Jeszcze będzie normalnie...

95293547 283656459321868 7779019129855410176 nNa ulicach pojawiły się dzieci. To pierwsza oznaka, że jeszcze będzie normalnie. Powoli ustępuje ta pełna napięcia atmosfera, w której każdy poruszał się szybko i cicho, nawet rozmowy oszczędzając do minimum. Dzieci na rowerkach, biegające alejkami w parku i odmawiające posłuszeństwa, niosą nadzieję samą swoją obecnością. Podobnie staruszkowie, oparci na swych trójkołowych balkonikach, przysiadający na ławeczkach i wygrzewający się w słońcu tworzą atmosferę spokoju i normalności. Tego właśnie było nam potrzeba.

Przez ostatnie tygodnie za cały znak nadziei musiał wystarczyć mi krótki sygnał wysyłany przez panią dzieciołową, gdy przechodziłam obok zamkniętego parku. Jej stukanie było urywane i jakby ukradkowe. Jakby chciała zaznaczyć, że jest i pamięta, a jednocześnie uniknąć mandatu. Byłam jej wdzięczna za ten akt odwagi.

A dzis poszliśmy do lasu. Tuż za ulicą zdarliśmy z twarzy okrutne maseczki i znów mogliśmy się poczuć jak zwyczajni szczęśliwi ludzie. Dzieci pokrzykiwały i sprzeczały się o pierwszeństwo na ścieżce. Panna Ł. pstrykała zdjęcia do zadanego reportażu pod tytułem "Pierwszy spacer". Kawaler S. dzielnie dźwigał rowerek biegowy zabrany przez Pannę H. chyba tylko po to, żeby ćwiczyć mięśnie starszgo brata. Chłopczyk J. zaprowadził nas z dumą do sobie znanego wąwozu, a ludzie spotykani po drodze zatrzymywali się nawet na krótką rozmowę z zachowaniem bezpiecznego dystansu. Jak miło jest porozmawiać z kimś na żywo, nie tylko za pośrednictwem!

Na koniec usiedliśmy nad tym, co jeszcze zostało z pobliskiego stawu. Kaczki najwyraźniej również uznały, że to prawdziwa woda, bo wypłynęły z zarośli pokazać jakie są piękne, głośne i kłótliwe. Goniły się w kółko po wodzie, zostawiając za sobą długie ślady i pozując w przelocie do reportażowych zdjęć Panny Ł. Byłoby nawet cicho i wietrznie, gdyby nie wyraźne wrzaski jakiegoś pijaczka z drugiego brzegu. W mało parlamentarnych słowach wyrażał swoją opinię o policji oraz o konkurencyjnym klubie sportowym. Chyba chciałby być trzydzieści lat młodszy...

Jesteśmy prawdziwymi szczęściarzami. Mamy kawałek ogródka za domem, gdzie stoi trampolina, która pomogła nam przetrwać najgorszy czas odosobnienia. Mamy kawałek tarasu, gdzie w południowym słońcu można napić się kawy nawet w niezbyt ciepły wiosenny dzień. Mamy wreszcie ten las rozpoczynający się tuż za ulicą, jeszcze miedzy blokami. Dzięki temu wszystkiemu wciąż otrzymujemy nowe okazje, by uczyć się wdzięczności. Wdzięczności za to, co jeszcze niedawno było tak zwykłe i oczywiste, że aż nieazuważalne.


Pani Łyżeczka
(Agnieszka Dubiel)


Zdjęcie ilustracyjne/fot. Agnieszka Podgórska


Rodzicielstwo jest niezwykłą przygodą. Dla każdego z nas ma ono inny wymiar, ale w wielu kwestiach codzienność nas rodziców jest bardzo podobna. I właśnie taką swoją „codziennością”, subiektywnym spojrzeniem na różne aspekty „bycia mamą” w kąciku OKIEM MAMY dzieli się z nami jedna z nas - mama - Agnieszka Dubiel, znanna niektórym pod nickiem Pani Łyżeczka. (red.)


Fixed Bottom Toolbar