Jak dobrze mieć sąsiada…

hands 2847508 1280dr Paulina Michalska 

Gdyby kilka lat temu ktoś powiedział mi, że przyjdzie nam żyć w takich jak obecnie czasach, to na pewno odparłabym mu, żeby się lepiej wyspał i nie wygadywał głupot. A tak na poważnie, chyba każdy z nas ma swoje refleksje po roku życia w tych trudnych okolicznościach.

Jednak nas dopadł…
Przez niemal rok naszej rodzinie udawało się uchronić przed wirusem. Jednak w lutym polegliśmy. Na szczęście nie przechodziliśmy choroby tak poważnie jak wielu innych, ale i tak był to dla nas trudny czas.
Większość znajomych, gdy dowiedziała się o naszej chorobie, życzyła nam dobrego, wspólnego czasu w rodzinie. Przyjmowałam te słowa bez przekonania. Pomyślałam, że chyba nie wiedzą, co mówią. Jesteśmy całą rodziną na zdalnym nauczaniu i pracy od października. Spędzamy ze sobą 24 godziny na dobę. W tym czasie przechodziliśmy ospę najmłodszych, operację jednego z dzieci i szereg innych trudnych sytuacji. Jak przeżyć kolejne doświadczenia? Byliśmy na skraju wykończenia.

Trudności wyzwalają dobro
Ale, jak to zwykle bywa w takich sytuacjach – tam, gdzie dzieje się coś złego czy trudnego, tam wyzwala się w ludziach dobro. Dzięki naszej chorobie i izolacji utwierdziliśmy się w przekonaniu, że dobrze mieć sąsiadów. Każdy ze znajomych, którzy mieszkają blisko nas, a nawet i całkiem daleko oferował swoją pomoc. Każdy pytał, czy wszystko mamy, czy czegoś nam nie potrzeba, czy w jakikolwiek inny sposób może nam pomóc. Dzięki sąsiadom mieliśmy stałą dostawę potrzebnych leków, a zamówione przed izolacją paczki nie musiały być odesłane, bo sąsiedzi z ochotą je dla nas odbierali. Codziennie ktoś dzwonił z zapytaniem, jak się czujemy, czy coś nam kupić, czy jest cokolwiek do zrobienia. Jedni nawet pojechali odebrać nasze auto od mechanika kilkadziesiąt kilometrów od nas.

Zaopiekowani podczas izolacji
Niektórzy zaczynali swoją wiadomość od słów: „Pewnie wiele osób wam teraz pomaga, ale gdybyście jednak potrzebowali czegoś ekstra, to nie krępujcie się i dajcie nam znać”. Nigdy wcześniej nie byliśmy w takiej sytuacji i nigdy wcześniej nie czuliśmy się tak zaopiekowani jak właśnie w czasie izolacji. Zobaczyliśmy, jak wiele osób jest chętnych, by nam pomóc, że mamy grono przyjaciół, którzy są gotowi wiele dla nas zrobić. Że sąsiedzi to nieocenione dobro, jakie nas spotkało. Jesteśmy przekonani, że gdyby trzeba było zawieść kogoś w nocy do szpitala (na szczęście nie musieliśmy się o tym przekonywać), oni by to dla nas zrobili. Jestem tego pewna.

Więcej rozumiemy i dostrzegamy
Myślę, że takie doświadczenia ma wielu z nas. Czas pandemii wzmaga w ludziach dobro. Nagle dostrzegamy starszą, samotną panią, która codziennie witała nas z uśmiechem a jakoś tak zniknęła i pojawiło się w nas pytanie, czy może nie jest chora i czy nie potrzebuje naszej pomocy? Znajomi wylądowali na kwarantannie i nie mają siły ani możliwości, by zrobić zakupy, więc przy okazji swoich dzwonimy z pytaniem, czy czegoś im nie podrzucić. I kupujemy przy okazji skrzynkę owoców, ku wielkiej uciesze dzieci tychże znajomych. Może ktoś poprosił nas – ozdrowieńców o zawiezienie do punktu poboru wymazów, bo sam nie miał siły. Podobne zdarzenia można by mnożyć. Każdy z nas zapewne chociaż raz w minionym roku był w takiej sytuacji, w której sąsiedzi, przyjaciele czy rodzina troszczyli się o niego, lub on troszczył się o innych.

Historie z pierwszej linii frontu
Nie wspomnę o pielęgniarkach, lekarzach i całym personelu szpitalnym, który stając na wysokości zadania codziennie wspiera pacjentów i ich rodziny. Historie jakie do nas docierają z „pierwszej linii frontu” od osób, które wróciły ze szpitala, są niczym opowieści z innego świata. Jak ta o pielęgniarce, która podała umierającemu pacjentowi telefon, by mógł pożegnać się z rodziną i powiedzieć po raz ostatni, że ich kocha….

Może trąca to trochę patosem, ale tak jest - to dzieje się naprawdę. Powinniśmy opowiadać sobie o tych cudach, które w innej sytuacji może by się nie zadziały. Dobro wraca – temu się nie da zaprzeczyć.


Autorka z wykształcenia jest kulturoznawcą i fizykiem medycznym. Pracuje z małżeństwami, które pragną mieć dzieci jako instruktor Creighton Model System - głównego narzędzia NaPROTechnology®. Jest mamą pięciorga dzieci i pasjonatką podróżowania.

Zdjęcie: Pixabay.com
Fixed Bottom Toolbar