Od września dzieci wracają do szkół

teacher 3765909 1280Od września br. dyrektorzy szkół we współpracy z organami prowadzącymi będą musieli podejmować trudne decyzje. Możliwe są trzy scenariusze nauczania: stacjonarne (w szkołach), hybrydowe (część zajęć w szkole), a część w domu) i zdalne (tylko w domu).

W każdej sytuacji pojawi się grupa rodziców, która będzie niezadowolona. Wielu chce wrócić w pełni do obowiązków zawodowych, których wykonywanie podczas narodowej kwarantanny i zdalnej edukacji było niezwykle utrudnione. Są tacy, którzy twierdzą, że wysyłanie dzieci do szkół, w których będą przebywać po kilka godzin jest wysoce ryzykowne. Koronawirusem mogą zarażać się bowiem nauczyciele i techniczny personel szkolny oraz babcie i dziadkowie od swoich wnuków.

Minister Edukacji Narodowej Dariusz Piontkowski powiedział dla Radia Gdańsk, że w szkołach uczniowie nie będą musieli zasłaniać maseczkami nosów i ust. "Natomiast gdyby doszło do wzrostu zakażeń, liczby zachorowań i w tych powiatach żółtych czy czerwonych, oczywiście można będzie tego typu dodatkowy obowiązek wprowadzić" - dodał. 

Warto jednak wiedzieć, w jakich przypadkach nie trzeba posłać dziecka do szkoły.

Przede wszystkim uzasadniona jest nieobecność dziecka w szkole w czasie jego choroby. Wszelkie infekcje dróg oddechowych i inne uniemożliwiające stacjonarną naukę mogą być powodem absencji ucznia.

Nie ma też możliwości wysyłania dziecka do szkoły, gdy rodzina przebywa w kwarantannie.

W Polsce edukacja jest obowiązkowa od 7 do 18 roku życia. Brak usprawiedliwienia nieobecności dziecka w szkole przez kilka tygodni może spowodować szereg nieprzyjmności.  


Zdjęcie ilustracyjne/Pixabay.com
Fixed Bottom Toolbar