Dzień Włóczykija
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

Dzień Włóczykija

Agnieszka Dubiel
 
Właśnie się dowiedziałam, że obchodzę urodziny w Dzień Włóczykija (23 lipca). Nie wiem, czy zasłużyłam na taki zaszczyt, ale przyjmuję go z radością. W końcu wśród wielbicieli Muminków, sympatycznych trolli stworzonych przez Tove Jansson (a ja do nich należę), zwykle dominują dwie grupy: tych pań, które utożsamiają się z Małą Mi oraz tych wszystkich, którzy utożsamiają się z Włóczykijem. Dlaczego? Prawdopodobnie dlatego, że obie te postacie wyrażają jakąś wewnętrzną wolność, za którą wszyscy tęsknimy.
 

…jak się wam na świecie żyje?

Z wczesnego dzieciństwa pamiętam jeszcze stary gramofon z czarnymi płytami, które trzeba było zmieniać po wysłuchaniu dwóch piosenek. I pamiętam dzień, w którym moja siostra przyniosła do domu dwupłytowy album z nagranym słuchowiskiem „Lato Muminków”. Słuchałyśmy go pewnie tysiąc razy, ucząc się na pamięć różnych powiedzonek i bon-motów tak, iż weszły do naszego języka codziennego. Kilka lat później rozpoznawało się inne pokrewne dusze po tym, że umiały właściwie zareagować na cytat: „Do nieba? Musimy iść do nieba? A jak się można stamtąd wydostać?” Całości dopełniały cudowne piosenki, wśród których prym wiodła ta, zadająca pytanie „Włóczykije, włóczykije, jak się wam na świecie żyje?”
 
Nasze dzieci mają trochę łatwiej. Szeroki dostęp do wszelkich treści, począwszy od piosenek a skończywszy na audiobookach i zwykłych książkach, pozwolił im zapoznać się z całą serią muminkowych opowieści już na początku życiowej drogi. Na przykład w czasie długich podróży samochodem dobrze sprawdzało się słuchanie „W Dolinie Muminków” czytanej przez Krzysztofa Kowalewskiego. I tutaj chętnie wynajdywaliśmy co piękniejsze powiedzonka: „Życie nie jest czymś spokojnym – odparł Włóczykij z zadowoloną miną”.
 

Droga bez rozproszeń

No właśnie. Życie nie jest czymś spokojnym. Im bardziej zapadamy się w dom z ogródkiem, szkoły, przedszkola i wakacyjne lenistwo, tym bardziej zaczynamy tęsknić za tym, żeby czasem wszystko zostawić i wyruszyć w drogę. Najlepiej tak, żeby zabrać tylko to, co w plecaku. Bo człowiek może opuścić włóczęgę, na długo, ale ona z czasem i tak wróci do niego, i tak się odezwie. Na przykład w postaci pragnienia, by czas płynął, a nie pędził.
 
Tak się niefortunnie złożyło, że ani ten ani zeszły rok nie przyniosły nam podobnych doznań. A przecież dobrze pamiętamy, jak wspaniale jest iść z dziećmi przez cały dzień w jednym kierunku, trochę pod górkę, trochę z górki. Wtedy trafia się czas na rozmowy i na podziwianie wszystkiego, co dookoła. Bez rozproszeń, za to z uwagą, która pozwala dostrzec żabę w trawie, a czasem nawet żmiję na ścieżce. Można urządzać uczone dyskusje na temat tego, czy widoczny przed nami szczyt to Pilsko, czy jednak Babia Góra. I gotować kawę na maszynce spirytusowej…
 

W każdych warunkach damy sobie radę

Oprócz kontaktu z naturą, włóczęga (albo chociaż mieszkanie na polu namiotowym przez tydzień) niesie ze sobą ważną naukę. Po pierwsze, uczymy się radzenia sobie w różnych warunkach. Włóczykij z książki dziwił się czasem, dlaczego ludzie (czy też Muminki) potrzebują tak wielu przedmiotów. On miał tylko organki i namiot oraz stare spodnie i kapelusz. Takiego stopnia wolności wewnętrznej oczywiście nie osiągnęliśmy i nigdy nie osiągniemy, niemniej jednak potrafimy obejść się bez zwykłych codziennych wygód i nie popadamy we frustrację z powodu ich braku. Po prostu, czasem mamy łatwiej, czasem trudniej, ale pewne braki nie stanowią tragedii. Bardzo chciałabym, żeby taka lekcja zapadła w serca i umysły naszych dzieci: w każdych warunkach damy radę. I jeszcze druga do tego: nie ma sytuacji bez wyjścia. Czasem trzeba wstać i tego wyjścia poszukać, czasem przeczekać pod dachem, a czasem, w najbardziej ekstremalnych sytuacjach – wzywać pomocy. Ale to też trzeba umieć, trzeba oceniać swoje położenie i na tej podstawie podejmować decyzje.
 

Tam, gdzie mnie nie ma

Myślę jednak, że tęsknotę za włóczęgą powoduje jeszcze pewna postawa, taki specyficzny sposób patrzenia na świat. Z jednej strony zachwyt nim samym, nawet w tej wersji groźnej i surowej, a z drugiej – brak przywiązania do tego, co posiadamy. Jesteśmy na tej ziemi przez dłuższą lub krótszą chwilę, zatrzymujemy się w różnych domach, ale żaden z nich nie jest naszym celem. Patrzymy stale poza horyzont, zastanawiając się, co też może kryć się tam dalej. Nawet stąd, z naszego małego ogródka, możemy puszczać papierowe łódki, zastanawiając się, dokąd płyną. „Tam, gdzie mnie nie ma” – stwierdził kiedyś Włóczykij. I był to znak, by wyruszyć na kolejną wyprawę.
 
Autorka jest mamą pięciorga dzieci, tłumaczką języka angielskiego. Prowadzi bloga panilyzeczka.manifo.com. Jest również współautorką książki ,,Gdy świat jest domem – blog Sosenki. Gdy dom jest światem – blog Pani Łyżeczki”, a także laureatką konkursów literackich.
 
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com
 
Baner790x105 Zakonczenie artykułu WERSJA 4
Fixed Bottom Toolbar