Czy zakwitły kasztany?
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com

Czy zakwitły kasztany?

Agnieszka Dubiel 
 
- Wiecie, że to już dwadzieścia pięć lat? – zapytał ktoś na facebookowej grupie o wdzięcznej nazwie 4F.
- Niemożliwe! – odezwały się natychmiast zaskoczone głosy. – Nie jesteśmy przecież aż tak wiekowi!
- A pamiętacie…? – i tu posypały się wspomnienia, co jedno to bardziej zabawne.
- Ja nic nie pamiętam. Zaraz po maturze wychodziłam za mąż i chyba to mnie bardziej interesowało – wspomina jedna z koleżanek.
 

Ja trochę pamiętam

Na pewno kwitły kasztany i wtedy na naukę było za późno. Siedzieliśmy w małej sali gimnastycznej, gdzie służyłam okolicznym koleżankom za podręczny słownik ortograficzny. A prace sprawdzali nam nasi szkolni nauczyciele, którym bardzo zależało, żeby wypadły one jak najlepiej. Tyle, że wynik matury miał niewielki wpływ na przyszłość, skoro obowiązywały egzaminy wstępne na studia. No, po samym egzaminie wracało się długo, grupowo, żeby wszystkie emocje miały czas wybrzmieć.
 
Studniówki odbywały się w szkole, startując z auli polonezem Ogińskiego „Pożegnanie Ojczyzny”, który rozchodził się potem po wszystkich szkolnych schodach i korytarzach. Dopiero po maturze, po zakończeniu całego wspólnego wysiłku, organizowany był Bal Maturalny w znanej restauracji. Ten zaczynał się z kolei toastem wznoszonym przez Panią Dyrektor, bo przecież była już w towarzystwie samych dorosłych ludzi…
 

Znak końca nauki

A dziś? Dziś nawet kasztany nie kwitną. Pewnie nie zorientowały się, że to już czas. Czekały od miesięcy na młodzież snującą się ulicami, zdejmującą czapki i szaliki oraz wzdychającą na ławkach, że jednak trzeba by się trochę pouczyć. Nie było zamieszania związanego ze studniówką, tych wystrojonych panienek, w których trudno rozpoznać koleżanki ze szkoły. Kasztany czekały, czekały i nie doczekały się. Przecież od wielu lat nauczyły się, kiedy należy dać znak końca nauki. Tak było dawno, gdy my zdawaliśmy maturę i tak było jeszcze ze dwa lata temu.
 

Dlaczego dziś jest inaczej?

Dopiero niedawno nastąpił jakiś ruch wśród ludzi, gdy maturzyści ze świeżymi świadectwami w dłoniach spotkali się w parku, podziwiając swe niedotknięte wiosennym słońcem twarze. Niektórzy nawet po tylu miesiącach rozłąki, przyglądając się bawełnianej maseczce, mieli problem, by rozpoznać osobę, z którą chodzili wcześniej na dodatkowe zajęcia – i to nie z powodu wyjątkowego stroju. A jednak zawitał wśród nich powiew normalności. „Mamo, nie wracam jeszcze do domu, idziemy gdzieś usiąść”. Nareszcie. Jako matka stęskniłam się już za takimi wiadomościami.
 

Online w samotności

Plany mają różne, choć podobne: w wakacje do pracy, po wakacjach na studia. Są też i tacy, którzy na myśl o studiach on-line wolą wyjechać na daleką wyspę na Pacyfiku, by pracować przy karmieniu rekinów. Nie ustaliliśmy, czy rekinów-ludojadów, czy jednak takich zwykłych.
Bo pandemia pandemią, kasztany kasztanami, ale młodzież przecież przystępuje do matury. W tym roku jest to głównie egzamin z samozaparcia oraz umiejętności wyciągania informacji z lekcji online. Z umiejętności łapania kontaktu z nauczycielem pomimo wszystko. Oraz przetrwania w samotności własnego pokoju.
 

Ten jedyny raz

We wtorek już od rana odezwał się telefon: „zdajemy maturę, prawda?”. Dopiero co nam się te dzieci urodziły, a tu już poszły zdawać egzamin. Czyli wszystko w normie, matki przeżywają jak zawsze. Starsze wiekiem i doświadczeniem skwitowałyby, że to po prostu taka kolej rzeczy, że przy kolejnych dzieciach emocje są nieco mniejsze.
 
Ale dla samej maturzystki wszystko jest to ten pierwszy raz, a nawet – miejmy nadzieję – ten jeden jedyny. Przejrzałyśmy z Panną T. tematy maturalne sprzed wielu lat. Niestety, do moich nie udało się dotrzeć, ale i tak była zachwycona. Na takie tematy można było pisać. I proszę, arkusz papieru kancelaryjnego i rozwijaj człowieku wypowiedź. Teraz trzeba wypełnić test próbując zgadnąć, jakich odpowiedzi oczekuje autor klucza.
 

Matura jak drzwi

- Mamo, czy zawsze tak trudno było kończyć szkołę i wchodzić w nowy etap?
- Nie wiem, czy zawsze. Ale dwadzieścia pięć lat temu – tak. I pamiętam, jak mnie to wtedy dziwiło, bo wcześniej sądziłam, że wystarczy skończyć szkołę, a reszta życia sama się już ułoży.
- Z drugiej strony to ciekawe, że można zacząć wreszcie samemu decydować…
 
Tak, ciekawe. Matura jest jak drzwi. Z tamtej strony zostaje dzieciństwo, szkoła i poczucie bezpieczeństwa. Z tej strony czeka dorosłość, praca, przygoda, możliwość odkrywania i kształtowania swojego życia na nowo. To się nie zmieniło, bez względu na brak studniówki, stopień gotowości kasztanów i liczbę młodzieży na ulicach. Stanięcie u progu dorosłości zawsze wywołuje dreszczyk emocji u młodzieży i jej rodziców. Pytanie, u kogo większy…
 
Autorka jest mamą pięciorga dzieci, tłumaczką języka angielskiego. Prowadzi bloga panilyzeczka.manifo.com. Jest również współautorką książki ,,Gdy świat jest domem – blog Sosenki. Gdy dom jest światem – blog Pani Łyżeczki”, a także laureatką konkursów literackich.
 
Zdjęcie ilustracyjne: Pixabay.com
Fixed Bottom Toolbar