Czy edukacja choruje?
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

Czy edukacja choruje?

Witold Tkaczyk
 
Rodzicom zależy na tym, by ich dzieci otrzymały w szkole dobre wychowanie i wykształcenie. Na końcowy efekt edukacji składa się wiele czynników – od tzw. podstawy programowej, czyli zakresu materiału do opanowania, poprzez umiejętności i zaangażowanie nauczycieli i rodziców, pracowitość i zdolności uczniów, po panujące w szkole warunki lokalowe oraz atmosferę pomiędzy rówieśnikami w klasie.
 
Spróbujmy dokonać przeglądu – zarówno sposobu nauczania w konkretnej szkole, jak i ogólnych warunków edukacji w naszym kraju.
 

Przeładowanie i braki

Uczniowie są przeładowani zakresem wiedzy, którą muszą opanować. Czasem wymagania dotyczą zagadnień, których dziecko nigdy nie zastosuje w praktyce. Należą do nich tajniki wiedzy matematycznej, skomplikowane działania z użyciem potęg, pierwiastków, piętrowych ułamków i wielkich liczb. Czy nie lepiej poprzestać na podstawowych informacjach o matematycznych konstrukcjach, a zadania specjalne zostawić uczniom szczególnie zainteresowanym przedmiotem?
 
Zaoszczędzony czas można przeznaczyć na naukę podstaw ekonomii i gospodarki, bo to wiedza we współczesnym świecie potrzebna. Podstawowe informacje o roli pieniądza, giełdzie, inflacji, podatkach, sile nabywczej, pomysłach na biznes, innowacyjności.
 
Matematyczne działania mają stymulować procesy myślenia, ale poprzeczka wisi zbyt wysoko, a część nabywanej wiedzy jest nieprzydatna.
 

Praktyka przed teorią

Wątpliwości budzi także zakres nauczania języka polskiego. Doceniam wiedzę z historii literatury, omawianie dzieł wspaniałych autorów, w tym klasyków, powiązania z filmem i światem kultury. Ale czy na poziomie szkoły podstawowej analizować meandry polskiej gramatyki? Lepiej skupić się na czytaniu ze zrozumieniem, poznawaniu bogatego słownictwa naszego języka, praktycznej konstrukcji tekstów, ćwiczeniu ustnych i pisemnych wypowiedzi na forum publicznym. Szkoda też, że znikły szkolne przedstawienia, pozwalające ćwiczyć pamięć i dykcję, wspierające kreatywność uczniów, uczące pracy w zespole.
 
Podobnie kwestia szkolnych lektur: brakuje tytułów interdyscyplinarnych – zawierających odniesienia literackie, kulturowe, historyczne i plastyczne.
 

Bezpieczeństwo i życie rodzinne

Do innych przedmiotów można zgłosić podobne uwagi. Dzieci muszą zapamiętać tysiące danych, które odnajdą w Internecie, trzeba tylko nauczyć je, jak te informacje znaleźć i jak ocenić ich wiarygodność.

W nowym przedmiocie „edukacja dla bezpieczeństwa” (klasa VIII) brak opisu zagrożeń, związanych z aktywnością dzieci i młodzieży w sieci oraz rozpoznawania i obrony dzieci wobec zagrożeń przestępczymi zachowaniami dorosłych. Warto byłoby przygotować uczniów, jak zachować się w obliczu ataku, nagabywania, przemocy wśród rówieśników, mobbingu, dyskryminacji. Na 140 stron podręcznika zaledwie jedna informuje o ,,zagrożeniach behawioralnych” – m.in. uzależnieniu od gier komputerowych i od aktywności w sieci.
 
Nie ma też dobrego pomysłu, jak nauczać o dojrzewaniu i życiu rodzinnym. Wiele dzieci zniechęca sposób prowadzenia zajęć, więc rezygnują z tych lekcji. A przecież wiemy, jaka to ważna tematyka.
 
Lekcje fizyki, chemii i biologii aż proszą o doświadczenia, bo wtedy uczeń wiedzę przyswoi i zapamięta, a suche regułki i wzory szybko wylecą mu z głowy.
 

Za dużo zadań domowych

Dzieci w polskich szkołach – i są to dane z badań – przeładowane są pracami domowymi. Spędzają nad nimi do 7 godzin tygodniowo, podczas gdy w innych krajach Europy nie więcej niż 5 godzin, a w Finlandii tylko 3. Dotyczy to zwłaszcza zadań domowych w klasie ósmej z przedmiotów innych, niż wymagane na egzaminie ósmoklasisty.
 

W szkole dłużej niż w pracy

Dziewięć, czy nawet dziesięć lekcji jednego dnia to stanowczo za dużo dla ucznia. To kwestia ułożenia planu, ale przyczyną jest także nadmiar godzin z niektórych przedmiotów. W Polsce nie ma przepisów określających, ile godzin dziennie dziecko może spędzić w szkole na lekcjach, a wydaje się, że taka normalizacja byłaby konieczna.

Plecaki uczniów są bardzo ciężkie z powodu noszonych podręczników i zeszytów.
 

O czym świadczą korepetycje

O przeładowaniu dzieci wiedzą świadczą też częste przypadki prywatnych korepetycji. Dlaczego szkoła sama nie jest w stanie odpowiednio uczniów przygotować? Przecież nie wszyscy korzystający z korepetycji to uczniowie, mający trudności z przyswajaniem wiedzy!

W tym roku ministerstwo zaproponowało dodatkowych 18 godzin lekcyjnych z podstawowych przedmiotów (matematyka, polski, język obcy). Zajęcia są dobrowolne i mają wyrównać braki po nauczaniu zdalnym w ubiegłym roku szkolnym. Ale znów oznacza to większą liczbę godzin, spędzanych przez dzieci w szkole.
 

Rodzic nie może być biernym obserwatorem

Problemów jest znacznie więcej, a wynikają z całego systemu edukacji, postawy dyrektorów, nauczycieli, uczniów i rodziców, a także innych, zewnętrznych uwarunkowań – na przykład umieszczenia szkół pomiędzy samorządami a władzami oświatowymi.
 
Jednak jako rodzice mamy zagwarantowane prawo do aktywnej postawy i wpływu na wszystkie omówione wyżej problemy.
 
Autor jest dziennikarzem i grafikiem, od wielu lat związanym ze środowiskiem twórców komiksu. Pisze scenariusze komiksów historycznych, jest również ich wydawcą. Pracuje na stanowisku sekretarza redakcji portalu Polskie Forum Rodziców. Prywatnie ojciec dwójki nastolatków.

Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com
 
Baner790x105 Zakonczenie artykułu WERSJA 4
Fixed Bottom Toolbar