O integracji Ukraińców
Zdjęcie: Pexels.com

O integracji Ukraińców

prof. Jakub Isański

Wojna na Ukrainie i ogromny napływ uchodźców postawiły nas w ciągu kilku ostatnich tygodni w sytuacji, jakiej chyba nikt się nie spodziewał. Zaledwie w miesiąc po rozpoczęciu rosyjskiego najazdu, liczba uchodźców, którzy przekroczyli granicę Polski przekroczyła dwa miliony osób.


Co ta sytuacja oznacza dla nas?

Jest to chyba przede wszystkim okazja do indywidualnego, jak i grupowego działania. Możemy zaproponować ludziom w potrzebie realną pomoc poświęcając swój czas, pomagając materialnie czy też finansowo. Ale to także okazja do przygotowania nie tylko doraźnych i spontanicznych działań, lecz przemyślanej strategii, która może przynieść trwałe efekty i korzyści wszystkim zaangażowanym stronom. Aby dobrze przygotować się do tych działań, warto spojrzeć na doświadczenia, zarówno udane i nieudane, z innych krajów.
 
870 KADR IMG 20220310 171205438


Europa Zachodnia wobec emigrantów

Gdyby spojrzeć na kraje Europy Zachodniej, które przez ostatnie dziesięciolecia przyjęły na swoje tereny miliony uchodźców, można dostrzec różne scenariusze, i różne ich konsekwencje. Wśród błędów wymienić można na pewno ograniczanie roli i miejsca migrantów w społeczeństwach przyjmujących ich jedynie na rynek pracy przy pomijaniu innych potrzeb.

Jak zauważył jeden z pisarzy, Max Frisch, „prosiliśmy o pracowników, a przyjechali ludzie”. Dodajmy, ludzie ze swoimi planami i indywidualnymi pomysłami na ich realizację. Rynek pracy nie zapełni całej tej palety oczekiwań, a ograniczanie ludzi do roli pracowników jest dla nich po prostu krzywdzące i nie pozwala im na wykorzystanie całego swojego potencjału. Warto także dodać, że większość przyjeżdżających przed laty do krajów zachodnich migrantów w momencie przyjazdu była młoda, a szereg nowych wyzwań pojawił się wraz z upływem czasu i starzeniem się populacji przybyszów.
 
KADR pexels jimmy liao 11302468


Stereotyp odbiorcy społecznych zasiłków

Kolejnym z błędów, z jakimi spotkali się przybywających i osiedlających się w krajach europejskich przybyszów, było ich traktowanie jako odbiorców społecznych zasiłków. Szereg badań socjologicznych pokazuje aktywność migrantów na różnych polach, także zawodowym jako wyższą niż w społecznościach lokalnych. Wspomniane zasiłki i finansowe transfery krótkoterminowo zaspokajały potrzeby przybyszów, w dłuższej perspektywie czasu wielu z nich związały z tym dość niskim źródłem dochodów, dodatkowo demotywując ludzi do poszukiwania lepszych miejsc zatrudnienia, rozwijania się i poszukiwania dróg awansu zawodowego.


„Gastarbeiter” w getcie

Funkcjonujące potoczne określenie „gastarbeiter” oznacza już nie tylko przybyłego niedawno migranta poszukującego pracy, ale i jego potomków w drugim czy trzecim pokoleniu. Funkcjonowanie poza głównym nurtem społecznego życia wielu z nich jest, niestety, trwałe i przekazywane z pokolenia na pokolenie.
 
Nie bez znaczenia można wymienić także powstawanie dzielnic, często nazywanych potocznie gettami, zamieszkałych w znacznej części przez przybyszów. Miejscowi stopniowo wycofywali się z zamieszkiwania w tych dzielnicach, co dalej przyspieszało proces społecznej segregacji i narastania społecznych patologii. Wiele z tych obszarów okrywało się z czasem złą sławą, stając się dosłownie i symbolicznie symbolami niepowodzenia różnych lokalnych polityk imigracyjnych.
 
870 KADR kadr flagi IMG 20220310 174752338


Polska życzliwość i pomoc dla uchodźców z Ukrainy

Wydaje się, że mamy w Polsce wiedzę i świadomość tych problemów i, jak dotąd, skutecznie ich unikamy. Przybywający do naszego kraju uchodźcy spotykają się z bardzo życzliwym przyjęciem w domach polskich rodzin, są zapraszani do szkół, parafii, do współpracy i kontaktu. Darmowe podróże środkami komunikacji publicznej ułatwiają im docieranie do bardziej oddalonych destynacji, pozwalając też na rozładowanie tłoku w regionach nadgranicznych i w największych miastach. Warto także pamiętać, że napływ Ukraińców do Polski trwa od wielu lat, w 2014 roku przyspieszył po rosyjskiej aneksji Krymu, a w lutym tego roku przybrał rozmiary niespotykane w Europie od lat II wojny światowej.


Wyzwania będą narastać

Dzięki żywiołowej i niezwykle życzliwej postawie Polaków, sytuacja ta jest na razie opanowana i można powiedzieć, że potrzeby przybyszów i możliwości ich zaspokajania przez nas są adekwatne. Należy jednak pamiętać, że już najbliższe tygodnie przyniosą narastające zmęczenie wolontariuszy i ludzi dobrej woli, przy coraz większych potrzebach uchodźców obejmujących już nie tylko schronienie, ale i miejsce pracy, obszary różnych form aktywności, możliwości specjalistycznej pomocy i wsparcia terapeutycznego, psychologicznego czy też medycznego.

Ludzie, którzy wbrew własnej woli musieli opuścić miejsca swojego zamieszkania będą stopniowo otrząsali się z uchodźczej traumy, starając się zapewne znaleźć dla siebie i dla swoich dzieci odpowiednie miejsce do zamieszkania, pracy, nauki i po prostu, życia. Wesprzyjmy ich w tym tam, gdzie jest to konieczne. Uczmy się przy tym na błędach innych krajów.
 
Autor jest socjologiem, pracownikiem naukowym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. W badaniach zajmuje się socjologią kultury, socjologią migracji, ruchliwością społeczną i współczesnym społeczeństwem polskim. Jest członkiem Rady Rodziny przy Wojewodzie Wielkopolskim, a także podharcmistrzem, ratownikiem Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego i honorowym dawcą krwi. Tata trzech córek.
 
Zdjęcia: Witold Tkaczyk, Pixabay.com, Pexels.com
Fixed Bottom Toolbar