Przepraszam, czy my się znamy?

father 1383159 1280

dr Paulina Michalska

Słyszałam kiedyś taką historię: Jeden ojciec namawiał drugiego, by wybrali się razem ze swoimi synami na męską wyprawę. Synowie mieli po 5-6 lat. Namawiany tata odparł, że to nie ma sensu, że przecież syn po latach nic z tego nie będzie pamiętał, że on to się wybierze z synem na męską wyprawę, jak ten skończy 18 lat, że wtedy to sobie usiądą, porozmawiają o życiu, napiją się zimnego piwa…. Na to ten pierwszy podsumował: tylko, czy wtedy syn będzie chciał z tobą dokądkolwiek pojechać?

Historia niestety coraz częściej spotykana i prawdziwa. Relacji z dziećmi nie buduje się w pracy ani na sporadycznych wyjściach. Relacja z dziećmi, to obecność. Nam wydaje się często, że czas spędzany z dziećmi musi być intensywny i pełen fajerwerków: jump areny, parki linowe, wycieczki balonem, Disneyland i wszystko to, co sami chcieliśmy robić, kiedy byliśmy dziećmi. Tymczasem dzieci potrzebują naszego bycia z nimi. Nawet siedzenia na ławce w parku i plucia pestkami wiśni, nawet wspólnego obierania ziemniaków na obiad. Jakkolwiek byśmy tego czasu z nimi nie spędzili, będzie to dobry czas, bo dzieliliśmy go z tymi, których kochamy i którzy nas kochają. Stefan kard. Wyszyński mawiał: czas to miłość.

Już widzę oczyma wyobraźni miny waszych nastolatków, którzy dotąd żyli sobie spokojnie w swoich pokojach w smartfonach i komputerach, którzy aż się palą do wspólnie spędzanego czasu... Albo maluchy, które dotąd miały „elektroniczną nianię” 24 godziny na dobę niemalże w postaci bajek…Spokojnie. Myślę, że oni gdzieś w głębi duszy chcieliby spędzać czas inaczej, ale zwyczajnie nikt im tego wcześniej nie zaproponował. Będzie trudno, ale warto!

Jakieś pomysły? Aż chce się powiedzieć „normalne życie”. To jest klucz. Wracasz z pracy, to wracasz z pracy. Nie dzwonisz już, nie załatwiasz wszystkiego ze wszystkimi, bo bez ciebie na pewno twoja firma zginie. Ostatni telefon w samochodzie przed wejściem do domu. I tam naciskasz taki przycisk pauzy (szerzej o tym w książce „7 nawyków szczęśliwej rodziny” Stephena R. Covey’a), po którym wchodzisz w inny świat – świat swojego domu, w którym dzieci nie są zatrudnianymi przez ciebie podwładnymi. Postaraj się po prostu oddzielić pracę od rodziny i domu. Po przekroczeniu tego progu stajesz się mężem, ojcem, żoną, mamą a nie panem prezesem czy szefową zespołu do spraw jakichśtam. Zatem gotuj, piecz ciasta, lep pierogi, majsterkuj, graj w gry, rób porządki w ogrodzie, zbijaj bąki na fotelu, pij kawę z żoną, mężem, zapraszaj przyjaciół, świętuj ważne dla was daty, czytaj dzieciom na dobranoc, oglądaj rodzinnie filmy, rób przetwory…  A wszystko po to, żebyś teraz poznał/poznała swoje dzieci jak najlepiej. By było w przyszłości tak, jak chciałbyś/chciałabyś, by było. Żeby twój dorosły syn lub twoja dorosła córka przyszła do ciebie pewnego dnia i powiedział/powiedziała: Hej mamo! Hej tato! A może jakiś weekend w górach? Pochodzimy, pogadamy, pośmiejemy się, jak za dawnych lat?

TERAZ jest czas na budowanie relacji a nie za 10 lat. Dziś twoja obecność ma największe znaczenie. Chcesz, by twoje dorosłe dzieci zapraszały cię do swojego życia, radziły się w ważnych sprawach, dzwoniły, odwiedzały? Ty dziś zrób wszystko, byś był obecny/obecna w ich życiu teraz. Bo przecież nikt tak jak tata nie opowiada historii i nikt tak jak mama nie sprawi, że wszystkie smutki znikają w mig. I nie potrzeba do tego fajerwerków i miliona na koncie.


Zdjęcie ilustracyjne/Pixabay.com

 

Fixed Bottom Toolbar