Wędrówka po górach z dziećmi – jak zaplanować rodzinną wyprawę
Zdjęcia: Agata Gramacka/Family on board

Wędrówka po górach z dziećmi – jak zaplanować rodzinną wyprawę

Agata Gramacka
 
Podejście na Turbacz znamy na pamięć. Jest to cel naszych zimowych wypraw już od lat. Widok sprzed schroniska na Turbaczu jest wprost nieziemski – przedstawia całą panoramę oddalonych o 50 kilometrów Tatr. Szlak jest stromy na początku, jednak po dłuższym wysiłku robi się łatwiej – druga połowa trasy wiedzie po dość płaskim terenie, jedynie miejscami wymagającym lekkiego podejścia pod górkę. Wskazówki podają 3-godzinną wędrówkę z dołu na Turbacz. Zaczynając lata temu z małymi dziećmi pokonywaliśmy ten odcinek nawet w 5-6 godzin. Robiliśmy wówczas wiele przerw na doładowanie akumulatorów i rozmowy „motywujące”.
 
W tym roku plan był wyjątkowy: dostać się do schroniska już po zmroku.
 

Rodzinne wędrowanie

wedrowka 01
 
Na parkingu, przy starcie duktu leśnego, ogarnęła nas wczesno wieczorna szaruga. Początkowo droga prowadziła przez gęsty las, w którym było już całkiem ciemno. Od początku szliśmy z zapalonymi latarkami czołowymi, patrząc uważnie pod nogi. Trasę znamy doskonale, jednak w nocy jest ona zupełnie inna, a zakręty, kamienie i drzewa, tak przyjazne za dnia, odkrywają swoją drugą naturę w ciemności. Starszy syn wędrował spokojnie z przodu. Młodsi pewniej czuli się, trzymając rodziców za ręce. Cisza i ciemność wokół sprzyjały zadumie. Maszerowaliśmy bez rozmów, słysząc tylko chrzęst ziemi pod butami.
 
Powoli las się przerzedzał i robiło się coraz jaśniej. Na niebie pełnym blaskiem zaczął świecić księżyc. Po dojściu do wypłaszczenia droga dalej wiodła otwartą przestrzenią. Zgasiliśmy latarki. Księżyc wystarczająco oświetlał nam ścieżkę. Wędrując po górach w nocy, bez latarek, w świetle księżyca, czuliśmy się jak w bajce. Za kolejnym zakrętem ukazała się przed nami rozbłyskująca tysiącem świateł dolina – to Nowy Targ w nocy. Z góry wyglądał jak stado świetlików skrzących się w jaskini.

Powoli zaczęliśmy rozmawiać. Dla każdego z nas ta wędrówka przynosiła coś nowego. Dzieci odkrywały tajemniczość gór w zupełnie baśniowej odsłonie. Poznawały też swoje uczucia i emocje, które im towarzyszyły przy nowych doznaniach. Odważnie już nazywały pierwotnie pojawiający się strach i uśmiechały się do siebie widząc, że warto go było oswoić, aby odkryć ekscytującą mistykę gór.
 
W świetle księżyca doszliśmy do schroniska. Cel wydał się szybko zdobyty. Chcielibyśmy, żeby ta trasa prowadziła nas aż do rana. Spojrzeliśmy w stronę Tatr. W przestrzeni majaczyły ich zarysy z migoczącymi światłami na stokach. Następnego dnia zobaczymy je w pełnej okazałości. W schronisku czekały już na nas ciepłe naleśniki z serem i gorąca czekolada. Weszliśmy ochoczo do środka kamiennych ścian, z radością oczekując poranka w otoczeniu przestrzeni górskiej.
 

Przygotowanie rodzinnej wędrówki

Polskie góry oferują tysiące kilometrów szlaków o zróżnicowanym stopniu trudności. Z dziećmi przygodę chodzenia po górach warto zacząć od niższych partii, oferujących łatwiejsze trasy. Młode organizmy potrzebują czasu – liczonego nawet w latach – na oswojenie się z przestrzenią i z wysiłkiem, który towarzyszy wspinaczce. Równocześnie plan dłuższej wakacyjnej wędrówki górskiej może stanowić motywację do utrzymania kondycji fizycznej przez rodzinę przez cały rok.
 
Niezależnie, czy wybieramy się w niskie góry, wyprawę po okolicznym lesie, czy wyższe partie gór – odpowiednio przygotowany ekwipunek znacząco zwiększa komfort wycieczki. W plecaku trzeba zawsze mieć coś do picia i jedzenia, a także kurtkę na wypadek deszczu lub gwałtownego ochłodzenia. Przydaje się również chusta wielofunkcyjna (popularnie zwana buffką), zwłaszcza gdy mocno wieje wiatr, sprawdza się do zakrycia uszu. Podstawowa apteczka także powinna znaleźć swoje miejsce w plecaku. O otarcia i zadrapania na kamiennych szlakach nietrudno.
 
Choć poruszając się w terenie coraz bardziej polegamy na mapach elektronicznych, jednak wybierając się w góry spakujmy także zwyczajną mapę. Telefon, zwłaszcza w górach, jest zawodny. W terenie pofałdowanym nie zawsze jest zasięg, a w zróżnicowanych warunkach atmosferycznych sprzęty elektroniczne szybciej tracą energię i mogą się wyładować.

Ważnym aspektem pozostaje waga plecaka. Każdy kilogram w podejściu pod górkę będzie nam ciążył kilkukrotnie. Dziecko może chcieć pomóc w noszeniu wyposażenia, jednak rodzice powinni być przygotowani na odciążenie młodego organizmu i przejęcie jego plecaczka. Maksymalna zalecana waga, jaką mogą nosić dzieci na plecach, to 10% masy ciała. Warto pamiętać o tym planując trasę. Dając dziecku możliwość swobodnego wędrowania bez dodatkowego obciążenia, pamiętajmy równocześnie, by samemu nie dźwigać ponad miarę.
 
Zaplanowanie trasy to kolejny element, który może być wspólnie przygotowany przed wyruszeniem w drogę. O jej długości i intensywności powinna decydować wytrzymałość najmłodszych lub najsłabszych członków rodziny. Czasy przejścia szlaków podawane na mapach to czasy uśrednione dla przeciętnego piechura. Mając w ekipie małe dzieci – zaplanujmy więcej przerw i przygotujmy się na spędzenie na trasie więcej czasu, niż wskazują mapy. Lepiej mieć zapas, dzięki któremu zachowamy spokój, jeśli potrzebna będzie kolejna przerwa na łyk wody czy kawałek gorzkiej czekolady.
Opracowując marszrutę warto zawczasu zobaczyć, czy w razie konieczności będzie można ją skrócić lub łatwo zawrócić. Niespodziewane zmiany pogody czy nawet zwykłe otarcia mogą zmusić nas do skorzystania z tej opcji.
 

Refleksje na szlaku

Wyprawa w góry z dziećmi jest wymagająca i na taką powinniśmy się przygotować. Dzieci bywają szybciej zmęczone, ale równocześnie szybciej też wpadają w zachwyt. Dając się ponieść dziecięcemu spojrzeniu na świat możemy wykorzystać wspólne maszerowanie do zacieśnienia relacji i budowania więzi, na które nie zawsze mamy czas wśród codziennych spraw domowych.
 
Odcięcie od świata, w którym zwykle przebywamy, daje perspektywę i dystans zarówno dorosłym jak i dzieciom. Zaskakujące bywają dziecięce refleksje. Dajmy sobie czas na oczarowanie okolicą. Dzięki zaplanowaniu trasy z buforem czasowym będziemy mieli szansę na dłuższe przystanki, jeśli po drodze spotkamy coś, co będziemy chcieli dłużej poobserwować. Może to będzie łąka pełna kwiatów, przestrzeń z widokiem po horyzont, zwierzęta leśne, a może potok przyjaźnie szumiący na kamieniach.
 
Jako dorośli często miewamy tendencję do przyspieszania marszu, chęci szybkiego osiągnięcia celu (szczytu, schroniska czy trasy zaplanowanej na dany dzień). Dzięki wędrówce z dziećmi możemy czerpać radość z samego faktu bycia na szlaku. Powolnego i spokojnego chłonięcia tego, co przynosi każdy kolejny krok. Nie musimy iść na wyścigi ani się forsować. Kluczowe jest dostosowanie zarówno trasy, jak i tempa do możliwości dziecka. Postawmy przed nim wyzwanie, któremu przy odrobinie wysiłku może sprostać, ale które nie stanie się dla niego udręką.
 

Fantazyjne opowieści i marzenia

Pomimo wspólnego planowania i dobrego nastawienia każde z dzieci może mieć swoje spojrzenie na wyprawy górskie. Jeździmy z dziećmi w góry od początku, jak są z nami, zaszczepiając w nich ciekawość przestrzeni. A jednak każdy zbudował inny pogląd na wędrowanie.
 
Najstarszy 13 latek jest zakochany w górach i na szczęście razem z młodzieńczą chęcią zdobywania buduje też powoli pokorę wobec ich potęgi. Córka, 10 latka, lubi piękne widoki, uwielbia rozbudzać na szlaku swoją wyobraźnię i snuje pomysły i fantazje, rozprawiając o nich z towarzyszami wędrówki. Najmłodszy 8 latek, kiedyś zapytany przez przechodzących obok wędrowców: „A ty lubisz wędrować po górach?” zbił ich z tropu szczerą i bezpardonową odpowiedzią: „NIE!”.
Na szczęście fantastyczne opowieści córki potrafią na tyle go zaabsorbować, że dotrzymuje jej kroku, aby usłyszeć lub wspólnie wymyślić dalsze losy wymyślonych postaci. Dzięki temu na szlaku często towarzyszy nam bohater, który prowadzi nas dalej, jakby za zakrętem miały czekać kolejne jego przygody. W naszych wędrownych opowieściach powstały już smoki, które zapomniały, jak się lata i odkrywają to od nowa, wymyślone stworki, potrafiące biegać szybciej niż światło czy gromada fantazyjnych zwierzątek, każdy ze swoją supermocą.
 
Podczas maszerowania lubimy też marzyć i planować. To właśnie na szlaku w Bieszczadach wpadliśmy na pomysł półrocznej podróży dookoła świata, którą potem bez wahania zrealizowaliśmy. Zdawałoby się, że to co, uchwycimy w majestatycznych górach, jest po prostu od razu możliwe i osiągalne.
 
Autorka jest mamą trojga dzieci, podróżniczką, propagatorką rodzinnej aktywności outdoorowej. Razem z mężem Maciejem i dziećmi – Tomkiem, Igą i Jankiem – podróżuje w bliższe i dalsze zakątki świata, poszukując wartościowego spędzania czasu. Rodzina odbyła między innymi półroczną podróż dookoła świata, z której wrócili w marcu 2019 r. Jej podróże i rodzinne aktywności warto śledzić na blogowym Fan Page'u Family on Board (https://www.facebook.com/familyonboardPL/).
 
Zdjęcia: Agata Gramacka/Family on board
 
Baner790x105 Zakonczenie artykułu WERSJA 4
Fixed Bottom Toolbar