mulltonnen 3979757 1280prof. Michał A. Michalski

Wiele rodzin w wielu miejscach Polski w nowy rok weszło z nowym – i niestety wyższym – rachunkiem za wywóz śmieci. Według portalu Business Insider cytującego analizy Eurostatu, nasz kraj jest niechlubnym liderem, jeśli chodzi o wysokość opłat za gospodarowanie odpadami.

Co ciekawe, podczas gdy w Polsce opłaty te w ciągu ostatnich dwóch lat wzrosły o 101 procent, są kraje – takie jak np. Węgry, gdzie ceny pozostały bez zmian, a w kilku przypadkach nawet spadły (Szwajcaria, Luksemburg i Portugalia). W tym kontekście warto zauważyć, że pod względem ilości wytwarzanych śmieci wcale nie należymy do czołówki, a sytuujemy się nieco poniżej średniej dla całej Unii Europejskiej.

Problem jest niewątpliwie złożony, bo zmiany kosztów gospodarowania odpadami wynikają zarówno z regulacji międzynarodowych, jak i wewnętrznych. W przypadku Polski wydaje się jednak, że główne przyczyny tak dużych obciążeń finansowych za wywóz śmieci znajdują się na naszym, krajowym i samorządowym, podwórku. Innymi słowy, do gospodarności w tym względzie wciąż nam daleko…

Jak zasygnalizowałem w tytule, na problem opłat za śmieci chcę spojrzeć przede wszystkim z perspektywy polityki rodzinnej. Pozornie wydaje się, że tematy te nie mają ze sobą wiele wspólnego. Gdy jednak spojrzymy na sprawę z perspektywy rodziców, którzy co miesiąc, przez lata przeznaczają konkretną część budżetu domowego na gospodarowanie odpadami za siebie i swoje dzieci, to związek ten widać wyraźniej.

Sytuacja, z jaką mamy do czynienia w Polsce wciąż pozostawia wiele do życzenia, nawet pomimo tego, że dzięki staraniom Związku Dużych Rodzin w ostatnich latach w wielu samorządach wprowadzono ulgi dla rodzin wielodzietnych. Dlatego śmiem twierdzić, że polską politykę gospodarowania odpadami nadal należy uznać za antyrodzinną.

Gdzie tkwią tego przyczyny?

Warto zwrócić uwagę na dwa argumenty. Po pierwsze, w kalkulacjach stosowanych do naliczania opłat wciąż dominuje myślenie, że każdy obywatel – bez względu na to, czy jest to dorosły, czy niemowlę, czy żyje samotnie, czy w rodzinie - wytwarza taką samą ilość odpadów. O tym, że tak nie jest, wiemy z Raportu wspomnianego wyżej Związku Dużych Rodzin. Czytamy w nim, że ilość odpadów wzrasta z każdą kolejną osobą w gospodarstwach domowych, w których żyje nie więcej niż czworo ludzi, a zaczyna spadać, gdy pojawia się pięć i więcej osób.

Także tam przywołane są badania prof. dra hab. Włodzimierza Urbaniaka z Wydziału Chemii UAM, które potwierdzają, że „ilość śmieci wytwarzanych przez rodzinę wzrasta wraz z wielkością rodziny od 1 do 4-5 osób”. Zauważa on jednak, że „ilość wytwarzanych przez rodzinę śmieci nie jest bezpośrednio proporcjonalna do ilości członków rodziny” oraz że ,,ilość śmieci wytwarzanych przez mieszkańców gospodarstw jednoosobowych jest prawie dwukrotnie większa niż średnia ilość odpadów wytwarzanych przez mieszkańców danego regionu. Ilości zbliżone do średniej wytwarzają gospodarstwa czteroosobowe”. Tak więc ,,im większa rodzina, tym mniejsza jest ilość śmieci wytwarzanych na osobę”.

Po drugie, samorządy, które dziś coraz częściej zmagają się z widmem wyludnienia, powinny wyraźnie dostrzegać związek pomiędzy kosztami życia w danej gminie, a sytuacją demograficzną, która w ostatecznym rozrachunku zdecyduje o budżecie, jakim dany samorząd będzie dysponował. Wciąż wydaje się dominować myślenie, które zakłada, że ludzie będą zawsze chcieli mieszkać tam, gdzie mieszkali, albo osiedlać się w dużych miastach. Dzisiejsze procesy migracji wewnętrznych pokazują, że wcale tak być nie musi.

W rezultacie o przyszłości samorządów zadecydują rodziny, które coraz częściej będą chciały mieszkać i żyć tam, gdzie podejście do polityki rodzinnej nie jest zaśmiecone błędnymi założeniami i wadliwą wiedzą, która uniemożliwia zrozumienie, że w ostatecznym rozrachunku to rodziny z dziećmi są motorem i kołem zamachowym rozwoju każdej gminy.

Autor jest prezesem Fundacji Instytut Wiedzy o Rodzinie i Społeczeństwie (wydawcy PFR), kulturoznawcą, etykiem gospodarczym, badaczem współzależności między kulturą, rodziną i gospodarką. Profesorem nadzwyczajnym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Tatą pięciorga dzieci.

Zdjęcie: Pixabay.com