Nie płacz, kiedy wyjadę...
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

Nie płacz, kiedy wyjadę...

Witold Tkaczyk
 
Zapewne wielu z nas musiało kiedyś na dużej lub krócej opuścić dom, rodzinę i udać się w podróż, by zrealizować powierzone zadanie lub wypełnić założony plan. Rozłąka mogła trwać kilka dni, ale czasem kilka miesięcy. Warto zastanowić się, co dzieje się z naszymi uczuciami, kiedy kontaktujemy się z bliskimi na odległość.
 

Docenić to, co mamy

Czy takie wyjazdy wzmacniają rodzinne więzi, czy je osłabiają? Podróże, jak wiemy, kształcą, a poprzez oddalenie się od spraw codziennych nabieramy do tych spraw dystansu, co pozwala spojrzeć na nie z innej perspektywy. Powodują też, że – prędzej lub później – odczuwamy brak bliskości rodziny i odkrywamy więzi, które nas łączą. Rozstania pomagają docenić to, co mamy, bo z bliska i na co dzień tego nie zauważamy i nie doceniamy.

Podczas wyjazdu można też spojrzeć na siebie, przemyśleć niektóre sprawy i zastanowić się nad swoim postępowaniem. Wyjazd najczęściej jest pewną niewiadomą, przerywnikiem w codziennym życiu, niesie atrakcje, ale i wyzwania, bywa, że stanowi punkt zwrotny w życiu. Czasem podróż relaksuje, czasem stresuje – zwłaszcza, gdy mamy coś ważnego do załatwienia. Wtedy odrywamy myśli od spraw domowych i codziennych, a skupiamy się na zadaniach do wykonania. Nie sposób jednak zupełnie oderwać myśli od rodziny, bo potrzebujemy kontaktu z najbliższymi, wieści od nich, usłyszenia się i zobaczenia, opowiedzenia o swoich przeżyciach. Dawniej ta wymiana informacji zajmowała sporo czasu – przy dzisiejszej technice odbywa się błyskawicznie, nie tylko w rozmowie, ale i w sferze wizualnej.
 

Jak miło jest wyjechać

Zapewne większość z nas pamięta pierwsze samodzielne wyjazdy z dzieciństwa. Krótkie szkolne wycieczki, dłuższe obozy harcerskie i kolonie – z jednej strony kusiły nowymi atrakcjami i przygodą, z drugiej rodziły obawy o towarzystwo i sprostanie wyzwaniu samodzielności. Rozłąka z najbliższymi nie była problemem, gdy wszystko szło dobrze, ale w przypadku kłopotów chciało się jak najszybciej wracać do rodzinnego, bezpiecznego domu.
W dojrzalszym wieku decyzje o wyjazdach są już bardziej świadome, sami decydujemy o wielu rzeczach i towarzystwo można lepiej dobrać. Podróżujemy i spędzamy wolne dni i wakacje w gronie znanych nam osób, w kręgu przyjaciół, poznajemy też nowych ludzi.
 

Podróż z mnogością barier

Wyjeżdżamy nie tylko na wypoczynek, czasem wyjeżdżamy też do pracy.

W okresie PRL-u popularne były wyjazdy do krajów demokratycznych w poszukiwaniu wakacyjnej lub stałej pracy. Żeby wyjechać, należało pokonać trudności, które dziś trudno sobie wyobrazić: potrzebne były paszporty, które wydawała (lub nie) ówczesna władza, wizy wjazdowe i tranzytowe do państwa docelowego i państw, przez które trzeba było przejechać. Za wszystko trzeba było płacić, przedtem odstając długie godziny w kolejkach do ambasad i konsulatów. Należało zdobyć bilety lotnicze, autobusowe, kolejowe lub samochód z odpowiednim zapasem paliwa (wiadomo – za granicą cena paliwa była kilkukrotnie wyższa). W końcu należało zabezpieczyć się od strony finansowej, kupując obce waluty na czarnym rynku.
 

Bez możliwości powrotu

Niektórzy z takich wyjazdów do tamtej Polski już nie wracali, bo zostawali na Zachodzie jako emigranci. Bali się wracać do kraju w obawie przed zatrzymaniem, nawet wtedy, kiedy mieli już obce obywatelstwo. Przyjaciel mojego ojca, który uciekł z Polski w latach 60, zdecydował się przyjechać do ojczyzny dopiero pod koniec lat 80 – i nie była to sytuacja odosobniona. Wielu emigrantów ściągało do siebie najbliższych i rodzinna rozłąka znajdowała finał. Inni na połączenie z bliskimi czekali długie lata, kontaktując się listownie albo telefonicznie, co też nie było proste ani tanie.
 

Spojrzenie z oddali

Kiedy czasy się zmieniły, na początku spowodowało to dużą falę emigracji zarobkowej. Bez większych ograniczeń mogły wyjeżdżać całe rodziny, choć na ogół nie wszyscy od razu. Teraz dalej podróżujemy bez przeszkód, jedyną barierą są możliwości finansowe, a ostatnio pandemia.
 
Wyjazdy te nie są jednak wolne od dramatów. Ich skutkiem bywa często rozpad małżeństwa i rodziny, a zjawisko tzw. eurosierot – czyli dzieci, pozostawionych przez pracujących za granicą rodziców pod opieką dziadków, krewnych, a w skrajnych przypadkach bez opieki – jest tragedią naszych czasów.
 
Czas wyjazdu i rozłąki z najbliższymi daje możliwość spojrzenia z oddali na wzajemne relacje. Z początku pozwala odetchnąć od codziennych obowiązków, jednak z czasem rozstanie potrafi doskwierać, a tęsknota uświadamia nam, jak bliscy są pozostawieni daleko żona i dzieci. Uświadamiamy sobie, jak są dla nas drodzy i ważni, a przykre czasami emocje, spowodowane nieuchronnymi w życiu rodzinnym sporami i niesnaskami, odchodzą w niepamięć.
 

Komfort oddalenia

Rodzic, który wyjechał, nie musi troszczyć się o codzienne sprawy rodziny, bo te spoczywają na barkach współmałżonka. Jeśli podróżuje w sprawach zawodowych, jest to oczywiste. Kiedy jednak wyjazdy związane są z naszymi pasjami i zainteresowaniami – musimy znaleźć zrozumienie i uzyskać akceptację innych członków rodziny.
 
Czasami jest możliwe, aby w takich wyjazdach uczestniczyli nasi najbliżsi, ważne jednak, żeby i dla nich było to atrakcją (np. miejsce wyjazdu), a nas zbytnio nie odciągnęło od planowanych na takim wyjeździe działań.
 

Zatęsknić za sobą

Zdaniem wielu taka rozłąka z najbliższymi raz po raz wydaje się wskazana. Pokazał nam to czas pandemii – kiedy przez długi czas na jednym miejscu przebywały razem dzieci (zdalna nauka) i rodzice (zdalna praca) konieczne było jakieś rozładowanie. Nawet wspólny, niedaleki wyjazd był tu świetnym rozwiązaniem, bo uwalniał choć na chwilę od monotonnej codzienności. Podobnie działają wszelkie inne wyjazdy.

Trochę trudniej je realizować, kiedy dzieci są małe i wymagają stałej opieki. Jednak z biegiem lat i one, i my – rodzice – mamy powody, aby się od siebie nieco oddalić… i za sobą zatęsknić.

Autor jest dziennikarzem i grafikiem, od wielu lat związanym ze środowiskiem twórców komiksu. Pisze scenariusze komiksów historycznych, jest również ich wydawcą. Pracuje na stanowisku sekretarza redakcji portalu Polskie Forum Rodziców. Prywatnie ojciec dwójki nastolatków.

Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com
 
Baner790x105 Zakonczenie artykułu WERSJA 4
Fixed Bottom Toolbar