Szczęka pełna lodów - czyli zderzenie z pourlopową rzeczywistością
Zdjęcie: Pixabay.com

Szczęka pełna lodów - czyli zderzenie z pourlopową rzeczywistością

dr Paulina Michalska

Niezapomniany pierwszy tydzień ferii minął bezpowrotnie. Słowa dotrzymałam i nie wściekałam się tak bardzo na marudzące dzieci. A może one mniej marudziły?


Tydzień w górach był cudowny

Odpoczęłam, dużo czasu spędziłam na świeżym powietrzu, miałam mnóstwo czasu na rozmowy z dziećmi na wyciągu. Wprawdzie tylko z tymi młodszymi, ale też przecież potrzebne. Starsze już radziły sobie same i tylko wieczorami znajdowaliśmy czas, żeby pogadać.
 
870 pexels harrison macourt 9283159

Rzeczywistość dopadła nas już w dzień wyjazdu. To był ten czas, kiedy wszystkie media ostrzegały przed śnieżycami, zagrożeniami lawinowymi i wszystkimi kataklizmami związanymi ze śniegiem i wiatrem.


Śnieg po kolana

Jakiś głos w głowie mojego męża podpowiedział mu, żeby dzień przed wyjazdem auto przestawić z naszego podwórka na niżej położony parking. I dobrze, że mój mąż słucha tych wewnętrznych głosów! W dzień wyjazdu zaspa świeżego śniegu sięgała do kolan. Nie wiem ile godzin byśmy szuflowali, żeby stamtąd wyjechać.

Do tego droga prowadząca w dół przerażała nawet z wizją zjeżdżania z łańcuchami na kołach. Przynajmniej mnie. Nosiliśmy więc wszystko w dół, później wracaliśmy i tak kilka razy, ale udało się spakować cały dobytek.
 
870 pexels sergey platonov 10930882

W rekordowym tempie (jak na warunki pogodowe) dotarliśmy do domu. Dobrze, że następnego dnia była niedziela. Przyjechał tata jednej z koleżanek naszej córki po nią właśnie, bo była z nami w górach i skwitował nasz rozgardiasz jednym zdaniem: - Lubię do was przyjeżdżać. Zaraz tak się podnoszę na duchu, że nie tylko u nas taki chaos w domu! A ja się tak starałam, żeby nie wracać do zabałaganionego domu. Ale wszystkie bagaże wniesione do salonu zrobiły swoje.


Kołowrotek dnia codziennego

Poniedziałek jak zwykle gruchnął niespodziewanie. No i się zaczęło! Spotkania, zakupy, warsztaty dzieci. Jedna córka zaczęła opiekować się dzieckiem mojej siostry, by zarobić parę groszy na wyjazd wakacyjny… I kołowrotek zaczął się kręcić.
 
870 cleaning service 3194504 1280

Do tego rozbieranie choinki. Przecież nie zdążyliśmy zrobić tego przed wyjazdem. Teraz igły opadały kiedy tylko ktoś obok kichnął. I jeszcze dziesiątki pralek z brudami zaczęło się kręcić. Dobrze, że mamy suszarkę, bo pranie wisiałoby chyba na każdej lampie, krześle, wieszaku i niezagospodarowanym kawałku sznurka. Do tego wszystkiego trzeba jeszcze dodać suszenie butów i nart, zanim spakowaliśmy je w bezpiecznym miejscu, by poczekały na kolejny wyjazd.


Dziecko nie chce zmieniać twarzy

Gdzieś w połowie tygodnia przyszło apogeum! Trzygodzinna narada ze współpracownikami, później chirurg szczękowy z jednym dzieckiem, ale musiałam też zabrać pozostałe, bo kto z nimi zostanie, jak mąż jest w pracy? Starsze dziewczyny były poza domem.
 
870 child 1933014 1280

Chirurg okazał się cudowny! Nie spotkałam jeszcze tak miłej osoby. Syn czekając na swoją kolej czytał na głos wszystkie tabliczki przed gabinetami lekarzy: „Chi-ru-r-gia sto-ma-to-lo-gi-czna. Chi-rur-gia szczę-ko-wo-twa-rzo-wa… O nie! Ja nie chcę mieć zmienionej twarzy!”. Twarz miał trochę zmienioną, bo po zabiegu spuchła mu górna warga, ale za to pani doktor przepisała receptę na ogromną porcję lodów i inne przyjemności, więc już po godzinie pacjent nie pamiętał o strachu.


Odliczanie dni do wiosny i lata

Czy dodałam, że po drodze do chirurga musiałam zahaczyć o centrum handlowe, skąd odebrałam pakunek od teściowej dla siostry mojego męża, którą mamy odwiedzić w Warszawie w najbliższy weekend? Nie? No to właśnie wspominam. Po wizycie u chirurga jeszcze tylko odebrałam z miasta dwie córki i koleżankę jednej z nich, wstąpiłam po lody i wymarzony prezent za dzielność i po czterech godzinach od wyjścia z domu byłam już w nim z powrotem.
 
870 KADR products 2964744 1920

Kolejne dni to kolejne wyzwania. Dziś jadę po moją mamę (oczywiście z całą moją świtą), żeby pomieszkała z dziećmi, gdy my pojedziemy na randkę do Stolicy. Wezmę ze sobą telewizor do naprawy, odbiorę dwadzieścia bochenków chleba z ulubionej piekarni, sto jajek, odwiedzę mojego tatę na cmentarzu, bo w sobotę przypadają jego urodziny. Wrócimy, to wizytę zapowiedział teść. Później pakowanie i upragniony weekend z mężem.

Raz na kilka dni kolega z ekipy żeglarskiej przesyła wiadomość ile dni zostało do następnego rejsu. Damy radę! Po drodze jeszcze przerwa świąteczna, długi weekend majowy, długi weekend czerwcowy. Jakby tak policzyć, to dni pracy pozostaje naprawdę nie tak wiele. Są jeszcze weekendy… I trzymajmy się tej nadziei. Wiosna coraz bliżej, a od wiosny już tylko krok do wakacji. Przynajmniej dzieci.

Autorka z wykształcenia jest kulturoznawcą i fizykiem medycznym. Pracuje z małżeństwami, które pragną mieć dzieci jako instruktor Creighton Model System - głównego narzędzia NaPROTechnology®. Jest mamą pięciorga dzieci i pasjonatką podróżowania.
 
CZYTAJ TAKŻE:

Zdjęcia: Pixabay.com, Pexels.com
 
Fixed Bottom Toolbar