Długa droga przez australijski outback czyli kilka słów o nudzie w podróży   

Długa droga przez australijski outback czyli kilka słów o nudzie w podróży  

Agata Gramacka

Perth

Przed nami 5 000 kilometrów wzdłuż południowego wybrzeża Australii. Na przebycie tego odcinka daliśmy sobie miesiąc. To i tak daje dziennie ponad 160 kilometrów, spędzanych w samochodzie.

Outback

Krajobraz za oknami samochodu prezentuje się pustynnie i monotonnie. Gdzieniegdzie porozrzucane kępki suchych, kolczastych krzewów reprezentują australijski scrub. Na postojach doskwiera upał, hulający przez pustkowia wiatr, niosący ze sobą drobinki rozgrzanego piasku i wszędobylskie, natrętne muchy. Rozrywki dostarczają poranne i wieczorne wędrówki kangurów.

….

Te migawki oczywiście nie przedstawiają całości naszej podróży przez Australię, jednak ukazują to, z czym możemy borykać się przy tego typu wyprawach: NUDA. Nudzące się dzieci. Mówiąc konkretniej – nudząca się trójka dzieci, na miesiąc „zamknięta” w przestrzeni auta osobowego. Wydawało się nam, że to będzie największy problem zaplanowanego etapu podróży. Choć od czasu do czasu w bezkresnych pustkowiach australijskiego outbacku pojawiał się interesujący krajobraz lub wydarzenie, to zdecydowana większość przejazdu przeznaczona była na nicnierobienie.

Strach przed nudą

Przyglądając się bliżej temu zagadnieniu, dochodzimy do wniosku, że niepokój przed nudą pojawia się tylko u dorosłych! Nudzące się dzieci szukają wsparcia u rodziców, zazwyczaj w najmniej odpowiednim momencie. Nie chcąc być narażonym na stwierdzenia typu: Nudzi mi się, co mogę porobić? – młodzi rodzice zawczasu wypełniają każdą minutę życia dziecka zajęciami, rozwijającymi zadaniami czy dodatkowymi lekcjami.

Tymczasem nuda jest nierozłącznym elementem rozwoju dziecka. Właśnie ten moment pozornej pustki bez wykonywania jakiejś czynności może być źródłem kreatywności. Jest także doskonałą okazją do zdobywania umiejętności spędzania czasu ze sobą samym. To wtedy dziecko ma przestrzeń na poznanie siebie samego i polubienie własnego towarzystwa. 

Strach przed nadmierną kreatywność dzieci

I tu przechodzimy do drugiego aspektu strachu, który ogarnia rodziców: nadmierna kreatywność dzieci kojarzy im się z zabawami na pograniczu rozsądku i bezpieczeństwa – elementu, którego młodzi rodzice chcieliby uniknąć. Bywa zatem, że rodzic jest o krok przed dzieckiem i sam podpowiada mu pomysły na zapełnienie czasu. Często jednak prowadzi to do sytuacji, że rodzice pełni pomysłów mają obok siebie dziecko, które samo nie umie nic wymyślić. Pozbawione szansy na zapełnianie czasu wolnego po swojemu – uczy się jedynie zwracania do dorosłych o pomoc w takich momentach.

Czas spędzony we własnym świecie, planach i myślach

Warto zatem w chwili, gdy przychodzi nudzące się dziecko, powstrzymać swoje pomysły i dać przestrzeń dziecku. „Co chcesz porobić? Co by Ci teraz sprawiło radość i przyjemność?” Niech dziecko samodzielnie wymyśli kilka pomysłów, co może robić. Nawet leżenie na kanapie i myślenie o niebieskich migdałach też jest świetnym sposobem na nudę – niejeden dorosły z tęsknotą wspomina swoje fantazje dziecięce. Wtedy właśnie dziecko ma najlepszy czas na rozpalanie wyobraźni, snucie nierealnych planów i pogrążanie się w fantastycznych marzeniach. Te wspomnienia dziecięcych marzeń bywają wspaniałymi motywatorami do działania i przekraczania swoich granic.

Zabrakło czasu na zwiedzanie

Po pierwszych dniach w samochodzie na australijskim pustkowiu odpuściłam. Dotarło do mnie, że nie muszę wypełniać czasu moim dzieciom, żeby się nie nudziły. Poza tym, sama też chciałam trochę się ponudzić, pomyśleć, pomarzyć, poplanować w głowie swoje sprawy.

Dzieci, pozostawione same sobie na te długo-godzinne przejazdy, doskonale zagospodarowały swoją przestrzeń. W ruch poszły książki, zabawki, gry słowne, przeróżne opowieści, wyobraźnia i wcielanie się w inne postaci. Jedynie, gdy decybele z tylnej kanapy zbyt szybowały w górę, interweniowaliśmy, prosząc o spokojniejsze zajęcia.

Stopowaliśmy także ich strumień kreatywności, zatrzymując się po drodze, gdy natrafiliśmy na ciekawe miejsca. Często jednak zajęcia, wymyślone na czas „nudnego przejazdu”, okazywały się dla nich ważniejsze i ciekawsze niż kangur, struś czy kopiec termitów za oknem… 

Nadal Australię wspominają jako jeden z najciekawszych punktów naszej podróży dookoła świata. A nas – dorosłych – ten czas nauczył odpuszczania. Odpuszczania wypełniania każdej minuty życia naszych dzieci zajęciami, ukierunkowanym rozwojem i wartościowymi przedsięwzięciami.

Czas na nicnierobienie okazuje się jednym z ważniejszych punktów programu każdego dnia naszej rodziny, szczególnie w podróży. Wówczas dopiero, bez planu i listy obowiązkowych miejsc do zwiedzenia, mamy okazję pożyć lokalnym życiem, zatopić się w miejscowej przestrzeni i dostrzec, co w niej jest najbardziej fascynującego. Niekiedy może to być właśnie świat fantazji, który nigdzie indziej nie miałby okazji się ujawnić!

Zdjęcie: Agata Gramacka/Family on board

Fixed Bottom Toolbar