O dobry klimat dla naszych dzieci
Zdjęcie: Pixabay.com

O dobry klimat dla naszych dzieci

Ostatnie lata, a szczególnie obecne miesiące, to ożywiona dyskusja na temat zagadnień dotyczących ochrony środowiska, a zwłaszcza klimatu na ziemi. O ile sprawy ochrony środowiska nie wywołują większych kontrowersji, to tzw. „walka o klimat” rodzi wiele emocji. Zdrowy rozsądek i naukowe argumenty oraz twarde dane ścierają się tu z modną ideologią, za którą kryją się wielkie interesy i wielkie pieniądze. Niepokojącym zjawiskiem jest fakt, że w tym starciu używa się dzieci i młodzież.

 
870 Dzialaj z nami
 

Środowisko powinno być czyste

Nikt rozsądny chyba nie zaneguje, że czyste, nieskażone środowisko, w którym żyjemy jest niezaprzeczalną wartością. Powietrze wolne od zanieczyszczeń, wody nieskażone ściekami, lasy bez śmieci – to szczytne i zrozumiałe cele, do których powinniśmy dążyć. Są one – lepiej czy gorzej – realizowane, ale co najważniejsze istnieje tu szeroka zgoda i świadomość celu, do którego się dąży. Akcje typu „sprzątanie świata”, czy sadzenie lasów, w których masowo uczestniczy młodzież, są dobrymi przykładami działania na rzecz zachowania dobrego stanu naszego środowiska.
 
870 grain 4858574 1280
 
Z drugiej strony podejmowane są zabiegi na rzecz wymiany starych pieców węglowych na nowocześniejsze i emitujące o wiele mniej zanieczyszczeń piece gazowe, czy inne – znacznie droższe – źródła ciepła (baterie słoneczne, pompy ciepła), niższymi opłatami promuje się odbiór śmieci posegregowanych.
 
Do naszej wyobraźni trafiają takie obrazy, jak wielka wyspa plastiku na oceanie, albo – od czasu do czasu – zwierzęta skażone ropą z uszkodzonych tankowców.
 
Każdy w miarę rozsądny człowiek przyzna, że działaniem dla dobra środowiska jest ograniczenie ilości odpadów, dłuższa żywotność urządzeń technicznych i skuteczne odzyskiwanie z nich wartościowych elementów do ponownego użycia, stosowanie w technikach produkcyjnych rozwiązań, które nie marnują naturalnych zasobów naturalnych ziemi, takich jak np. woda, albo taka gospodarka surowcami kopalnymi i naturalnymi (np. lasy), która nie zakłóca i nie dewastuje cennych zasobów naszej przyrody.
 

Klimat ulega zmianom – to w zasadzie wszystko co o nim wiadomo

O ile sprawy środowiska i cele jego ochrony są na ogół zrozumiałe, to w przypadku zjawisk klimatycznych, mających znacznie szerszą skalę, trudno o podobny stopień wiedzy i zrozumiałości.
 
870 pexels pixabay 314839
 
 
O tym, że klimat ulega zmianie, w perspektywie długich okresów czasu (milionów lat), uczymy się już w szkole. Znamy okresy wielkich ociepleń, oraz czasy wielkiego zlodowacenia. Procesy te zachodziły w sposób naturalny, czasem bardzo gwałtownie – np. dinozaury wyginęły ok 66 mln lat temu na skutek uderzenia w ziemię (w okolicach dzisiejszego Meksyku) wielkiej asteroidy.
 
Temperatury oceanów także ulegają zmianom, w kilkudziesięcioletnich okresach. Od czasu, kiedy człowiek ma możliwość mierzenia tych temperatur (rok 1850) cykle zmian temperatury wody w oceanach są naprzemienne. W latach 1870-1910 średnia temperatura oceanów spadała i miała wartości lekko poniżej zera (ok. – 0,5-0,8 stopnia C), po czym rosła do ok. 1950 r. i znów spadała, by wzrastać od ok. 1980 r. do chwili obecnej i przekroczyć +0,5 stopnia. Czy w jakiejś dalszej perspektywie czasu temperatura ta będzie spadać – tu naukowcy nie maja jednoznacznej odpowiedzi.
 

Gdzie brak wiedzy rodzi się manipulacja

I właśnie w tym momencie rodzą się wszelkie możliwości manipulacji. Jedni badacze – zwolennicy teorii globalnego ocieplenia spowodowanego działalnością człowieka – przewidują dalsze wzrost średnich temperatur na ziemi i wieszczą z tego tytułu katastrofę (ileż to już ich miało być – począwszy od lat 80. XX w.?), drudzy twierdzą o bardzo ograniczonym wpływie człowieka na naturalne procesy klimatyczne zachodzące na ziemi i wcale nie wykluczają, że w przyszłości ta temperatura będzie spadać.
 
870 earth 216834 1280
 
Pole do manipulacji rodzi się właśnie w chwili, kiedy tak naprawdę trudno odpowiedzialnie i z jakąś pewnością przewidzieć zjawiska klimatyczne w perspektywie przyszłych stuleci, a nawet tysiącleci – bo taka jest właściwa optyka czasowa badania zjawisk klimatycznych.
 
Wydaje się jednak, że zmiany klimatyczne następują w sposób naturalny, na skutek oddziaływania wielkich procesów atmosferycznych i geologicznych, a człowiek ze swoja działalnością ma mocno ograniczony (by nie powiedzieć, że prawie żaden) wpływ na te zjawiska.
 
- Zwiększenie zawartości dwutlenku węgla w atmosferze w ostatnich kilkunastu latach nie znajduje odzwierciedlenia w zmianach temperatury dowodząc, że zależy ona przede wszystkim od zmiennych czynników naturalnych - stwierdił w swoim opracowaniu z 2014 r. prof. Leszek Marks z Państwowego Instytutu Geologicznego. Wnioski te potwierdza wielu innych badaczy (np. amerykański fizyk Steven E. Konin i duński naukowiec Bjorn Lomborg). 
 

Młodzież zakładnikiem ideologii

Skąd wobec tego tak wielkie zamieszanie i rozpaczliwe apele, by ograniczać emisję dwutlenku węgla (CO2), czyli tzw. ślad węglowy, by odejść od wydobywania i spalania paliw kopalnych (węgla, ropy), aby zmniejszyć emisję metanu w kopalniach, zastąpić używanie tradycyjnych surowców do uzyskiwania energii na rzecz tzw. OZE (odnawialnych źródeł energii), czyli wiatraków, baterii słonecznych, geotermii, biopaliw, energii jądrowej?
 
Po co te rozpaczliwe wnioski z analiz i badań oraz apele dzieci - z najbardziej znaną młodą osobą Gretą Tunberg, aktywistką klimatyczną ze Szwecji, podejmującą protesty w obronie klimatu i występującą na różnych forach klimatycznych na świecie? Jej ostatni protest wobec budowy nowej kopalni węglowej w Niemczech zakończył się usunięciem protestujących przez policję – Niemcy są tu chyba przykładem najbardziej obłudnego zachowania wobec tzw. polityki klimatycznej, której zasady stosują tylko wtedy, gdy jest to w ich interesie (i w zasadzie trudno mieć do nich o to pretensje, po prostu należy robić to samo).
 
870 pexels robin erino 2975498
 
Co do samej młodej Szwedki, można zastanowić się, przyjmując jej postępowanie jako autentyczną potrzebę działania w słusznej (w jej opinii) sprawie, jak pewne szeroko lansowane ideologie potrafią wpływać na młode pokolenie, które – z racji wieku – nie opanowało jeszcze sztuki tzw. krytycznej analizy źródeł, do czego się ich tak naprawdę nie skłania (np. poprzez stosowanie skompromitowanej już obecnie tzw. poprawności politycznej, która de facto uniemożliwia wolną, nieskrępowaną dyskusję).
 
Czy takie zmiany – w postaci ograniczenia emisji CO2 do atmosfery - mogą cokolwiek zmienić i wpłynąć na klimat? Pewne badania naukowe oceniają, że nawet gdyby wprowadzić w życie wszelkie te restrykcyjne programy i stosować je konsekwentnie w skali całego świata (na co nie ma szans), to w perspektywie kilkudziesięciu lat średnia temperatura na ziemi spadłaby o jakieś nieznaczny ułamek stopnia… Czy zatem jest o co kruszyć kopie, narażać się na gigantyczne koszty i finansowe i społeczne? Czy – jednym słowem – opłaca się wprowadzać takie rozwiązania?
 

Kto jest największym beneficjentem tzw. zielonej rewolucji

I tu dochodzimy do kluczowej konkluzji. Opłaca się, ale tylko tym, którzy na tych zmianach skorzystają. A nie są to na pewno przeciętni obywatele, a jedynie wielkie firmy i przedsiębiorcy, którzy już inwestują w te tzw. zielone technologie. Do bardziej znanych należy np. Bill Gates, który od dobrych kilku lat inwestuje np. w zieloną energię, klimatyzację, lotnictwo, „sztuczną” żywność i energię jądrową. Jego śladem podążają inni finansowi giganci.
 
W związku z tym, że tzw. zielona rewolucja ma służyć głównie wielkim graczom rynkowym, budowane jest odpowiednie zaplecze ideologiczne, w postaci swoistego szantażu – każdy, kto podważa słuszność „walki” o klimat, tzw. zielonego ładu, staje się nieodpowiedzialnym szkodnikiem, zacofanym reprezentantem ciemnogrodu. Dojrzałym mieszkańcom Europy Środkowo-Wschodniej takie stawianie sprawy nieodmiennie przywodzi na myśl praktyki słusznie minionej przeszłości. 
 
Warto też zawsze wiedzieć, kto płaci za dane badania naukowe, kto finansuje organizacje i ruchy społeczne, kto lobbuje za takimi, a nie innymi decyzjami polityków. Ta wiedza pozwala czasem odkryć, o co naprawdę chodzi. Pewne ćwiczenie z tych zależności odbyliśmy niedawno w okresie pandemii COVID-19.
 
870 airplane 5645875 1280
 
Na ironię zakrawa sytuacja, że do wyrzeczeń i ponoszenia kosztów dla „ratowania” klimatu zmusza się rzesze przeciętnych obywateli, podczas, gdy to właśnie najbogatsi ludzie na świecie emitują najwięcej dwutlenku węgla. Według raportu Oxfam z 2022 r. „Średnia roczna emisja dwutlenku węgla miliardera jest milion razy wyższa niż osób należących do biedniejszych 90 proc. ludzkości”. To właśnie oni przylatują swoimi prywatnymi odrzutowcami na doroczne Światowe Forum Ekonomiczne w Davos, by ochoczo dyskutować (oficjalnie) o rozwiązaniach dla dobra ludzkości.
 
A z badań wynika, że to własnie ta szeroka, uboższa częśc społeczeństwa dokonała w ostatnich latach największej redukcji emisji CO2.
 

Zielony ład nie taki zielony – raczej przeciwnie

W zasadzie nie powinno to nikogo dziwić, zważywszy na fakt, że być może finalne produkty tzw. zielonych technologii nie emitują zbyt wiele dwutlenku węgla, natomiast procesy towarzyszące ich wytworzeniu, choćby w postaci pozyskiwania tzw. metali ziem rzadkich, generują nieporównywalnie więcej tego ponoć szkodliwego (w nadmiarze) dla klimatu gazu. Gdzie tu więc korzyść dla klimatu? Nie ma jej, a wręcz przeciwnie.
 
Nowoczesne urządzenia (pralki, lodówki, komputery, samochody i in.) są coraz mniej trwałe - średni okres ich używania jest znacznie krótszy, niż jeszcze kilkanaście lat temu. Tych urządzeń nie opłaca sie naprawiać i w razie awari trzeba zakupić nowe, Ostatnio opisywano, że wymiana zepsutego akumulatora w nowoczesnym i bardzo drogim samochodzie elektrycznym przewyśza jego wartość! Na tym polega m.in. owe „zielone” kłamstwo.
 
870 KADR pexels liviu gorincioi 8247090
 
Podsumowując – wszelkie manipulacje dokonywane dla uzasadnienia ideologii tzw. zielonej rewolucji – docelowo posłużyć mają nie przeciętnym obywatelom, a jednostkom najbogatszym. Przeciętnego człowieka nie stać już obecnie na zakup samochodu elektrycznego i nikt rozsądny nie zainwestuje w taki zbytek. Wobec tego próbuje się obywatela zmusić – regulacjami prawnymi typu zakazu produkcji tradycyjnych aut spalinowych od 2035 r. – do takiego zakupu, przy okazji zabierając mu podstawowe prawo człowieka – prawo do wolności wyboru. I o tym jakoś zwolennicy zielonej transformacji milczą.
 

Bank kredytu chętnie udzieli

Oczywiście, kiedy nie stać nas w danym momencie na jakąś życiową inwestycję, zaciągamy kredyt – na zakup mieszkania, nowego samochodu, pompy ciepła, paneli słonecznych, docieplenie domu itp. Takie kredyty zaciągają także miasta i całe państwa. Wszyscy przewidują i kalkulują, że takie kredyty są w stanie w dłuższej perspektywie czasu spłacić.
 
Wobec tego, że nie będzie nas w większości stać (osób i organizacji) na drogie i obowiązkowe inwestycje w tzw. zielone rozwiązania, banki chętnie udzielą nam na nie kredytów. I tu mamy kolejnego beneficjenta całego tego „zielonego” procesu.
 
870 pexels expect best 351264
 

Wolność to także możliwość wyboru

Fundamentalnym prawem człowieka jest wolność wyboru. W prawidłowo funkcjonującej gospodarce decyduje równowaga pomiędzy popytem a podażą, a ludzie starają się nabywać użyteczne towary o sprawdzonej jakości za rozsądna cenę. Postęp odbywa się stopniowo, wynalazki akceptuje się rynkowo - kiedy stają się konkurencyjne cenowo ze starymi rozwiązaniami, albo są nawet nieco droższe, ale ich trwałość i wydajność jest większa. W przypadku tzw. zielonej transformacji zupełnie lekceważy się te procesy.
 
Człowiek – w granicach prawa – może też błądzić. To też należy do sfery jego wolności. Jeśli odbiera się człowiekowi prawo wyboru, narzuca się ideologiczne rozwiązania, nie mające rozsądnego (a także ekonomicznego) uzasadnienia – odbiera mu się jego wolność.
 
Ideologie mają to do siebie, że poprzez system skomplikowanej manipulacji, fałszowania lub ukrywania niektórych danych, moralnego i finansowego szantażu, socjotechniki, próbują skłonić obywateli do popierania nawet najbardziej niedorzecznych – z punktu widzenia nauki i zdrowego rozsądku – rozwiązań. Trzeba być świadomym tej sytuacji, jeśli nie chcemy oddać naszej wolności (i majątku) w ręce przebiegłych beneficjentów tego całego procesu. Z pewności są oni bardzo bogaci i potrafią przekupić decydentów, ale czy są na tyle zdolni i majętni, by przekupić nasz zdrowy rozsądek?
 
CZYTAJ TAKŻE:
 
 
 
 
Autor: wit
Źródła: rp.pl, komputerswiat.pl, pl.wikipedia.org, naukaoklimacie.pl
Zdjęcia: Pixabay.com, Pexels.com
 
870 Dzialaj z nami
Fixed Bottom Toolbar