A wiosna przyszła…
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

A wiosna przyszła…

Witold Tkaczyk
 
Doczekaliśmy się. Pierwszy dzień wiosny zachwycił nas słońcem i bezchmurnym niebem. Dzieci mają nieco swobodniejszy czas w szkołach, te mniejsze być może z pomocą wychowawców wykonały Marzannę i poszły ją utopić w pobliskim akwenie, choć nie wiem, czy ten dawny zwyczaj można jeszcze praktykować – bądź co bądź to topienie, czyli przemoc. Nie szkodzi, że kukły – czy dzieci powinny w tym uczestniczyć? Co na to reguły wszelkiej poprawności, tolerancji i tym podobnych? Bez wątpienia przechodzą one dziś wielką próbę.
 

Jak trudności przekuć w cnotę

 Taką Marzannę na miarę współczesnego czasu wielu by zapewne chętnie utopiło, nawet w przysłowiowej łyżce wody. Zatopić i puścić z prądem w niepamięć – jak tradycja każe. Ale ta symboliczna tegoroczna Marzanna, w bardzo realnej postaci, chowa się w gigantycznym pałacu-bunkrze daleko stąd i trudno ją (a właściwie jego) tak po prostu złapać i utopić. Choć na poziomie symboliki taki fakt miał dzisiaj miejsce podczas polsko-ukraińskiego święta wiosny w Kielcach.
 
Dzieci z powodu nadejścia wiosny są radosne, wesołe, gorzej chyba z dorosłymi. Nie udało nam się nadejście wiosny tego roku. Choć, jak mawiają mądre głowy, każdą trudność da się przekuć w cnotę.
 
Z jednej strony żyjemy w cieniu wojny, która toczy się u naszych granic i obawiamy się, by nie dotarła i do nas, z drugiej strony stajemy w obliczu egzaminu z człowieczeństwa i ponownie w obliczu egzaminu z solidarności. To piękne pojęcie, które zrobiło tak wielką karierę w roku 1980, pisane potem wielką literą, dziś znów zyskuje wielki, międzynarodowy kontekst.
 

Jak opowiadać dzieciom o tym, że nie jesteśmy w stanie zatrzymać tej wojny

Kiedy Rosja napadła na Ukrainę i wybuchał wojna zastanawialiśmy się czy i jak należy o niej opowiadać dzieciom. Teraz stajemy przed kolejnym wyzwaniem, jak wytłumaczyć dzieciom to, co się dzieje. Sprawę uchodźców i pomocy im udzielanej nie jest trudno wyjaśnić. Wiele młodych osób angażuje się w działania pomocowe. Niektóre rodziny goszczą uciekinierów w swoich domach, okazując w praktyce największy dowód wypływający z fundamentów chrześcijaństwa.
 
Trudnie jednak będzie tłumaczyć młodemu pokoleniu fakt, że gdy tuż z naszą miedzą giną ludzie, w tym wielu cywilów, wśród których są dzieci, nie jesteśmy zdolni powstrzymać tej wojny.
 

Nie wolno działać wolno

Niby jest jakieś międzynarodowe prawo, wielkie pokojowe organizacje i pakty militarne, ale po prawie miesiącu okazuje się, że nie są one zdolne nic zrobić, a dokładniej – bardzo niewiele i bardzo wolno. A wolno oznacza dziś – nieskutecznie. Jeden szalony zbrodniarz (wiadomo, że nie jest sam, a nawet ma spore poparcie swoich rodaków) potrafił zaszachować cały demokratyczny świat.
 
Na pewno trzeba młodzieży wytłumaczyć, że wprowadzone sankcje gospodarcze pokazały determinację i dość wysoki stopień jedności świata zachodniego, choć pokazały też jak sprzeczne interesy gospodarcze de facto pozwalają nadal Rosjanom finansować agresję. Bo sankcje, mimo że szerokie, to jednak mają swoje wielkie dziury, a pieniądze za rosyjską ropę i gaz dalej płyną do agresora szerokim strumieniem, który dziś ma kolor ukraińskiej krwi.
 

Dlaczego świat nadal rozmawia ze zbrodniarzami?

Nieco trudniej będzie wytłumaczyć fakt, iż przedstawiciele Rosji nadal zasiadają w wysokich, zdawałoby się, że cywilizowanych gremiach wielkich światowych organizacji (np. ONZ), a i jakoś nic nie słychać, by rosyjscy ambasadorowie rezydujący na świecie stali się persona non grata. I odwrotnie, nie słychać też by państwa demokratyczne wycofały swoich ambasadorów z Moskwy, obniżając w ten sposób rangę swoich dyplomatycznych przedstawicielstw. Takie działania podejmowano niejednokrotnie w obliczu o wiele mniej dramatycznych wydarzeń.
 
Ku zaskoczeniu szerokiej opinii publicznej nadal niektórzy przywódcy świata demokratycznego wydzwaniają do moskiewskiego satrapy i prowadzą z nim jakieś bliżej nieokreślona rozmowy, ponoć o pokoju, a ten śmieje im się w twarz i wciska – do spółki ze swoim koleżką od kontaktów zagranicznych – ciemnotę rodem z najprymitywniejszych wzorów sowieckiej szkoły łgarstwa. Naprawdę mało w tym konsekwencji, mądrości i zdrowego rozsądku.
 

Jakich argumentów posłucha przestępca?

Niby wszyscy doskonale wiemy, że jedynym argumentem, którego posłucha współczesny Stalino-Hitler jest argument siły. Tylko co z tą wiedzą robimy?
 
Nikt rozsądny nie nawołuje do otwartej wojny z Rosją, choć wydaje się, że tylko taka groźba mogłaby zmusić kremlowskiego dyktatora i jego towarzyszy do namysłu. Prawdę mówiąc, to wojna, która Rosja wypowiedziała całemu wolnemu światu. Czy przyparty do muru satrapa zdecydowałby się na atak nuklearny? Co na to jego otoczenie i rodacy? Te pytania, wydawałoby się jeszcze niedawno, że szaleńcze, a dziś jak najbardziej realne, spędzają sen z oczu wielu współczesnym decydentom. Czy otrzymają na nie pewną odpowiedź?
 
Istnieją różne sposoby zaradzenia sobie z takim problemem, tylko zabiera to wiele czasu. Każdy dzień wojny to kolejne ofiary. Wydaje się, że świat zachodni nie był na tą wojnę dobrze przygotowany. I nadal nie reaguje skutecznie. Wojna trwa. Trwają też narady dyskusje, spotkania - wiadomo, tak działa demokracja. Słychać oklaski dla ukraińskiego prezydenta, padają słowa otuchy. Kibicujemy, wspieramy, pomagamy – robimy co się da w ramach pokojowego działania. Odbywają się wiece, demonstracje, koncerty. Poza tym obrońcom ukraińskiej ojczyzny przekazywana jest broń, bo jej tak bardzo potrzebują. Do walki przeciwko Rosji stają ochotnicy z innych krajów. Ale czy to wystarczy?
 
Ciekaw jestem, gdyby doszło do katastrofy, jak potem wytłumaczymy potomnym nasze niezdecydowanie, powolność, nieskuteczność. I czy zrobimy to jeszcze w naszym własnym języku?
 
Polskie dzieci mogą się cieszyć z nadejścia wiosny. Dzieci ukraińskie, którym udało się uciec z wojennej pożogi, także, choć pewnie część z nich nie o tym teraz myśli. Dla dzieci na Ukrainie ta wiosna jest czasem wojny. I części z nich nie uda się jej przeżyć…
 
Autor jest dziennikarzem i grafikiem od wielu lat związanym ze środowiskiem twórców komiksu. Pisze scenariusze komiksów historycznych, będąc zarazem ich wydawcą. Pracuje na stanowisku sekretarza redakcji portalu Polskie Forum Rodziców. Prywatnie ojciec dwójki nastolatków.
 
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com
Fixed Bottom Toolbar