geopolitycznej grze wpływów i to nie ze względów ambicjonalnych, ale egzystencjalnych.
Po trzecie, w sytuacji braku specjalistów w wielu zawodach, zmniejszanie tygodnia pracy może powodować zwiększenie szarej strefy, większe koszty transakcyjne dla gospodarki oraz pogarszanie się warunków zatrudnienia w wielu sektorach (z umowy o prace na kontrakty B2B). Dodatkowo, zdaje się, że skoro przez całe nasze życie spędzamy tylko 9 proc. czasu na pracę zawodową, to nie jest to dla przeciętnego pracownika ekstremalnie wyniszczające – twierdzi prezes Fundacji Projekt PL.
Bogactwo osiągane w cztery dni
O wiele lepszym rozwiązaniem – według dr A. Zycha - byłoby zachęcanie przedsiębiorców do krótszego wymiaru pracy, szczególnie w tych sektorach, gdzie faktycznie praca bardzo obciąża fizycznie i psychicznie zatrudnionych. Państwo powinno stosować zachęty fiskalne lub inne korzyści ekonomiczne dla firm, które proponują takie rozwiązania.

Poza tym, krótszy i elastyczny czas pracy będzie korzystny dla aktywizacji tych osób, które dzisiaj są wbrew swojej woli poza rynkiem pracy, ponieważ z różnych przyczyn nie mogą podjąć jej w pełnym wymiarze, jak osoby posiadające rodziny czy uczący się, młodzi ludzie. Za jednym zamachem poprawilibyśmy wtedy również niski poziom aktywności zawodowej Polaków, bez zwiększania kosztów dla gospodarki, o których mówiliśmy powyżej.
Dodatkowo, państwo powinno też uszczelnić system inspekcji pracy, aby pracodawcy nie zmuszali osób do darmowych nadgodzin, co w Polsce jest wciąż standardem, a co na pewno powoduje, że wiele osób czuje za szybko wypalenie zawodowe i wypada z rynku pracy.
Praca domowa równa zawodowej
Z drugiej strony niektórzy mogą argumentować, że czterodniowy tydzień pracy byłby ulgą dla osób, którzy pracę zawodową muszą godzić z licznymi obowiązkami poza nią, ponieważ zajmują się rodziną, opieką nad rodzicami czy chorymi dziećmi.
Niemniej po kilku lub kilkunastu miesiącach przebywania na urlopie macierzyńskim albo urlopie wychowawczym wielu rodziców (głównie mam) wraca z niego z radością do pracy – twierdzi ekonomista.

Niezwykle istotne jest, aby szczególnie dla tej grupy pracodawcy byli zachęcani przez państwo do oferowania krótszych wymiarów pracy oraz aby pracownicy byli wprost wspierani przez system socjalny. Choć w Polsce w ostatnich latach sytuacja takich osób się poprawia, to wciąż istnieje ogromna potrzeba poprawienia sytuacji rodzin z osobami przewlekle chorymi, z niepełnosprawnościami oraz rodzin opiekującymi się starszymi osobami.
Warto również popierać takie inicjatywy, jak dożywotnia emerytura dla kobiet posiadających większą liczbę dzieci (w Polsce wprowadzona dla kobiet posiadających co najmniej trójkę dzieci). Nawet, jeśli takie inicjatywy mają wymiar symboliczny, to są ważne z kulturowego punktu widzenia, ponieważ doceniają osoby, które kierują się w swoim życiu „ekonomiką daru”, a nie tylko „maksymalizowaniem swojej użyteczności”.
Trudności z odnalezieniem sensu życia poza pracą
John Maynard Keynes w 1930 roku zapowiedział, że za 100 lat ludzie będą pracować 15 godzin w tygodniu – przypomina dr A. Zych. Po kilku dekadach okazało się, jak bardzo ten wybitny ekonomista nie docenił tego, że postęp technologiczny (osoby obsługujące nowe urządzenia), dodatkowy czas wolny (usługi związane z rozrywką, turystyką itp.) oraz państwo opiekuńcze (nauczyciele, lekarze, urzędnicy, policjanci itd.) wygenerują nowe zawody i etaty.

Ale być może Keynes przede wszystkim nie docenił tego, że zarówno ze społecznego jak i indywidualnego punktu widzenia wcale nie jest pożądane to, aby każdy człowiek pracował jak najmniej. Jak piszą Banarjee i Duflo w swojej książce: „niestety istnieją dowody na to, że ludzie mają tak naprawdę trudności z odnalezieniem sensu życia poza pracą”.
Dalej małżeństwo noblistów przywołuje badania nad wolnym czasem w USA, które pokazują, jak bardzo rośnie spędzanie czasu na telewizję, smartfona i gry komputerowe. Z kolei badania Daniela Kahnemana i Alana Kruegera wykazały, że powyższe czynności oraz spanie, sprawiają ludziom najmniejszą przyjemność i nie dają poczucia spełnienia.
Tylko w relacji z innymi jesteśmy w stanie odnaleźć szczęście
W tym punkcie dochodzimy do sedna całego sporu o dalsze skracanie kodeksowego czasu pracy – pisze dr A. Zych. Dzisiaj koncentruje się on wokół debat ekonomicznych, które owszem są bardzo ważne – czy nas stać, jak wygląda poziom automatyzacji, rynek pracy, itp. Ale czy jeszcze więcej wolnego czasu – pamiętając, że tylko 9 proc. czasu w strumieniu życia przeznaczamy na pracę zawodową – da człowiekowi szczęście, lepsze relacje z bliskimi, zmotywuje go do dobra i otworzy na logikę daru i dawanie siebie innym? – pyta przedsiębiorca.

Mam wrażenie, – pisze - że ekonomiczne myślenie w tej kwestii uosabia „ja”, zaś do tej dyskusji potrzebujemy myślenia „my”, które pozwoli na odbudowanie istoty człowieczeństwa, jaką jest życie w relacji z innymi i ze swoim środowiskiem naturalnym. Ekonomiczne myślenie o „ja” już swoje narobiło, wystarczy się rozejrzeć co trapi nasze społeczności: upadek rodziny, epidemia samotności, ersatze szczęścia w postaci pornografii i uzależnień oraz zniszczone zasoby Ziemi.
I choć stwierdzenie, że ludzkość XXI wieku potrzebuje „my” zamiast „ja” trąci paternalizmem, to wydaje się, że w tym przypadku trzeba niestrudzenie przypominać to, o czym mówią psycholodzy, badacze społeczni, duszpasterze i wszyscy liderzy, którym na sercu leży dobro człowieka: tylko w relacji jesteśmy w stanie odnaleźć szczęście. A co jeśli okaże się, że ogromna część społeczeństwa dodatkowe 8 godzin wolnego czasu spędzi w osamotnieniu scrollując smartfona? – pyta dr A. Zych.
dr Adam Zych - absolwent Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie na wydziale Międzynarodowych Stosunków Gospodarczych oraz University of Applied Sciences w Kilonii ze specjalizacją Międzynarodowa Ekonomika Przedsiębiorstw. Od 20 lat związany z biznesem, jest współwłaścicielem firmy działającej w branży sportowej oraz właścicielem firmy zajmującej się pośrednictwem handlowym w sektorze osłon słonecznych. Od kilku lat współpracuje z Klubem Jagiellońskim, obecnie jest członkiem Rady KJ. Aktywnie wspiera wiele inicjatyw społecznych i wspólnotowych. Od lat interesuje się społecznym wymiarem przedsiębiorczości oraz zagadnieniami odpowiedzialnego biznesu. Pomysłodawca Fundacji Projekt PL, pełni rolę Prezesa Zarządu tej fundacji. Wraz z żoną Ewą wychowuje czwórkę dzieci, starając się w praktyce wdrażać zachowanie równowagi między życiem rodzinnym, a zawodowym.
CZYTAJ TAKŻE:
Oprac.: wit
Źródło: magazynkontra.pl
Zdjęcia: Pixabay.com, Pexels.com
Źródło: magazynkontra.pl
Zdjęcia: Pixabay.com, Pexels.com