W krajowej demografii sytuacja wciąż trudna
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

W krajowej demografii sytuacja wciąż trudna

dr Krzysztof Szwarc
 
Główny Urząd Statystyczny opublikował najnowsze dane demograficzne, obejmujące okres do lipca 2021 roku włącznie.
 

Noworodki pozornie stabilne

Liczba urodzeń utrzymuje się na stabilnym, ale niskim poziomie miesięcznym. W lipcu zarejestrowano 28 tys. narodzin. To o 0,5 tys. mniej niż w czerwcu, a jednocześnie o 500 więcej niż w maju i czerwcu. Ta stabilność nie powinna być jednak odbierana pozytywnie, gdyż w minionych latach to właśnie letnie miesiące charakteryzowały się najwyższymi liczbami urodzeń. W siódmym miesiącu ubiegłego roku na świat przyszło w naszym kraju o niemal 2 tysiące dzieci więcej niż w czerwcu, a w roku 2019 różnica ta wyniosła nawet 8,6 tysiąca. Jednakże zaobserwowana stabilizacja może być tylko pozorna i raczej wynika ze znaczącego pogorszenia sytuacji epidemicznej jesienią poprzedniego roku.
 
Po raz pierwszy co najmniej od zakończenia II wojny światowej w pierwszych siedmiu miesiącach roku odnotowano łącznie mniej niż 200 tys. narodzin. Potwierdza to pogłębianie się kryzysu demograficznego, który wynika nie tylko z podejścia młodych osób do prokreacji, ale także z coraz mniejszej liczby potencjalnych rodziców, co z kolei jest rezultatem z roku na rok bardzo szybko zmniejszającej się liczby urodzeń w latach dziewięćdziesiątych.
 

Pozytywny efekt wygaszania epidemii

Jednocześnie łączna liczba zgonów w lipcu po raz trzeci z rzędu jest mniejsza niż w poprzednim miesiącu. Od kwietnia zatem utrzymuje się tendencja malejąca i to dość wyraźna. W lipcu zmarło w Polsce 33 tys. osób, o 2,5 tys. mniej niż w czerwcu i aż o 22 tys. mniej niż w kwietniu. W tym aspekcie również widoczny jest wpływ epidemii, ale raczej pozytywny efekt jej wygaszania w miesiącach wiosennych.
 
Niestety, nadal więcej osób umiera niż się rodzi. Lipcowy przyrost naturalny jest na poziomie minus 5 tys., najwyższy od października zeszłego roku. Równocześnie to już 22-gi miesiąc z rzędu, kiedy liczba zgonów przewyższa liczbę urodzeń. Niewielkie są zatem szanse, by w najbliższym czasie miało się to zmienić, co oznacza, że cały czas sumaryczny przyrost naturalny w skali całego roku się pogłębia i za pierwsze siedem miesięcy bieżącego roku wynosi on już minus 110,1 tys. W analogicznym okresie poprzedniego roku było to minus 31,8 tys., a w całym 2020 roku zmarło o 122,1 tys. osób więcej niż się urodziło.
 

Przyrost naturalny prawdopodobnie najniższy od czasu wojny

 
Liczby te ukazują wysoce niekorzystną skalę omawianych zjawisk. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że na koniec tego roku przyrost naturalny będzie najniższy od II wojny światowej. Należy podkreślić, że mimo trendu malejącego liczba zgonów jest cały czas na wysokim poziomie. W ostatnich miesiącach wpływ epidemii na skalę tego zjawiska był raczej marginalny, a duża umieralność jest raczej rezultatem starzenia się społeczeństwa, które w kolejnych miesiącach ma postępować, a więc zgonów też może być więcej.
 

Małżeństw więcej, choć wciąż mało

Zgodnie z oczekiwaniami notuje się relatywnie więcej małżeństw niż na początku roku, ale i tak podawane przez GUS wartości dotyczące tego zjawiska są na niższym poziomie niż chociażby kilka lat temu. W lipcu na ślubnym kobiercu stanęło 23,5 tys. par. Wprawdzie to o 3,5 tys. mniej niż w czerwcu, ale jednocześnie o 5,7 tys. więcej niż w siódmym miesiącu 2020 roku. Łącznie w bieżącym roku zawarto do lipca włącznie 81,8 tys. ślubów, o 26,6 tys. więcej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku. Jednak należy pamiętać o tym, że obostrzenia związane z epidemią choroby COVID-19 w ubiegłym roku były bardziej rygorystyczne, stąd mniej było ślubów.
 
Ten wzrost w porównaniu z rokiem 2020 nie może w żaden sposób wpływać na odbiór tendencji dotyczącej zawierania małżeństw. Wspomniana wyżej syntetyczna liczba małżeństw jest drugą najniższą w okresie powojennym (mniej było tylko w roku 2020). A warto wspomnieć, że nadal zdecydowana większość dzieci w Polsce przychodzi na świat w związkach małżeńskich. I podobnie jak niekorzystny rozwój dzietności pod koniec ubiegłego wieku ma wpływ na liczbę urodzeń, tak i w odniesieniu do małżeństw należy brać pod uwagę coraz mniejszą liczbę potencjalnych nowożeńców, szczególnie młodych. Jednakże w tym przypadku trzeba uwzględnić też coraz mniejsze znaczenie instytucji małżeństwa wśród 20-30 latków.
 

Problem dla przyszłych pokoleń

Perspektywy demograficzne kraju są dość pesymistyczne. Malejąca liczba urodzeń i rosnąca liczba zgonów wpływają nie tylko na stan liczebny ludności Polski, ale również, a może przede wszystkim, na pogorszenie i tak już niekorzystnej struktury społeczeństwa według wieku. A to z kolei ma przełożenie na wiele aspektów życia, w tym na sytuację na rynku pracy, ale także obciążenie systemu emerytalnego, nie tylko dla osób będących obecnie w wieku produkcyjnym, ale także dla przyszłych pokoleń.
 
Autor jest demografem, pracownikiem Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, członkiem Sekcji Demografii Historycznej Polskiego Komitetu Demograficznego PAN, członkiem Polskiego Towarzystwa Statystycznego, redaktorem statystycznym Zeszytów Naukowych Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, członkiem Rady Rodziny przy Ministerstwie Rodziny i Polityki Społecznej, a także Rady Rodziny przy Wojewodzie Wielkopolskim. Tata trojga dzieci.
 
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com
 
Baner790x105 Zakonczenie artykułu WERSJA 4
Fixed Bottom Toolbar