Edukacja medialna jest koniecznością
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

Edukacja medialna jest koniecznością

Witold Tkaczyk
 
Żyjemy w świecie mediów, a kierowane za ich pośrednictwem komunikaty zalewają nas. Jak zawsze w sytuacji nadmiaru konieczny jest rozsądny wybór, podbudowany wiedzą na dany temat. Ale gdzie ją można zdobyć? Kto nauczy nas, jak ziarno prawdziwej informacji oddzielić od plew mało istotnych, a czasem wręcz fałszywych przekazów?
 

Dokonać trafnych wyborów

Dawniej sposobem przekazywania wiedzy i tradycji było słowo i obraz. Zyskały one siłę oddziaływania po wynalezieniu druku. Książki i gazety stanowiły do przełomu XIX i XX w. główne źródło informacji i wiedzy. Szybkość przekazywania słów umożliwił telegraf, a potem telefon. Później wynaleziono radio i telewizję, a katalog współczesnych mediów dopełniają komputery i telefony komórkowe. Te ostanie wynalazki odcisnęły największe piętno na naszym zachowaniu, ponieważ wkroczyły nie tylko w obszar wymiany informacji, rozrywki i reklamy, ale w wiele codziennych ludzkich czynności – od zakupów do zarządzania finansami.
 
Różnorodność mediów i podawanych za ich pośrednictwem komunikatów, których liczba dawno już przekroczyła możliwości naszej percepcji, zmusza do dokonywania selekcji i trafnych wyborów.
 

Manipulacja wszechobecna

Dziś ta sama wiadomość, podana przez różne stacje radiowe, telewizyjne czy portale internetowe, może mieć zupełnie odmienny wydźwięk. Manipulacja informacją jest już tak nagminna, że nazywanie białego czarnym i odwrotnie jest powszechnie stosowane. Zabiegi te mają na celu zwiększenie tzw. oglądalności, a także rozpowszechnianie wyznawanych idei.

Do mediów, walczących o odbiorcę, dołączyły media społecznościowe, w których autorzy starają się – niekiedy nie przebierając w środkach – zyskać przychylność adresatów swoich przekazów. Przez nie też dokonują się przemiany modeli społecznej komunikacji, a one same podlegają sterowaniu właścicieli i zarządzających, którzy jedne komunikaty blokują lub usuwają, inne szeroko promują i rozpowszechniają, wreszcie inne – niezgodne z ich oczekiwaniami – marginalizują poprzez odpowiednie algorytmy.
 
Ideę wolności i równości, która towarzyszyła powstaniu tych narzędzi, dawno już można włożyć między bajki.
 

Kto decyduje o treści?

Dochodzimy do sedna problemu: o formie i treści przekazu w mediach decyduje nie jej bezpośredni nadawca (dziennikarz, bloger, autor postu), ale właściciel danego medium. Przypomina to sytuację w państwach totalitarnych, gdzie nie dopuszcza się innego przekazu i myślenia, niż ten wyznaczony przez władze.
 
Zjawisko to – choć w krajach demokratycznych w mniejszym nasileniu, ze względu na wciąż jeszcze wolną opinię publiczną – istniało zawsze. Redakcje realizowały wyznaczoną linię programową czy polityczną, jednak dawniej dopuszczano do głosu adwersarzy, pozwalano im się wypowiedzieć, a swoje stanowisko przedstawiano w komentarzach, polemikach, ripostach. Odbiorca rozpoznawał daną gazetę czy stację telewizyjną jako sprzyjającą danej opcji politycznej lub sposobowi widzenia świata, jednak ta pilnowała rzetelności informacyjnej, po swojemu dane zdarzenie komentowała, ale przez szacunek dla odbiorcy nie udawała tego, czym nie jest. Teraz nie dopuszcza się do głosu osób mających odmienne zdanie, a dokonując manipulacji treściami – przekonuje się o własnej bezstronności i zachowywaniu reguł wolności i demokracji.
 
Najwięksi gracze na rynku medialnym są tak potężni, że trudno z nimi konkurować, w mediach więc coraz trudniej o wolną konkurencję, która dawniej przeciwdziałała monopolizacji rynku.
 
Uważny odbiorca informacji, który pragnie dowiedzieć się, jaka jest prawda o danym wydarzeniu, musi się bardzo starać, żeby do niej dotrzeć. Pewną metodą jest porównywanie informacji z różnych mediów i samodzielne wyciąganie wniosków, można też wybrać – ciągle jeszcze dostępne – zaufane źródła informacji.
 

Echo cenzury i nowomowy

Wszyscy już pogubiliśmy się w gąszczu komunikatów, gdzie rzetelną informację trudno oddzielić od fałszywej, od propagandy czy reklamy. Autorytetów dawno już nie ma, a głos na dowolny temat bez skrępowania zabierają osoby znane ze świata rozrywki i polityki.
 
W czasach cenzury ważna była umiejętność czytania ,,między wierszami” – język propagandy nie zawsze zdołał wszystko zataić lub odwrócić znaczenie. Dziś ponownie trzeba nauczyć się czytać i słuchać tak, by z szumu wyłowić sens. Na przekazy, przypominające dawną partyjną nowomowę, reagować ośmieszeniem – to najlepsza przeciwwaga dla prób opisywania świata na nowo. Ten ostatni problem jest szczególnie ważny, ponieważ gdy zmienimy narzędzia opisu rzeczywistości, zmienimy także samą rzeczywistość. Zdają sobie z tego sprawę wszyscy manipulatorzy, którzy dążą do zastąpienia konkretnych pojęć terminami pozbawionymi jasnego znaczenia.
 

Wszyscy potrzebujemy edukacji medialnej

Zagadnienie funkcjonowania mediów na niższych poziomach edukacji to temat zaniedbany. Skoro szkoła nie przygotowuje uczniów do krytycznej selekcji przekazów spośród medialnego szumu, trzeba taką pracę podjąć w rodzinach. Jako dorosłym zapewne zdarzyło nam się paść ofiarą nierzetelnej informacji – warto te doświadczenia przekazać młodszym, żeby uniknąć różnego rodzaju wpadek.
 
A dobór odpowiedniej prasy, stacji RTV i portali internetowych, które uważamy za wiarygodne i nie podważające wartości, które wyznajemy – powinien stać się tematem rodzinnej dyskusji.
 
Autor jest dziennikarzem i grafikiem, od wielu lat związanym ze środowiskiem twórców komiksu. Pisze scenariusze komiksów historycznych, jest również ich wydawcą. Pracuje na stanowisku sekretarza redakcji portalu Polskie Forum Rodziców. Prywatnie ojciec dwójki nastolatków.
 
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com
 
Baner790x105 Zakonczenie artykułu WERSJA 4
Fixed Bottom Toolbar