Wszystkie nasze wspólne dzieci – czyli Matka Polka w okowach szczerości
- wtkaczyk
- Kategoria: MATKA POLKA

dr Paulina Michalska
Niedawno odwiedzili nas krewni ze Stanów. Tak, z TYCH Stanów. Kolejny raz przekonałam się, że Stany Zjednoczone Ameryki to stan umysłu. Tam wszystko jest super, wszystko można jakoś wytłumaczyć, wszyscy są ze sobą na Ty, ale przede wszystkim są do bólu szczerzy. A może to tylko domena naszej rodziny?
Butów ciągle za dużo
Już od progu ciocia skomentowała ilość butów w naszym korytarzu: - Tu się za chwilę nie da przejść! Dalej było tylko gorzej: - Ile wy macie rzeczy? Boże drogi! Jak wy to ogarniacie?
- A no, ogarniamy…. Tu mieszka siedem osób, ciociu. Nie, jak u was, dwie, także, ten…. Trzy razy więcej. Każdy coś tam swojego ma, to się nazbierało.

Bo co będę tłumaczyć, że siatami wynoszę lumpy do Caritasu. Ciągle robię porządki i ciągle tego wszystkiego jest „po korek”. Ale jak ma nie być, kiedy każdy ma co najmniej pięć par butów. To w sumie daje 35 par! W ciągłym użytku! Przecież zimowych nie trzymamy cały rok na korytarzu! Ludzie! Drugie tyle mamy na strychu!
No i znowu się tłumaczę, a nie powinnam! Co komu do tego, ile mamy rzeczy? Muszę być bardziej asertywna i nabrać dystansu.
Ostre wejście w zakręt
Nie tylko ciotka jest szczera w naszej rodzinie. Okazuje się, że w Polsce też można być szczerym. Mistrzem w tej kwestii była świętej pamięci babcia mojego męża, a matka owej cioci. Ta to jak nikt potrafiła wypalić z grubej rury na dzień dobry: - Coś mi się wydaje, kochanieńka, że utyłaś od czasu jak się ostatnio widziałyśmy?!
Ale w wykonaniu starszej pani to co innego. Pamiętam, kiedy pokochałam tę kobietę najbardziej! I przestała mi przeszkadzać ta jej szczerość. Uczyłam się do kursu na prawo jazdy. Za mną było dziewięć nieudanych podjeść. Teoria – wiadomo, z palcem w nosie, ale ta jazda…

Mąż postanowił mnie trochę podszkolić. Pojechaliśmy do teściowej na wieś. Mieszkała ona ze swoją mamą - czyli ową babcią. Zabraliśmy ze sobą moją siostrę. I to ona opowiedziała mi całą tę historię. Siedziała z babcią na ogrodzie i przez płot obserwowały moje rajdowe poczynania. A ja? Weszłam w zakręt za ostro, zrobiłam drift taki, że prawie nas okręciło wokół osi (mąż siedział na miejscu pasażera i w duchu modlił się, żebyśmy przeżyli), a babcia wtedy na ogrodzie klasnęła w ręce i podsumowała: - Co oni od niej chcą! Przecież ona fantastycznie jeździ! Z jej szczerością, byłam pewna, że nie kłamie. Zdałam wtedy i zmieniłam swoje podejście do szczerości babci.
Czy Matka Polka pamięta Pana Jezusa i tramwaj konny
Słowa szczerości to na pewno słyszeliście nie raz od dzieci. Ja również. Kiedy byłam w trzeciej ciąży i jeszcze nic nie powiedzieliśmy wtedy naszym córkom, żeby nie rozpalać ich entuzjazmu, wołałam nie wyjmować ich z fotelików, nie dźwigać etc. Poprzednie ciąże były zagrożone i wolałam się upewnić u lekarza, że wszystko jest w porządku. Kiedy więc za którymś razem powiedziałam, że tatuś je wyjmie z fotelików, żeby zaczekały na niego, to starsza wypaliła: - Źle się czujesz, czy jesteś leniwa?

A pytania w stylu: - Mamo, a ile ty masz lat? Pamiętasz jeszcze jak na świecie żył Pan Jezus?
Albo: - Jechałaś kiedyś w życiu tramwajem?
- Owszem. Wyobraź sobie, że na studiach to był mój główny środek poruszania się po mieście.
- A to wtedy były już tramwaje?
- Konne, ale były!
Połowa dzieci męża, połowa w pociągu
Wiadomo, że szczerość rodziny to co innego niż obcych. Jakoś tak łatwiej się ją przyjmuje. Denerwują mnie wścibskie kobiety, które uważają, że z racji wieku (chyba?) wszystko im wolno komentować i to na głos. Kiedy szłam z moją piątką dzieci przez jedno z osiedli, na przejściu dla pieszych jakaś babka (wyraźnie z pobłażaniem w głosie) zapytała: - TO wszystko pani? Odpowiedziałam: Nie! Połowa męża!

Tylko mąż mnie oświecił, że w dobie rodzin patchworkowych, może nie jest to najlepsza odpowiedź, w końcu wszystkie TE dzieci są nasze wspólne. Więc teraz, gdy ktoś mnie pyta: - TO wszystko pani? Odpowiadam: - Na razie! I tym sposobem zamykam im usta. Polecam - działa. Ludzie są w takim szoku, że nie wiedzą, co odpowiedzieć.
Opowiadała mi koleżanka – mama siedmiu córek (dla ciekawych – samych córek), że kiedyś wzięła w podróż pociągiem cztery z nich. Odległość może niezbyt wielka, ale wiadomo, jedna wstaje, druga siada, trzecia chce siku, czwarta mówi, że chce wymiotować… Normalka. Jakiś pan w przedziale przyglądał się temu wszystkiemu znad swojej gazety, aż w końcu wypalił: - Nie myślała pani, żeby połowę dzieci zostawić w domu? Na co moja koleżanka: - Tak właśnie zrobiłam! Podobno mina tego pana była bezcenna.
Myślę, że ze szczerością w rodzinie jakoś potrafimy sobie radzić. Trzymam za Was kciuki, żebyście potrafili poradzić sobie z tą „wścibską” szczerością obcych. Powodzenia!
Autorka z wykształcenia jest kulturoznawcą i fizykiem medycznym. Pracuje z małżeństwami, które pragną mieć dzieci jako instruktor Creighton Model System - głównego narzędzia NaPROTechnology®. Jest mamą pięciorga dzieci i pasjonatką podróżowania.
CZYTAJ TAKŻE:
Zdjęcia: Pixabay.com, Pexels.com