Spełnianie marzeń, czyli prezenty jako wyraz miłości i czułości
- wtkaczyk
- Kategoria: MATKA POLKA

dr Paulina Michalska
Nie wiem, jak wy, ale ja mam taki specjalny zeszyt, właściwie mały notesik, w którym zapisuję sobie marzenia prezentowe moich bliskich. Są na tych listach i rzeczy do kupienia, i takie do zrobienia.
Zbieranie pomysłów na TEN dzień
Średnio raz w tygodniu pojawia się w naszym domu zdanie: „A wiesz mamo, co chciałabym w prezencie na urodziny?”
Znam rodziny, które świętują urodziny tortem, świeczkami i imprezą w gronie najbliższych, ale bez prezentu.
Znam rodziny, które świętują urodziny tortem, świeczkami i imprezą w gronie najbliższych, ale bez prezentu.

U nas – i owszem - prezenty są. Cały rok zbieram te pomysły do swojego kajecika. Bo dobrze wiem, że kiedy zbliża się TEN dzień dla któregoś z dzieci lub męża, tudzież mamy, teściowej, teścia, siostry, szwagierki, bratowej, etc. nigdy nie mam pomysłu, co im kupić.
Niespodzianki dla starszych i młodszych
Wiadomo – fortuny nie wydajemy, ale zawsze zależy mi, by było to coś, co obdarowany przyjmie z ogromną radością i będzie miał pewność, że myśleliśmy o nim, gdy kupowaliśmy ten prezent. Babcie i dziadek są najszczęśliwsi, gdy na Boże Narodzenie otrzymują kalendarz na przyszły rok ze zdjęciami swoich wnucząt. Moja mama zawsze bierze ten kalendarz po przerwie świątecznej do pracy i pokazuje koleżankom.

Z dziećmi jest o tyle trudniej, że mają co najmniej tyle pomysłów, co tygodni w roku. Spisuję je wszystkie. I te wielkie, których spełnienie będzie baaaardzo trudne („Chciałabym pojechać do Disneylandu w Ameryce”, „Marzę o swoim malutkim domku kontenerowym. Mógłby stać u nas w ogródku. Ale żebym miała taką swoją niezależność, jak będę na studiach”) i te małe, które właściwie nie musiałyby czekać na jakąś szczególną okazję („Marzę o szczoteczce do zębów, która miałaby takie zamykane malutkie pudełeczko na te włoski na końcu”, „Chciałbym kiedyś spróbować waty cukrowej”).
Czy każdy dzień może być świętem?
Ale można przecież te pomysły posegregować i jedne marzenia spełnić z okazji urodzin, inne na Boże Narodzenie, jeszcze inne z okazji Dnia Dziecka, a pozostałe zupełnie bez okazji. Tyle jest przecież dni w roku, a każdy może być świętem. Nie! Nie zachęcam do zasypywania dzieci prezentami. Gdyby dostawały je zbyt często, nie miałyby na co czekać, a radość byłaby tym mniejsza.

Marzenia spełnione na tak i na opak
Czy nie jest nam miło, gdy ktoś domyśli się, o czym marzymy? I spełnia to marzenie? Ja to uwielbiam! Uwielbiam dostawać prezenty, które widzę, że ktoś kupił lub zrobił specjalnie z myślą o mnie, że zapamiętał, co kiedyś powiedziałam może w pośpiechu, rzuciłam lekko, niezobowiązująco.
Raz tylko się nie ucieszyłam ze spełnionego marzenia. Zamarzyłam sobie kiedyś na głos, by tak leżeć sobie w łóżku, by ktoś nosił mi jedzenie, herbatkę, bym mogła sobie odpoczywać ze spokojem… Tydzień później wypadł mi dysk i czekałam dwa tygodnie na zabieg leżąc (i owszem) na podłodze, a bliscy przynosili mi jedzenie niemalże pod sam nos. Nie to miałam na myśli wypowiadając swoje marzenie na głos. No, ale nie była to niczyja wina.
Czemu nie spełniać tych marzeń, które możemy spełnić?
Nie chcę wychować konsumpcjonistów, ludzi z roszczeniowym podejściem do życia. Chcę pokazać dzieciom, mężowi, że ich słucham i jeśli mogę spełnić jakieś ich marzenie – to czemu tego nie zrobić?

Jesień obfituje w naszej rodzinie w różne okazje do świętowania. Syn, który ma i imieniny, i urodziny w bliskiej odległości jedno od drugiego, zamarzył sobie siekierę. I to nie byle jaką. Wiedział konkretnie jakiej marki i jaki model. Zobaczył u jednego ze starszych skautów na obozie. Zapragnął takiej samej.
Pomyśleliśmy: Czemu nie? Drewno przed domem czeka na porąbanie… Przecież musi poćwiczyć przed kolejnym obozem. I wiecie co? Wieczorem, kiedy narąbał mi dwa kosze drewna do kominka (piszę „mi”, bo mąż był tego dnia w delegacji), przytulił się i powiedział: „Dziękuję! Jestem taki szczęśliwy”.
Siekiera wyrazem czułości
Niech mi ktoś powie, że nie warto. Warto! Wiadomo, że sama siekiera nie dała mu tego szczęścia, tylko fakt, że kupiliśmy ją specjalnie dla niego, że uznaliśmy, że jest na tyle odpowiedzialny i dorosły, by móc ją mieć. I w takich chwilach czuję, że to ma sens. Nie samo dawanie prezentów dla dawania, ale spełnianie czyichś marzeń, pokazywanie temu komuś, że się go kocha i myśli o nim ciepło.
I nawet siekiera może być takim wyrazem miłości i czułości, jakkolwiek głupio to nie brzmi.
I nawet siekiera może być takim wyrazem miłości i czułości, jakkolwiek głupio to nie brzmi.

Dziś siekiera, jutro wyjście na watę cukrową albo po chipsy do sklepu i wspólne oglądanie meczu. Takie chwile dają moc.
Słuchajcie, o czym marzą wasi bliscy, zapisujcie sobie, jeśli boicie się, że zapomnicie. A może na liście męża jest spokojny wieczór bez pracy, maili i smsów? A wy jesteście w stanie spełnić jego marzenie już dziś? To do dzieła. Nie czekajcie na specjalną okazję, bo specjalna okazja może być właśnie teraz.
Autorka z wykształcenia jest kulturoznawcą i fizykiem medycznym. Pracuje z małżeństwami, które pragną mieć dzieci jako instruktor Creighton Model System - głównego narzędzia NaPROTechnology®. Jest mamą pięciorga dzieci i pasjonatką podróżowania.
Zdjęcia: Pixabay.com, Pexels.com