Kobiecy dzień, czyli jak rozmawiać z córkami o dojrzewaniu

mother and daughter 3281388 1280dr Paulina Michalska

Pamiętam siebie z tamtych lat. Przerażona, nieświadoma, trochę zagubiona myślałam o swoim dojrzewaniu. Niestety, lekcje biologii odbywane wspólnie z chłopcami nie pomagały mi poczuć się lepiej. Która to pamięta, ta chciałby zapomnieć. Wyśmiewanie się, docinki i niewybredne komentarze, nierzadko też strzelanie z gumek biustonoszy… Do dziś mam niesmak. Wtedy nikt z dorosłych za bardzo się tym nie przejmował, a o wychowaniu do życia w rodzinie nikt nawet nie słyszał.

Wydawałoby się, że teraz jest łatwiej. Wszędzie można znaleźć informacje na temat dojrzewania. Niestety, ta mnogość to miecz obosieczny. Bo wśród tych wszystkich „biologicznych” opisów – obiektywnych i nawet całkiem jasno przedstawionych, są i takie, które nawet nam dorosłym ciężko jest czytać ze względu na przesadną obrazowość czy język. Najlepiej więc przesiać te wszystkie informacje przez własne, akceptowalne sito. I wziąć się za to odpowiednio wcześnie, by pytanie o to, skąd się biorą dzieci, zadane przez nasze dziecko (córkę lub syna), nie spadło na nas jak grom z jasnego nieba. Dla dziecka bowiem najlepiej jest, kiedy usłyszy o TYCH sprawach najpierw od własnych rodziców.

Myślę, że rozmowy na tematy dojrzewania, poczęcia dzieci i pokrewne należy zacząć jak najwcześniej. Oczywiście, w odpowiednim kontekście sytuacyjnym. Przecież nikt z nas nie weźmie dwulatka, nie posadzi go na krzesełku i nie będzie wykładał całej swej wiedzy na ten temat. Te pytania z ust naszych dzieci prędzej czy później padną i pewnego dnia usłyszymy „A skąd ja się wziąłem?”. Naturalnie, żadne dziecko w tym wieku nie oczekuje biologicznego opisu! Chce przede wszystkim usłyszeć, jak bardzo pragnęliśmy mieć takiego słodkiego synka lub córeczkę – nasze dziecko. Dlatego pojawiło się wreszcie w brzuchu mamy, rosło tam sobie tak długo, aż było już gotowe, by się urodzić. Od tego czasu możemy je tulić i być z nim na zawsze. Dzieci chcą przede wszystkim usłyszeć, że były chciane, wytęsknione i oczekiwane. Że wzięły się na tym świecie z ogromnej miłości mamy i taty, którzy tak się kochali, że pragnęli się tą miłością podzielić właśnie ze swoimi dziećmi.

Z czasem jednak takie wytłumaczenie nie wystarcza. Maluch rośnie, niekiedy w domu pojawia się kolejny dzidziuś i pytania wracają. „A którędy właściwie ja wyszedłem z twojego brzuszka?”. Niech nas takie dociekania nie przerażają. Pięcio, sześciolatkowi wystarczy na tym etapie powiedzieć, że mama i tata różnią się od siebie wyglądem właśnie dlatego, że mają odmienne role w rodzinie. Mama jest kobietą, a każda kobieta stworzona jest do tego, by kiedyś zostać mamą i móc urodzić dzieci. I właśnie jako kobieta ma takie specjalne miejsce w swoim ciele, dzięki któremu dziecko może z brzuszka wyjść – urodzić się. Czasem pan doktor musi pomóc maluszkowi i robi na brzuchu specjalną kieszonkę, przez którą wyjmuje dziecko. I to też zazwyczaj w tym wieku wystarcza.

Kiedyś jednak poprzeczka zostaje podniesiona wyżej. Nie czarujmy się, ten moment musi nastąpić. Jak rozmawiać z dziewczynkami i chłopcami o dojrzewaniu? Już słyszę głos mojego męża – „normalnie”. Przede wszystkim tak, jak sami byśmy chcieli, by ktoś nam wytłumaczył, gdy zastanawialiśmy się nad dojrzewaniem – ze zrozumieniem, delikatnie, bez niepotrzebnego „podkręcania atmosfery”. I przede wszystkim nie używajmy określeń, które miałyby zakamuflować pewne pojęcia. Określone części ciała mają swoje nazwy. I mają je po to, by ich używać, choć nam się wydaje, że być może są nieco nieodpowiednie dla dziecka w tym wieku. Nic bardziej błędnego. Gdyby ktoś miał wątpliwości, zawsze może zajrzeć do słownika.

Druga zasada, jaka powinna nam towarzyszyć, to być zawsze o krok przed pewnymi zdarzeniami w życiu naszego dziecka. Gdy nasza córka jeszcze nie miesiączkuje, a znając się choć trochę na biologii i fizjologii wiemy, że lada chwila może to nastąpić, uprzedźmy to wydarzenie, by zaoszczędzić jej niepotrzebnych zmartwień. Jeśli usłyszy, dlaczego tak się dzieje, jaki jest sens miesiączkowania, jak się na ten dzień przygotować, to ręczę, że przejdzie przez ten czas łagodnie, a przede wszystkim naturalnie. Przygotujmy się do tego. Może nam w tym pomóc szereg wartościowych pozycji, które z łatwością znajdziemy w Internecie. Wspaniałą inicjatywą są spotkania oparte na programie ,,Mama córce”. Merytorycznie, a przede wszystkim z kobiecą delikatnością, dowiemy się, jak rozmawiać z córką o dojrzewaniu. Informacje podane są w przepięknej szacie graficznej.

Polecam (oczywiście, jeśli ktoś ma ochotę, ale to naprawdę działa!) zrobić sobie w domu tzw. „kobiecy dzień”. Wysłać męża z młodszym rodzeństwem lub starszymi braćmi, na jakieś wojaże - na przykład do babci, a same zostać w domu, upiec coś, porozmawiać, pobyć ze sobą. W takiej spokojnej atmosferze z łatwością będzie nam się rozmawiało na TE tematy, a córka na pewno doceni fakt, że jesteście same i nie będzie skrępowana tym, że ktoś może wejść (nie daj boże młodszy brat!) i tą ważną rozmowę przerwać.

Jako zwieńczenie takiego dnia wybierzmy się na zakupy. Tak, właśnie na zakupy! Ale szczególne! Razem z córką idźmy do drogerii i wybierzmy wszystko, co będzie jej potrzebne, by czuła się bezpieczniej w oczekiwaniu na pierwszą miesiączkę. Coś w rodzaju wyprawki, którą będzie nosiła w plecaku do szkoły albo brała na wyjazdy. Kupmy zatem wspólnie jakąś małą kosmetyczkę i jej wyposażenie – podpaski, nawilżane chusteczki, chusteczki higieniczne (nie wiadomo, czy w miejscu, w którym akurat nasza córka będzie miała swoją pierwszą miesiączkę będzie papier toaletowy – np. wędrówka po górach, w lesie) i obowiązkowo bieliznę na zmianę. Ręczę, że jeśli tak przygotujemy swoją córkę na TEN dzień, będzie on dla niej dniem niezapomnianym, a nie niechcianym.

Oczywiście, takie „kobiece dni” organizujmy sobie zawsze, gdy chcemy tę „kiełkującą kobiecość” naszych córek podbudować. Gdy widzimy, że z czymś się zmagają, lub po prostu, gdy zapragniemy im i sobie zrobić przyjemność. Z czasem zobaczymy, że rozmowy będą dojrzalsze, dotkną coraz to poważniejszych problemów i zapewne dowiemy się podczas nich o wiele więcej niż z jakichś zdawkowych „Jak ci minął dzień?”.

A co z chłopcami i ich okresem dojrzewania? Podobnie, ale to temat raczej dla mężczyzn. Niech więc oni się wypowiadają.

Autorka z wykształcenia jest kulturoznawcą i fizykiem medycznym. Pracuje z małżeństwami, które pragną mieć dzieci jako instruktor Creighton Model System - głównego narzędzia NaPROTechnology®. Jest mamą pięciorga dzieci i pasjonatką podróżowania.

Zdjęcie: Pixabay.com
Fixed Bottom Toolbar